1. MODLITWY U STOPNI OŁTARZA -
MINISTRANTURA
Znaleźliśmy się w świątyni, domu Bożym - Bramie Niebios. Znikają hałas,
pośpiech, wulgarni gapie. Jesteśmy we wspólnocie Kościoła. W oddaleniu od
zgiełku i grzeszności świata rozpocznie się Msza św. Pamiętajmy o duchowej
łączności z Chrystusem, który za chwilę odprawi Mszę. Uprzytomnijmy sobie, że w
tej Ofierze mamy uczestniczyć razem z Nim i wszystkimi wiernymi. Mszę można
ofiarować w określonej intencji, np. za dusze w czyśćcu cierpiące, za nawrócenie
grzeszników, albo w osobistych prośbach.
Gdy ubrany w szaty liturgiczne celebrans wychodzi z zakrystii i udaje się
do ołtarza, ministrant daje znak dzwonkiem, aby oczekujący wierni powstali z
ławek. Oddajemy szacunek nie osobie prywatnej lecz kapłanowi, który ma teraz
złożyć najświętszą Ofiarę. Wszelka chwała należy do Tego, którego on
reprezentuje - Chrystusa. Celebrans poprzedzony przez ministranta, z kielichem w
ręku, przyklęka przed stopniem. Następnie stawia kielich na ołtarzu, rozkłada
korporał, opiera bursę o nastawę, otwiera mszał, schodzi przed stopnie i
przyklęka, gotowy w imieniu Chrystusa i Kościoła, jako „sługa i szafarz
tajemnic Bożych” (1Kor 4,1) do rozpoczęcia służby Bożej. Wierni
klękają.
Gdy kapłan wyjdzie przed ołtarz, można Panu Jezusowi ofiarować swoje prace,
obowiązki stanu i dnia oraz wszystkie okazje, jakie się nadarzą do spełnienia
dobrych uczynków i umartwień.
Msza rozpoczyna się znakiem krzyża: In nomine Patris, et Filii, et
Spiritus Sancti. Amen. W ten sposób wyznajemy wiarę w jednego Boga w Trzech
Osobach, wspominamy chrzest święty, który otrzymaliśmy w imię Trójcy św. oraz
ściągamy na siebie błogosławieństwo, które przychodzi od Trójjedynego Boga przez
krzyż Chrystusa. Wspominamy także Ofiarę Krzyża, już na początku dając się
ogarnąć liturgii ofiarnej. Msza św. jest od samego początku ofiarą.
Psalm 42
Przystąpienie do ołtarza nie jest zwyczajnym wejściem, ale stanowi akt
niezwykle doniosły. U stopni kapłan odmawia na przemian z ministrantem, bądź
ludem, psalm Judica, wyrażający myśli człowieka niegodnego, zbliżającego
się do miejsca świętego, miejsca Bożej obecności, podobnie jak Mojżesz do krzewu
gorejącego (Wj 3,3-6). Zaczyna się akt kultu, którego centrum jest Pan.
Sprzeczne uczucia targają duszą: tęsknota pociąga do Boga, jednak myśl o Jego
Majestacie napawa bojaźnią, ufność pcha naprzód, ale poczucie grzeszności
wstrzymuje kroki.
Król Dawid znajdował się w podobnym położeniu. Przebywając na wygnaniu,
nękany przez nieprzyjaciół, z dala od świątyni i pod wpływem kar za grzechy,
prosi Boga o wybawienie i przebaczenie, a także o światło i łaskę. Pełen
tęsknoty, pragnie powrócić do Jerozolimy i zbliżyć się do ołtarza Pańskiego. W
takim stanie, natchniony, wyśpiewał psalm służący dziś i naszemu usposobieniu,
gdy duchowo zbliżamy się do tronu Bożego.
Psalm 42 jest najodpowiedniejszy w tej części Mszy. Jedynie w Mszach
żałobnych oraz w okresie Męki Pańskiej opuszcza się go, zostawiając tylko
antyfonę. Wtedy nasza własna niedola ustępuje miejsca cierpieniom dusz w
czyśćcu, względnie męce Jezusowej. Psalm 42 został wybrany ze względu na czwarty
wers, powtarzający się w antyfonie: Et introibo ad altare Dei - I
przystąpię do ołtarza Bożego, co znakomicie wpisuje się w akcję liturgiczną.
Przejęto cały psalm, dlatego że w duchu tego jednego wersu można zinterpretować
pozostałe.
