16. kwietnia A.D. 2024 Sanctus, Sanctus, Sanctus Dominus Deus Sabaoth. Pleni sunt caeli et terra gloria Tua.
Święty, Święty, Święty jest Pan Zastępów. Cała ziemia pełna jest Jego chwały. (Iz 6,3)     


   Chcę otrzymywać ciekawe
   wiadomości na e-mail:

    

Historia udzielania Komunii na rękę


Od Redakcji:

W 2008 roku Jan Ludwik kard. Cypriani Thorne, metropolita Limy i prymas Peru wprowadził zakaz udzielania Komunii św. na rękę. W udzielonym wtedy wywiadzie wyjaśnił: "znajdowaliśmy na posadzkach kościołów wiele konsekrowanych Hostii lub ich fragmentów".

W 2016 roku bp Krzysztof Janusz Białasik SVD zabronił w swojej diecezji (Oruro w Boliwii) udzielania Komunii św. na rękę. (link do skanu dekretu)

 

Szczegółowa analiza dostępnych świadectw z historii Kościoła i z pism Ojców nie wspiera tezy, że Komunia na rękę była powszechną praktyką, która została stopniowo wyparta i zastąpiona przez Komunię udzielaną do ust.

Rzekoma historia praktyki udzielania Komunii na rękę jest zwykle przedstawiana w sposób następujący: Począwszy od ostatniej wieczerzy i w czasach apostolskich Komunia św. była oczywiście rozdawana na rękę. Tak samo było w epoce męczenników i w złotym wieku Ojców oraz liturgii, po pokoju Konstantyna. Komunia była rozdawana wiernym na rękę tak, jak się to czyni obecnie (w bardziej "otwartych" i "nowoczesnych" obszarach Kościoła). Praktyka ta była powszechnym zwyczajem aż do co najmniej X wieku. Stanowiła więc normę przez ponad połowę istnienia Kościoła.

Twierdzi się, że wspaniały przykład tego można znaleźć w tekście św. Cyryla Jerozolimskiego (313-386), w którym radzi on wiernym, by "uczynili ze swych rąk tron dla przyjęcia Króla [w Komunii św.]". Św. Cyryl zaleca też wielką troskę o każdą cząstkę Ciała Pańskiego, która mogłaby pozostać na rękach, pisząc, że jeśli nie pozwolilibyśmy upaść na ziemię pyłkowi złota, o wiele większą troskę powinniśmy wykazywać względem Ciała Chrystusa.

Według rozpowszechnionego tłumaczenia, zmiana w sposobie przyjmowania Komunii dokonała się w następstwie pewnych wypaczeń doktryny w okresie średniowiecza (...). Chodziło rzekomo o przesadną bojaźń Bożą i związane z tym nadmierne podkreślanie znaczenia grzechu, sądu i kary oraz akcentowanie Bóstwa Chrystusa, przy równoczesnym negowaniu lub przynajmniej pomniejszaniu Jego człowieczeństwa. Twierdzi się też, że kładziono wówczas zbyt wielki nacisk na rolę kapłana w świętej liturgii oraz utracono poczucie wspólnoty, którą jest Kościół.

Według wspomnianego wyjaśnienia, z powodu nadmiernego nacisku na cześć należną Chrystusowi w Eucharystii i zbyt rygorystycznego podejścia do kwestii moralnych, przyjmowanie Komunii stawało się coraz rzadsze. Uważano, że wystarcza spoglądanie na Hostię św. podczas podniesienia. (...)

W takiej atmosferze i w takich okolicznościach praktyka Komunii na rękę zaczęła być rzekomo ograniczana. Rozwinął się (a raczej został narzucony) zwyczaj umieszczania przez kapłana konsekrowanej Hostii bezpośrednio w ustach wiernych.

Konkluzja jest raczej jasna: powinniśmy wykorzenić ten zwyczaj, którego korzenie odnaleźć można w wiekach ciemnych. Powinniśmy zabronić lub przynajmniej zniechęcać do tej praktyki, nie pozwalającej wiernym "brać i jeść", powracając do pierwotnego zwyczaju Ojców i Apostołów: Komunii na rękę.

Brzmi to bardzo przekonująco - niestety jednak nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Święty Sobór Trydencki ogłosił, że zwyczaj, zgodnie z którym kapłan celebrujący Mszę udziela Komunii sam sobie (własnymi rękami), a świeccy wierni otrzymują ją od niego, wywodzi się z Tradycji apostolskiej (1).

