Świadkowie Bożego Miłosierdzia - fragmenty książki |
|
Fragmenty z książki "Świadkowie
Bożego Miłosierdzia":
Zaraz po śmierci
" - To jest wielka przykrość dla nas, że z miejsca przestajemy "żyć" dla tych
pozostałych na ziemi, którzy w ten sposób wyrzucają nas poza nawias swojego
życia, a przecież właśnie teraz moglibyśmy wam pomagać więcej i lepiej. Ale jak
można pomóc tym, którzy nas wykreślają zupełnie ze wspólnoty, nawet wbrew
dogmatom Kościoła, do którego teoretycznie należą".
Śmierć
" - Jest taka sekunda, błysk, moment, że widzi się siebie zupełnie
bezbronnego, samego wobec ogromu tajemnicy, i wydaje się, że jedynym punktem
zaczepienia się, oparcia, jedynym jak gdyby światłem, źródłem światła jest On,
że On usłyszy i zrozumie. Człowiek nie chce uciekać przed odpowiedzialnością za
swoje winy, za to, co zrobił; nie chce się wypierać, ale pragnie być zrozumiany,
osądzony przez Kogoś, kto go zna, kto jest sprawiedliwy i miłosierny. Do kogo
miałem się odwołać? ON był przy mnie! Czy ty to rozumiesz?"
Tutaj widzi się wszystko prawdziwie
" - Tu zło jest złem, a dobro - dobrem; czuje się to, rozumie, wie
natychmiast, bez sprawdzania, bez wątpliwości. Od początku tutaj "widzi" się
wszystko inaczej - prawdziwie. Tego nie trzeba się uczyć. W jednym momencie
otwierają się jak gdyby oczy, zaczyna się widzieć prawdziwy obraz rzeczy, takich
jakimi są w istocie. A także ludzi. I siebie - to straszne. Tak jak na biel nie
możesz powiedzieć "czerń" i uwierzyć w to, tak i o sobie wiesz prawdę, i to
całą. To, co wymykało się twojej uwadze, co wydawało się mało ważne, błahe,
wszystkie "głupie" sztuczki, żeby zamydlić sumienie, usprawiedliwić się i
wytłumaczyć, wszystkie "uniki" w życiu, każde zdarzenie, nawet najdrobniejsze, o
ile zaważyło na twoim dalszym postępowaniu w sposób pozytywny lub nie - widzisz
tu bardzo wyraziście i rozumiesz jego konsekwencje".
Zachód słońca
" - Współczujesz mi, że już nie mogę oglądać zachodów słońca, tymczasem widzę
je tak, jak i Ty, tylko o wiele wspanialej. Nie jesteśmy pozbawieni niczego, co
było dla nas pięknem, a przeciwnie, otacza nas ono, żyjemy w nim. Bóg jest
stwórcą wszelkiego piękna. Jak mógłby je nam odjąć? On tylko poszerza je, a i my
mamy o wiele większą wrażliwość odbierania. Słyszymy, czujemy, widzimy wprost,
sobą, a nie poprzez zmysły. Nie jestem w mocy wytłumaczyć Ci tego
inaczej niż przez porównanie. Wyobraź sobie, że całe życie jesteś zamknięta w
pokoju i masz kontakt ze światem wyłącznie przy pomocy telewizora, a z ludźmi
przez, powiedzmy. video-telefon, a potem nagle otwierają się drzwi i wychodzisz
na świat, wchodzisz weń. Nie jesteś już oddzielona - ludzie są bliscy, jawni,
odkryci, a całe piękno świata - dostępne. Jesteś tam, gdzie chcesz być,
podziwiasz to, co chcesz podziwiać; odbierasz każde wzruszenie w pełni,
uczestniczysz w nim, czuwasz. Zrozum, że zmysły to są narzędzia, i to bardzo
ograniczone, słabe w zasięgu, właśnie tak jak obraz w telewizorze w porównaniu z
byciem, uczestniczeniem w tym, co się ogląda. Jeżeli tyś widziała ten zachód
słońca jako piękny, jest to tylko odbicie w twoich zmysłach prawdziwego zachodu
słońca. Przecież barw jest więcej, skala, zmienność i blask ogromny.
przejrzystość, przestrzeń i muzyka - bo każda barwa ma swój dźwięk, nie do
"odebrania" przez was. To, co jest - tak jak wschody i zachody słońca, las,
niebo, chmury - jest tym i dla nas, tyle, że dla nas istnieje poza tym piękno
większe i wspaniałość nieskończona. Ale też nikt nam nie odejmuje i tego
"ojczystego" piękna, które kochaliśmy i kochamy nadal.
Zrozum, Jego królestwo - to nie oderwanie nas, pozbawienie, odebranie nam
czegokolwiek, cośmy darzyli miłością, a co jest Jego tworem, bo On się z nami
dzieli, udostępnia nam wszystko swoje. Kto wejdzie do Jego królestwa, jest synem
Bożym, dziedzicem, współposiadaczem wszystkiego, co Jego - czyli
bezgraniczności. Cokolwiek istnieje, jest tworem Jego miłości, Jego natury
twórczej, rozwijającej, wciąż darzącej, uszczęśliwiającej, dającej. Bóg jest
Dawcą.
Czy teraz rozumiesz proporcje naszych cierpień i wysiłków w stosunku do Jego
miłości? Otrzymujesz wszystko - za nic; nieskończone szczęście - za co?
Właściwie za wszystko złe: obojętność, głupotę, lenistwo, upór - bo pomimo to,
czym jesteś' On cię kocha! Bo Jego miłość jest ponad wszystkie nasze małe,
bardzo małe i nędzne błędy. Jego miłość jest oceanem bez dna i granic, który
pragnie przyjąć i otoczyć miłością swoją, dobrem, szczęściem wszystko, co
biedne, samotne, nieszczęśliwe, co jeszcze nie objęte. Tylko pragnienie, tylko
wezwanie, tylko te trochę miłości, którą możemy dać my, wystarcza, by cała
potęga nieba stanęła przy tobie.
Naprawdę, taka miłość do takich tworów jak my jest niepojęta, jest tajemnicą
Boga. Nie mam możliwości wyrazić jej ani nawet pojąć Jej ogromu. Tu wszystko nas
przerasta".
|