Introibo ad altare Dei - brzmią pierwsze słowa antyfony. Wyrażona
została chęć przystąpienia od razu, ale po chwili psalmista (kapłan, lud)
świadomy kondycji człowieka po grzechu pierworodnym odkrywa, że droga do Boga
nie jest wcale łatwa, że nie może przystąpić ot tak, zaraz. Powodem jest nie
tylko grzeszne otoczenie - gens non sancta (lud bezbożny), homo
iniquus (człowiek zły), dolosus (fałszywy) - ale odkrycie, że i on
sam stanowi przeszkodę na drodze do Boga, że również należy do grzeszącego ludu.
Słowa dum affligit me inimicus - gdy nęka mnie nieprzyjaciel, oznaczają
trudności życia.
Jednak ufność pokładana w Bogu przeważa nad smutkiem, ośmielamy się zatem
prosić: Emitte lucem et veritatem - Ześlij światłość i wierność, ipsa
me deduxerunt et adduxerunt - one mnie poprowadzą i przywiodą, ad montem
sanctum tuum - na Twoją świętą górę, na wzgórze ofiary kalwaryjskiej, et
in tabernacula tua - aż do przybytków Twoich, na wysokość ołtarza
ofiarnego.
Pojawia się śmiałe introibo (przystąpię) ze świadomością, że to
przez Chrystusa mamy dostęp do Boga (Ef 3,12). Ad Deum, qui laetificat
juventutem meam - do Boga, który rozwesela młodość moją: te słowa może bez
zażenowania wypowiedzieć nawet sędziwy kapłan, gdyż w kontekście wiary nie idzie
o młodość fizyczną lecz duchową. Św. Ambroży mówi o młodości jako stanie
człowieka po chrzcie świętym z nowym życiem łaski. Przez chrzest staliśmy się
jak nowonarodzone dzieci i nosimy w sobie wieczną młodość, nakierowaną ku życiu
wiecznemu. To grzech czyni człowieka starym, a łaska uświęcająca obdarowuje go
nowym życiem, młodością. Dopóki trwamy w stanie łaski jesteśmy młodzi.
Podczas recytacji psalmu 42 powinniśmy odsunąć się w myślach od świata,
wyrzec się Szatana i własnych złości, dostrzec swoją niemoc i grzeszność.
Później wzbudzić ufność w Boże miłosierdzie oraz pokornie prosić o uwolnienie od
nieprzyjaciół ciała i duszy, o pomoc i wytrwanie, bowiem Bóg pokornie proszącemu
nie odmawia swej łaski.
Confiteor
W życiu duchowym rozróżnia się trzy etapy, przez które dusza przybliża się
do Boga. Pierwszy to oczyszczenie - dusza musi stać się czysta i wolna od
grzechu ciężkiego. Modlitwy u stopni ołtarza odnoszą się do etapu pierwszego, są
więc przepojone wewnętrznym pragnieniem i tęsknotą bycia oczyszczonym. Drugiemu
stopniowi życia duchowego - oświeceniu - odpowiada liturgia słowa, gdzie
jesteśmy pouczani przez Słowo Boga żywego. Trzeci etap - zjednoczenie - dzieje
się w Mszy sakramentalnie. Oczyszczenie - oświecenie - zjednoczenie: Msza św.
posiada podobną strukturę.
Kościół nie zadowolił się odmówieniem psalmu 42 wyczuwając, że do tak
wzniosłego aktu kultu Bożego wolno przystąpić tylko z czystą duszą. Dlatego
przypisał w Mszy odmawianie spowiedzi powszechnej, czyli prośby o przebaczenie
grzechów i zmiłowanie.
Kapłan zdecydowany już zbliżyć się do Boga, w ostatniej chwili uświadamia
sobie własną niegodność. Stanięcie w obliczu Pana wywołuje konfrontację: wobec
Jego wielkości i świętości człowiek odkrywa i uznaje swoją małość, grzeszność,
szukając oczyszczenia. Skoro Bóg pysznym się sprzeciwia, a pokornym daje łaskę,
celebrans przed przystąpieniem do tronu Bożego wzbudza akt pokory i
skruchy.
Wyznanie grzechów poprzedza prośba o pomoc Bożą przez znak krzyża, słowami
wyjętymi z psalmu 123,8: „Adiutorium nostrum... - Wspomożenie nasze w imieniu
Pana, który stworzył niebo i ziemię”. Celebrans pochyla się głęboko i
uniżony przed Wszechmocnym odmawia Confiteor. Uderza się trzykrotnie w piersi,
aby poskromić złe serce - siedzibę wszelkiej niewierności. Następnie czyni to
samo ministrant w imieniu swoim i zgromadzonego ludu. W starym ordo występuje
podwójny Confiteor, gdzie najpierw czyni osobny akt pokuty kapłan, a dopiero
potem ministrant, ewentualnie wierni.