Bardziej szczegółowa analiza dostępnych świadectw z historii Kościoła i z pism Ojców nie wspiera tezy, że Komunia na rękę była powszechną praktyką, która została stopniowo wyparta i zastąpiona przez praktykę Komunii udzielanej do ust.

Nieubłagana wymowa faktów

Papież św. Leon Wielki (440-461) już w piątym wieku jest wczesnym świadkiem tradycyjnej praktyki. W swych komentarzach do szóstego rozdziału Ewangelii według św. Jana mówi o Komunii do ust jako o panującym wówczas zwyczaju: "Przyjmuje się do ust to, co uznaje się przez wiarę"(2). Papież nie mówi o tym, jakby wprowadzał jakąś nowość, ale tak, jakby był to przyjęty od dawna zwyczaj.

Około 150 lat później, ale nadal trzy wieki przed czasem, w którym praktyka ta miałaby być rzekomo wprowadzona, papież św. Grzegorz Wielki (590-604) jest kolejnym jej świadkiem. W swych dialogach (Rzym 3, rozdz. 3) opowiada, jak papież Agapit uczynił cud podczas Mszy, po umieszczeniu Ciała Pańskiego w ustach wiernego. Również Jan Diakon wspomina o sposobie udzielania Komunii przez tego papieża.

Świadectwa te pochodzą z V i VI wieku - jak więc można twierdzić, że Komunia na rękę była "oficjalną praktyką aż do X wieku"? Jak można twierdzić, że podawanie Komunii do ust jest wynalazkiem średniowiecznym?

Nie twierdzimy, że wierni nie mogli przyjąć Komunii z własnych rąk w żadnych okolicznościach. W jakich jednak warunkach było to dopuszczalne? Wydaje się, że od samego początku zwykłą praktyką było umieszczanie przez kapłana Hostii św. w ustach wiernych. Jednakże w czasach prześladowań, kiedy kapłani nie byli łatwo osiągalni i kiedy wierni brali Najświętszy Sakrament do swych domów, udzielali oni sami sobie Komunii, swymi własnymi rękoma. Innymi słowy, by nie być całkowicie pozbawieni Chleba Życia, mogli otrzymać Go z własnych rąk - gdyby tego nie czynili, byliby pozbawieni niezbędnego pokarmu duchowego. To samo stosowało się do zakonników, którzy żyli na pustyni, gdzie nie mogli korzystać z posługi kapłana, a nie chcieli zarzucić praktyki codziennej Komunii św.

Podsumowując - zgodnie z przyjętym zwyczajem można było dotknąć Hostii, o ile w przeciwnym przypadku byłoby się pozbawionym sakramentu. Kiedy jednak kapłan był osiągalny, nie otrzymywało się Komunii do ręki.

Św. Bazyli (330-379) mówi wyraźnie, że przyjmowanie Komunii do ręki jest dopuszczalne jedynie w czasie prześladowania albo w przypadku mnichów przebywających na pustyni, kiedy nie ma diakona ani kapłana, by Ją podać: "Gdy zaś w czasie prześladowania jest ktoś zmuszony z braku kapłana lub diakona wziąć Komunię własną ręką, to nie jest to grzechem" (list 93).

Z tekstu tego wynika, że przyjmowanie Komunii do ręki w innych okolicznościach, poza prześladowaniem, byłoby ciężkim przewinieniem (3). Święty opiera swoją opinię na zwyczaju eremitów, którzy przechowywali Najświętszy Sakrament w miejscu swego zamieszkania i pod nieobecność kapłana czy diakona sami udzielali sobie Komunii.

W artykule o Komunii św. w Słowniku archeologii chrześcijańskiej Leclerq stwierdza, że dekret Konstantyna doprowadził do ustania praktyki rozdawania Komunii na rękę. Potwierdza to słowa św. Bazylego, że to prześladowania zrodziły dylemat: przyjmować do ręki albo nie przyjmować w ogóle.

Gdy prześladowania ustały, najwyraźniej zwyczaj ten utrzymał, tu i ówdzie, traktowany był jednak przez władze Kościoła jako nadużycie, które należało wykorzenić, ponieważ uważano je za sprzeczne ze zwyczajem przekazanym przez Apostołów.

