WPROWADZENIE
Gorąco pragnęlibyśmy, aby wielka moc i skuteczność Mszy świętej była
szerzej znana i coraz bardziej doceniana (Leon XIII)
Mszę świętą można przyrównać do najpiękniejszego klejnotu,
kosztownej perły. Niestety dla wielu ludzi pozostaje ów skarb wciąż zakryty,
gdyż nie zdają sobie sprawy z wartości tego drogocennego dobra. „Ze
wszystkich szkód i strat na świecie - pisze o. Martin von Cochem - żadnej
nie ma większej niż nieznajomość tej Najświętszej Ofiary. O Mszy świętej można
powiedzieć to, co Pismo św. mówi o Mądrości Przedwiecznej, że jest nieprzebranym
skarbem dla ludzi. Ci, którzy go używali, stali się uczestnikami Boskiej
przyjaźni”.
W przypowieści o zakopanym skarbie (Mt 13,44) Pan Jezus
przedstawił pewnego człowieka, który znalazłszy go w roli, rozradowany odchodzi,
sprzedaje całą swoją majętność, po czym nabywa tę ziemię, aby zdobyć owe
bogactwa. On zrozumiał wartość odkrytego przez siebie dobra. My nie musimy już
szukać, ponieważ Matka-Kościół daje nam skarb, jakim jest Msza, do rąk. Czy
pojmujemy jednak wielkość tego daru? A jeśli tak, czy umiemy go podjąć i
przyswoić sobie, by następnie cieszyć się licznymi, z niego płynącymi
owocami?
Znaczenie Mszy pozostaje jeszcze u wielu katolików nie do
końca zrozumiane. Nie potrafimy dostatecznie wykorzystać Najświętszej Ofiary,
zaczerpnąć z ogromu bogactwa łaski Bożej. Niewiele wiemy o głębokich i
wzniosłych myślach oraz modlitwach zawartych w obrzędach mszalnych. Nic
dziwnego, że nie poruszają one dogłębniej naszych serc, a tak mało wiernych
wychodzi ze Mszy przemienionych. Zawołanie papieskie św. Piusa X Omnia
instaurare in Christo - wszystko odnowić w Chrystusie, pozostaje nadal
aktualne, począwszy od pracy nad samym sobą. Szereg encyklik papieskich,
szczególnie z XX w. przypisuje liturgii poważną rolę w odrodzeniu
religijno-społecznym.
Dziś szczególnie absorbują człowieka niemal wyłącznie
sprawy doczesne. Duch tego świata napiera nieubłaganie, wokół gonitwa za
pieniądzem, urodą, sławą i sukcesem. Wielką energię przykłada się do
powiększania dóbr materialnych, niewiele zaś przywiązania wagi, czy wręcz
obojętność gdy idzie o dobro największe: o chwałę Bożą i zbawienie dusz. Ileż to
powodów się wynajduje, iż brak czasu na sprawy religijne, wymawiając się
obowiązkami, nienajlepszym zdrowiem, czy zajęciami rodzinnymi. Doświadczenie zaś
pokazuje, że człowiek nigdy nie zazna szczęścia na ziemi, jeśli swego życia nie
oprze całkowicie na Bogu, jeśli nie będzie postępował na co dzień według wskazań
wiary katolickiej. Rzeczy tego świata, bogactwo, kariera, uznanie, władza...
zadowalają jedynie na jakiś czas - na koniec i tak przychodzi wielka pustka,
brak Kogoś najważniejszego. Warto więc rozważyć, gdzie i w jaki sposób odkryć
to, co daje szczęście najprawdziwsze, co do Boga przybliża i Nim duszę
napełnia.