Gdy kapłan uczyni głęboki skłon i rozpocznie modlitwę, jest czas, byśmy
przypomnieli sobie jakiś grzech, nawet już wyznany na spowiedzi, aby tym łatwiej
wzbudzić w sobie uczucie żalu. Dobrze, jeśli już w tej chwili postanowimy Bogu
złożyć jakąś ofiarę, czyli jakiś dobry uczynek lub pracę, jaką dzisiaj wypadnie
nam wykonać - wszystko jako dar i zadośćuczynienie za własne grzechy i
wykroczenia. Po czym i my bijemy się w piersi, przepraszając Boga za wszystkie
nasze słabości.
Confiteor jako spowiedź publiczna pokazuje, iż grzech jest nie tylko
kwestią prywatną, ale przynosi konsekwencje dla życia całego Kościoła. Nawet
kapłan oznajmia ludowi, że również on jest grzesznikiem. Gdy na głos uznajemy i
wyznajemy, że jesteśmy ludźmi upadającymi, uczy to nas pokory. Ten publiczny akt
skruchy wraz z następnymi modlitwami nie ma jednak mocy sakramentalnej, lecz
jest tylko prośbą o przebaczenie i przyczynkiem nadziei, że możemy godnie wziąć
udział w misterium Ofiary. Spodziewamy się, że Bóg okaże swoje miłosierdzie za
względu na naszą skruchę i wstawiennictwo Świętych.
Wzajemne, dialogowane wyznanie grzechów ujęte jest w niezwykłe dramatyczną
formę, jakby w dwóch aktach. Confiteor przedstawia sytuację sądu, w którym
wierni stoją przed Trybunałem otoczonym Aniołami i Świętymi. W pierwszej części
procesu ci mieszkańcy Nieba spoglądają na nas z pewnym wyrzutem za naszą
niewierność, jako że utraciliśmy Boże łaski otrzymane na chrzcie świętym. Nie
mogąc znieść ich przejmującego spojrzenia, pokornie schylamy czoło i wyznajemy
Bogu i Jego niebieskiej hierarchii nasze winy.
Sędzią głównym jest zawsze wszechmocny (semper omnipotens) i
odwieczny Bóg, który rozstrzyga wszystko ostatecznie. Oskarżonym jest człowiek.
Świadkami zaś są najwięksi Święci Pańscy. Najpierw Najświętsza Maryja zawsze
Dziewica (semper Virgo) jako wzór pokory, oddania, czystości i wierności.
Dalej - św. archanioł Michał, marszałek wojsk niebieskich, który oddał się
całkowicie chwale Bożej. Św. Jan Chrzciciel, poprzednik Pana, przygotowujący
ścieżki dla Niego, żyjący surowo i pokutnie. Święci Piotr i Paweł, książęta
apostolscy, symbolizujący miłość Bożą aż do śmierci.
Przed Bogiem, całym Niebem i ziemią, bijąc się w piersi wyznajemy
publicznie: Mea culpa, mea culpa, mea maxima culpa. To punkt zwrotny
całej modlitwy. Od tego momentu obraz w Niebiosach ulega zmianie. Ci sami
Święci, którzy byli oskarżycielami naszej słabości i grzeszności, słysząc to
wyznanie, stają się pośrednikami i obrońcami, wstawiając się u wszechpotężnego
Sędziego, by uzyskać dla nas przebaczenie. W drugiej części spowiedzi towarzyszy
nam już ufność w Boże miłosierdzie, iż dostępujemy oczyszczenia. Zarówno kapłan,
jak i wierni (w sposób duchowy) mogą już śmiało przystąpić do ołtarza.
Wstawiennictwo Świętych ukazuje jeszcze jedną prawdę - przepiękny obraz
jedności Kościoła wojującego na ziemi (Ecclesia millitans) z Kościołem
triumfującym w Niebiosach (Ecclesia triumfans). Z Confiteor
dowiadujemy się o znaczeniu kultu Świętych w dziele naszego usprawiedliwienia.
Obcowanie Świętych - prawda wiary katolickiej - należy do życia Kościoła.
Chwalebne członki Mistycznego Ciała Chrystusa działają tam, gdzie trzeba
naprawiać szkody w Królestwie Bożym, pomagając w uzdrawianiu chorych
członków.