Tak więc synod w Rouen, zwołany w 650 roku mówi: "Nie kładźcie Eucharystii w ręce żadnego świeckiego mężczyzny czy kobiety, ale jedynie w ich usta".

Synod w Konstantynopolu, znany jako in trullo (nie zaliczany do soborów powszechnych, odbywanych w tym mieście), zakazał wiernym udzielania sobie samym Komunii (co ma miejsce, gdy święte postacie umieszczane są na rękach wiernych). Zadekretował karę ekskomuniki na czas jednego tygodnia dla tych, którzy uczyniliby to w obecności biskupa, kapłana czy diakona.

Co pisze św. Cyryl?

Propagatorzy Komunii na rękę zazwyczaj poświęcają mało uwagi dowodom, które przytoczyliśmy wyżej. Nieustannie odwołują się natomiast do tekstu przypisywanego św. Cyrylowi Jerozolimskiemu, który żył w V wieku - w tym samym czasie, co św. Bazyli.

Dr Henri Leclerq stwierdza, co następuje: "Św. Cyryl zalecał wiernym, aby podchodząc do przyjęcia Komunii, trzymali [prawą] rękę wyciągniętą, z palcami złączonymi razem, opartą o lewą rękę i z dłonią lekko ugiętą; w momencie, kiedy Ciało Chrystusa składane było na jego dłoni, przyjmujący odpowiadał: Amen".

Tekst ten zawiera jednak coś jeszcze. Nakazuje on dalej: "Uświęć też ostrożnie oczy swoje przez zetknięcie ich ze świętym Ciałem. (...) A kiedy już spożyłeś Ciało Chrystusowe, przystąp do kielicha Krwi. (...) Kiedy twe wargi są jeszcze wilgotne, dotknij ich rękami i uświęć nimi oczy, czoło i inne zmysły". To raczej dziwaczne (czy nawet zabobonne) zalecenie spowodowało, że uczeni kwestionowali autentyczność całego tekstu. Niektórzy uważali, że mamy tu do czynienia z interpolacją lub że prawdziwym autorem jest następca świętego (Jan II). Rzeczywiście, możliwe jest, że tekst ten jest w istocie dziełem patriarchy Jana, który był następcą św. Cyryla na stolicy biskupiej w Jerozolimie. Był on jednak postacią o podejrzanej ortodoksji. Wiemy to z korespondencji św. Epifaniusza, św. Hieronima oraz od św. Augustyna.

(Podobnej wartości "świadectwo" przytacza o. Tomasz Kwiecień OP na łamach miesięcznika "W drodze" (nr 309). Za praktyką tą świadczyć mają rzekomo słowa Teodoreta z Cyru: "Należy rozważyć, jak podczas świętego misterium bierzemy członki Oblubieńca, całujemy je, obejmujemy je i dotykamy nimi naszych oczu". O czym "zapomniał" wspomnieć o. Kwiecień, to fakt, że Teodoret był... arianinem - uwaga red.).

Tak więc na rzecz Komunii na rękę przytaczany jest tekst o wątpliwym pochodzeniu i budzącej kontrowersje treści. Z drugiej strony mamy wiarygodnych świadków, w tym dwóch wielkich papieży, że umieszczanie konsekrowanej Hostii w ustach wiernych było już powszechnym zwyczajem przynajmniej w V wieku, co możemy dowieść z całkowitą pewnością.

Klerykalizm?

Czy jednak nie jest formą klerykalizmu pozwolić kapłanowi na dotykanie Hostii św., a zakazać tego świeckim wiernym? W żadnym razie. Musimy pamiętać, że kapłanom nie wolno dotykać Najświętszego Sakramentu poza absolutną koniecznością. W rzeczy samej nikt poza odprawiającym Mszę, nawet kapłan, nie może przyjąć Komunii ze swoich własnych rąk. Tak więc zgodnie z tradycyjną praktyką liturgiczną rytu rzymskiego, jeśli kapłan asystował we Mszy (nie odprawiając jej) i chciał przyjąć Komunię św., nie czynił tego własnymi rękoma: otrzymywał Ją do ust od innego kapłana. To samo odnosiło się do biskupa, a nawet samego papieża.

Kiedy papież św. Pius X leżał na łożu śmierci w sierpniu 1914 roku i przynoszono mu Komunię św. jako Wiatyk, nie przyjmował Jej (i nie wolno mu było tego zrobić) do ręki: przyjmował Ją do ust - zgodnie z prawem i praktyką Kościoła katolickiego.

Potwierdza to ogólną regułę: nie powinno się dotykać Hostii św. bez absolutnej potrzeby. Oczywiście ktoś musi rozdzielać Chleb Życia. Nie jest jednak konieczne czynienie każdego mężczyzny, kobiety czy dziecka swym własnym szafarzem Eucharystii i powiększanie przez to ryzyka i niebezpieczeństwa upuszczenia oraz utraty cząstek Hostii. Nawet ci, których ręce zostały specjalnie poświęcone do dotykania Najświętszej Eucharystii, czyli kapłani, nie powinni czynić tego bez potrzeby.

Zarzuty wobec Komunii na rękę

Pochodzenie praktyki.

Początki współczesnej praktyki udzielania Komunii na rękę w Kościele zachodnim można odnaleźć w rewolucji protestanckiej, zwanej reformacją. Niektórzy będą argumentowali, że było to wskrzeszenie powszechnej i czcigodnej praktyki z pierwszych wieków chrześcijaństwa. Argumentem tym zajmiemy się za chwilę. Jednak nawet jeśli rzeczywiście istniał niegdyś taki zwyczaj w Kościele katolickim, jego ponowne wprowadzenie w wieku XVI było już na granicy ortodoksji, było manifestacją odrzucenia doktryny o przeistoczeniu, nauczanej przez Chrystusa i Jego Kościół, oraz negacją katolickiego kapłaństwa. Było liturgiczną konsekwencją uprzedniej herezji.

Powszechnie wiadomo, że Komunia na rękę zaczęła upowszechniać się we wczesnych latach 1960. w pewnych środowiskach katolickich w Holandii. Zrodziła się więc jako naśladownictwo praktyki protestanckiej, albo co najmniej jako "fałszywy archeologizm", ubóstwienie (domniemanej) praktyki pierwotnego Kościoła. Pociąga to za sobą ignorowanie (czy wręcz negację) prawdy i zasady rozwoju katolickiej doktryny eucharystycznej od formy mniej do bardziej precyzyjnej - do odrzucenia tego, co zostało nam przekazane w procesie organicznego rozwoju liturgii. Był to akt rażącego nieposłuszeństwa prawu Kościoła i władzy duchownej. Praktyka ta nie pochodziła ani od najwyższej władzy Kościoła, która była jej przeciwna, ani od wiernych katolików (trzymających się silnie doktryny o przeistoczeniu), którzy nigdy o to nie prosili. Jej propagatorami były różne ośrodki wewnątrz Kościoła, zwłaszcza establishment liturgiczny. Jest to schemat działania typowy dla rewolucji.

Kiedy nadszedł czas na wywieranie nacisku na rzecz tej praktyki w Ameryce Północnej, środki, których użyto, nie zawsze były uczciwe. Wprowadzano w błąd i - najdelikatniej mówiąc - dezinformowano. Pomińmy tu milczeniem szczegóły, ale jeśli ktoś chce zapoznać się ze detalami, możne znaleźć bogatą dokumentację. Podsumowując: współczesna praktyka Komunii na rękę zrodziła się z herezji i nieposłuszeństwa. Czy zmiany te mogły być inspirowane przez Ducha Świętego? Są podstawy do podejrzeń, że mieliśmy w tym przypadku do czynienia z całkiem innym duchem.

Cząstki.

Kiedy zastanawiamy się nad praktyką udzielania Komunii na rękę wiernych, na myśl przychodzi natychmiast jeden dogmat Kościoła: eucharystyczna obecność Chrystusa rozpoczyna się w momencie konsekracji i trwa tak długo, jak istnieją postacie eucharystyczne. Zbawiciel jest obecny w pełni i cały w każdej postaci i w każdym jej fragmencie w taki sposób, że łamanie chleba nie dzieli Chrystusa (por. Sobór Trydencki, DS 1641).

Katechizm rzymski wyjaśnia to w sposób następujący: Chrystus, cały i w pełni, zawarty jest nie tylko pod każdą postacią, ale również w najdrobniejszej cząstce każdej postaci. "Każda - mówi św. Augustyn - mieści w sobie Chrystusa, a On jest cały w każdej cząstce. Nie jest umniejszony przez to, że dawany jest wielu, ale daje się cały i w pełni każdemu. (...) Ciało naszego Pana zawarte jest całe i w pełni pod najmniejszą cząstką chleba".