Pod koniec kapłan, stojąc już wyprostowany, udziela rozgrzeszenia
wstawienniczego (w odróżnieniu od sakramentalnego). Są to modlitwy zwieńczające
publiczną spowiedź. Najpierw używa formuły: „Misereatur... Niech się zmiłuje
nad wami wszechmogący Bóg, a odpuściwszy grzechy wasze, doprowadzi was do życia
wiecznego. Amen”, a następnie: „Indulgentiam, absolutionem et
remissionem... Przebaczenia, odpuszczenia i darowania grzechów naszych niech nam
udzieli wszechmogący i miłosierny Pan. Amen”, gdzie te trzy bliskoznaczne
wyrażenia - przebaczenie, odpuszczenie i darowanie - mają działać wzmacniająco i
wyrażać wielkość miłosierdzia. Bóg daje rozgrzeszenie, o które prosi celebrans.
Końcowe modlitwy ministrantury
Kolejne dwa westchnienia błagalne, wyjęte z psalmu 84, stanowią jakby echo
aktu żalu. Mamy już ufną pewność, że Bóg nam przebaczył: „Deus, tu
conversus... Boże, Ty zwróciwszy się ku nam, ożywisz nas. A lud Twój rozraduje
się w Tobie” - Pan zwraca ku nam swoje łaskawe oblicze i wstępuje w nas nowe
życie. „Ostende nobis... Okaż nam, Panie, miłosierdzie Twoje. I daj nam Twoje
zbawienie” staje się realne w tajemnicy Mszy. W niej okazuje nam Bóg
miłosierdzie przez dokonującą się na ołtarzu Ofiarę naszego zbawienia.
Kapłan rozpoczyna modlitwy końcowe: „Domine exaudi... Panie, wysłuchaj
modlitwy mojej. A wołanie moje niech do Ciebie przyjdzie” i wreszcie, jakby
z ulgą i pełen tęsknoty, pozdrawiając słowami: Dominus vobiscum - Pan z
wami, wstępuje po stopniach do ołtarza. W drodze do przybytku Pańskiego prosi
jeszcze: „Aufer a nobis... Zgładź, prosimy Cię, Panie, nieprawości nasze,
abyśmy z czystym sercem mogli przystąpić do najświętszych tajemnic. Przez
Chrystusa, Pana naszego. Amen”. Modlitwa ta jest zwieńczeniem Confiteor,
posiada funkcję zamykającą pierwszy etap Mszy, a jej słowa zostały zaczerpnięte
z liturgii świątyni jerozolimskiej, z ust kapłana wstępującego do Świętego
Świętych.
Oto całe piękno ministrantury. Rozpoczęła się pragnieniem introibo
(przystąpię), a zakończona zostaje introire - wejściem. Ukoronowaniem
tych modlitw jest pierwsze osculum altaris (ucałowanie ołtarza) najstarsze ze
wszystkich ucałowań mensy. Korzenie tego obrzędu tkwią w starożytności, kiedy
istniał zwyczaj całowania progu świątyni. Pocałunkowi ołtarza towarzyszy
modlitwa Oramus: „Prosimy cię, Panie, przez zasługi Świętych Twoich, których
relikwie tutaj się znajdują, oraz wszystkich Świętych, abyś odpuścić raczył
wszystkie grzechy moje. Amen”. Kapłan raz jeszcze prosi o czystość serca, a
to za wstawiennictwem świętych męczenników, przez ich zasługi, szczególnie tych,
których szczątki spoczywają w płycie ołtarzowej.
W tym obrzędzie przejawia się piękna symbolika: podkreślenie szacunku i
czci wobec świętości ołtarza jako miejsca ofiary Nowego Testamentu, powitanie
Chrystusa (Głowy Ciała Mistycznego), którego symbolem jest ołtarz oraz uczczenie
Świętych (najprzedniejszych członków Ciała Mistycznego). Dlaczego relikwie
męczenników? Oni przelewając swą krew dla Syna Człowieczego złączyli się w
sposób szczególny z Jego ofiarą. Wierzymy, że przebywając w Niebie, jako Kościół
Triumfujący, cieszą się miłosnym wpatrywaniem się w samego Boga. Przez pocałunek
celebrans pozdrawia ich, wyrażając tęsknotę, iż my również kiedyś się tam
znajdziemy.
Obecność relikwii w ołtarzu jest również wyznaniem wiary
w przyszłe zmartwychwstanie ciał. Poza tym, to jakby spojrzenie wstecz, aż do
katakumb: Msza na grobach męczenników, nie starzejący się nigdy Kościół i jego
czcigodne lata istnienia. Gdy kapłan wstępuje po stopniach i całuje ołtarz,
wzbudźmy uczucie wdzięczności za to, że należymy do jedynego prawdziwego
Kościoła katolickiego, który posiada tylu świętych
męczenników.