Cząstkom tym powinien być okazywany najwyższy szacunek, cześć i względy. Dlaczego więc mnożymy ponad potrzebę liczbę osób, które dotykają Hostii, z których niektórzy są niezręczni, nie widzą dobrze albo nie zastanawiają się nad tym, co robią, nie rozumieją tego etc. - a mogą sprawić, że cząstki Hostii pozostaną na ich rękach, zostaną wytarte w ubranie czy też spadną na posadzkę? Już sama tylko troska o cząstki Hostii powinna wystarczyć do odrzucenia praktyki przyjmowania Komunii św. do ręki.

Kto promuje Komunię na rękę?

Członkowie establishmentu liturgicznego (i ich zwolennicy), którzy promują Komunię na rękę, są w istocie tymi samymi osobami, które na różne sposoby dają wyraz swej odrazie do kultu Zbawiciela w Najświętszej Eucharystii, a zwłaszcza do wieczystej adoracji. Współcześni liturgiści nie wydają się przywiązywać specjalnego znaczenia do obowiązku podkreślania osobistej, fizycznej, rzeczywistej obecności Chrystusa, naszego Boga, w Komunii św. W rzeczywistości czynią coś wręcz przeciwnego. "Nasza uwaga ma być skupiona na wspólnocie" - mówią.

Można powiedzieć, że deformatorzy (znani i nieznani) tradycyjnej doktryny i praktyk Mszy winni są, wedle słów G. K. Chestertona, "pośredniego bałwochwalstwa, polegającego na zapomnieniu o rzeczy podstawowej". Słowa te zdają się pasować do postawy promotorów Komunii na rękę, którzy czują niechęć do tradycyjnego sposobu jej przyjmowania i zniechęcają do niego. Dlaczego?

"Komunia na rękę" jest w istocie niewłaściwym określeniem.

Umieszczenie Hostii św. na czyjejś dłoni nie jest udzieleniem mu Komunii. Sakrament Komunii św. polega na spożyciu Chleba Życia. W rzeczywistości mamy tu do czynienia z sytuacją, w której każda osoba, która otrzymuje Hostię do ręki, udziela sobie Komunii sama. Każdy staje się swoim własnym szafarzem Komunii św. (nadzwyczajny staje się zwyczajnym). W ten sposób posługa kapłanów (czy diakonów), a nawet świeckich szafarzy, staje się niewidoczna czy nawet zanika. (...)

Praktyka przyjmowania Komunii do ręki ma w sobie coś z lekceważenia. Co jemy własnymi rękami? Są to w naszej kulturze zwykle potrawy, którym nie poświęca się wiele uwagi. Jemy rękoma popcorn, z oczyma utkwionymi w ekran. Na przyjęciach jemy przekąski - prowadząc przy tym konwersację. Zwłaszcza w przypadku dzieci (ale nie tylko) kojarzenie w ten sposób Najświętszej Eucharystii ze zwykłym pokarmem wydaje się bardzo nieroztropne.

Owoce.

Musimy być wobec siebie całkowicie uczciwi. Czy praktyka ta naprawdę wzmocniła i utwierdziła naszą wiarę w rzeczywistą obecność Chrystusa w Eucharystii? Czy zaowocowała większą żarliwością na modlitwie, miłością i miłosierdziem braterskim? Czy jesteśmy bardziej przepełnieni Bożą bojaźnią, biorąc Ciało Pańskie w nasze ręce?

Wydaje się, że zwyczaj ten w wydatny sposób przyczynił się do spadku wiary w obecność Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Większość z nas słyszała, że badania Gallupa stwierdziły, iż ponad 70% katolików w USA nie wierzy w rzeczywistą obecność Zbawiciela w Eucharystii. A odrzucenie tego fundamentalnego dogmatu Kościoła skutkuje ekskomuniką ipso facto.

Powszechny zwyczaj?

By udowodnić, że Komunia na rękę była kiedyś "powszechnym zwyczajem", cytowany jest zwykle wspomniany tekst św. Cyryla Jerozolimskiego. Wiemy już, że autentyczność tego tekstu jest wątpliwa. W istocie bardziej prawdopodobne jest, że jego autorem jest nestoriański biskup. Posiadamy jednak zweryfikowane teksty św. Leona Wielkiego, św. Bazylego i wielu innych, świadczące o czymś wprost przeciwnym.

Mówi się także, że z pewnością Apostołowie podczas ostatniej wieczerzy otrzymali Komunię św. na rękę. - Jest to jedynie domysł. Musimy pamiętać o tradycyjnym zwyczaju, popularnym na Bliskim Wschodzie, związanym z prawem gościnności, który praktykowany był w czasach Pana Jezusa i który nadal jest zachowywany: karmi się gościa swymi własnymi rękoma, umieszczając symboliczny kawałek potrawy w jego ustach. Posiadamy potwierdzający to dowód z Pisma św. - Zbawiciel umoczył kawałek chleba w winie i podał go Judaszowi. Czy umieścił go w jego dłoni? To raczej mało prawdopodobne - przypuszczać raczej należy, że Pan Jezus zastosował się do zwyczaju, o którym wspomnieliśmy powyżej.

Twierdzi się, że Apostołowie sami udzielali sobie Komunii podczas ostatniej wieczerzy, opierając się na tym, jak obecnie spożywa się posiłek. Świadectwa kulturowe z czasów Apostołów wskazują jednak na coś wprost przeciwnego. Dlaczego nie przypuszczać, że Pan Jezus i Apostołowie postępowali zgodnie ze swą własną kulturą, a nie naszą - 2000 lat późniejszą? Tak więc istnieje wsparcie dla tezy, że Zbawiciel udzielił pierwszej Komunii św. wprost do ust Apostołów, nie sposób jednak znaleźć przesłanek dla twierdzenia, że udzielali oni sobie Komunii sami. Potwierdzają to również wizje Anny Katarzyny Emmerich.

Dowody z Pisma św.

W Komunii św. przyjmujemy Słowo, które stało się Ciałem. Ezechiel otrzymał słowo Boże w sposób cudowny, a jednak pośledniejszy niż my: "I rzekł [Pan] do mnie: (...) «A ty, synu człowieczy, słuchaj, co ja mówię do ciebie, a nie bądź drażniący, jak dom drażniący jest; otwórz usta twoje, a jedz, co ja daję tobie». I ujrzałem, a oto wyciągnięta do mnie ręka, w której była zawinięta księga. (...) I rzekł do mnie: «Synu człowieczy, cokolwiek znajdziesz, zjedz; zjedz tę księgę, a idź i mów do synów Izraelowych». I otworzyłem usta moje, i nakarmił mnie ową księgą, i rzekł do mnie: «Synu człowieczy, brzuch twój jeść będzie, a wnętrzności twoje napełnią się tą księgą, którą ja daję tobie». I zjadłem ją, a była w ustach moich jak miód słodka" (Ez 2, 8-9).

Nie napisano, że prorok wyciągnął swoją rękę, ale że otworzył swe usta. I czyż nie jest to ze wszech miar właściwe - ponieważ w innym miejscu Pismo św. mówi, że mamy przyjąć słowo jak małe dzieci, zarówno chleb doktryny, jak też Chleb, który z nieba zstąpił?

Na innym miejscu w psalmie o wyraźnym proroczym odniesieniu do Eucharystii, używanym w Boże Ciało, Bóg mówi: "Ja jestem Pan, Bóg twój, który cię wywiódł z ziemi egipskiej. Otwórz twe usta, a ja je napełnię. (...) Ale Izrael karmiłem pszenicą przewyborną i napełniłem miodem płynącym ze skały" (Ps 80). "Napełniłem je", a nie "napełnijcie je sami". Nie jest to samo w sobie dowodem, jednak wskazuje nam właściwy kierunek.

Konkluzja

Św. Tomasz z Akwinu przypomina nam, że ze względu na szacunek należny Bogu, jedynie to, co zostało Mu w szczególny sposób poświęcone, powinno dotykać Najświętszego Sakramentu. Poprzez chrzest chrześcijanin zostaje poświęcony Bogu, co czyni go zdolnym do przyjmowania Zbawiciela w Komunii św. Nie uprawnia go to jednak do rozdawania Hostii św. sobie samemu czy innym, jak też do dotykania jej bez absolutnej konieczności.

Jedynymi, którzy zawsze przystępowali do Komunii stojąc i z wyciągniętą ręką, byli od samego początku arianie, którzy uparcie negowali Bóstwo Chrystusa i nie widzieli w Eucharystii niczego poza symbolem "jedności", który może być dotykany i rozdawany dalej. Św. Sykstus (ok. 115): «Naczyń liturgicznych nie może dotykać nikt prócz osób poświęconych Panu».

Św. Eutychian, Papież (275-283) zabraniał wiernym brania konsekrowanych Hostii w ręce. Św. Bazyli Wielki, Doktor Kościoła (330-379): «Otrzymywanie Komunii do ręki dozwolone jest jedynie w czasach prześladowań». Św. Bazyli uważał praktykę tę za tak poważne nadużycie, że nie wahał się traktować jej jako ciężkie przewinienie.

Synod w Saragossie (380) ekskomunikował każdego, kto odważyłby się przyjmować Komunię św. do ręki. Dekret ten został później potwierdzony przez Synod w Toledo.

Św. Leon Wielki, Papież (440-461) energicznie bronił praktyki udzielania Komunii do ust wiernych i stanowczo wymagał od nich posłuszeństwa w tej kwestii.

Synod w Rouen (650) potępił zwyczaj przyjmowania Komunii św. do ręki - w celu powstrzymania rozpowszechnionych nadużyć wynikających z tej praktyki, jak również by zapobiec ewentualnym świętokradztwom.

Autor: Ks. Paul MCDONALD
Cathedral of St. Catherine of Alexandria
3 Lyman Street,
St. Catharines,
Ontario, Canada, L2R 5M8

 

[1] sess. 13, c. 8: "In sacramentale autem sumptione semper in Ecclesia Dei mos fuit, ut laici a Sacerdotibus communionem acciperent; Sacerdotes autem celebrantes seipsos communicarent: qui mos, tamquam ex traditione Apostolica descendens, jure, ac merito retinere debet."

[2] “Hoc enim ore sumiter quod fide creditur.” Serm. 91.3

[3] To tak samo, jakby powiedzieć, “Nie jest grzechem ciężkim opuszczenie niedzielnej Mszy Św. jeśli ktoś musi opiekować się osobą ciężko chorą"  Zakłada to 9coś, co już wiemy), że gdy brakuje tego poważnego powodu, opuszczenie Mszy niedzielnej byłoby grzechem ciężkim.

źródło artykułu: strona internetowa Parafii pw. Maryi Królowej w Archidiecezji Poznańskiej

polskie tłumaczenie: autor nieznany


 



  strona główna  |  mapa serwisu  |  ^góra strony   
Copyright © 2006-2007 SANCTUS.pl - Wszelkie prawa zastrzeżone

Pius XII
Encyklika Mediator Dei
Encyklika Mediator Dei
O świętej Liturgii

Twoja Msza
Twoja Msza
Książka - komiks
o Mszy Świętej
w nadzwyczajnej formie
rytu rzymskiego

Nabożeństwo Trzech
Zdrowaś Maryjo
Nabożeństwo Trzech Zdrowaś Maryjo
z opisem jego rozwoju
skuteczności i doznanych
łask

NOWE WYDANIE
Duch liturgii
Benedykt XVI (Joseph Ratzinger)
Benedykt XVI
(Joseph Ratzinger)

Abp Jan Paweł Lenga
Abp Jan Paweł Lenga
Przerywam zmowę
milczenia
O kryzysie w Kościele
herezji, apostazji
i grzechach zaniedbania

abp Fulton Sheen
Życie Jezusa Chrystusa
Życie
Jezusa Chrystusa

abp Fulton Sheen
abp Fulton Sheen - Troje do pary -
Troje do pary

Ofiara Mszy Świętej
w Tajemnicach i Cudach
Ofiara Mszy Świętej w Tajemnicach i Cudach
ks. A. Reiners

bł. Anna Katarzyna Emmerich
Żywot i Bolesna Męka Pana Naszego Jezusa Chrystusa i Najświętszej Matki Jego Maryi wraz z Tajemnicami Starego Przymierza
Żywot i Bolesna Męka
Pana naszego
Jezusa Chrystusa

Księgarnia Katolicka - Dewocjonalia Wałbrzych - Soczewki kontaktowe - Farby Rafil