SŁOWO WSTĘPNE
Eucharystia jest streszczeniem i podsumowaniem całej naszej wiary (KKK
1327)
Prawdziwa religia konfrontuje ziemię z Niebem i obdarza czas
wiecznością. Dziś jednakże przeżywamy kryzys prawdziwej religijności. Człowiek
oddany nieumiarkowanie uciechom zmysłowym i materialnym zatracił poczucie
rzeczywistości Majestatu Bożego, a na jego miejsce wprowadził obraz nowy,
ograniczony i przyziemny. Niemal powszechnie przyjęty przez chrześcijan okrojony
pogląd na Boga, Jego niemal "skolegowanie"; i zbanalizowanie, stał się powodem
licznych pomniejszych, nękających nas obecnie nieszczęść. Po utracie poczucia
majestatu i świętości nastąpił zanik bojaźni Boga i świadomości Jego obecności.
Człowiek zatracił ducha nabożeństwa i zdolność zwracania się ku własnemu
wnętrzu, aby w pełnej uwielbienia ciszy móc adorować Boga. Niemożliwością jest
utrzymanie zdrowych praktyk religijnych i właściwych postaw moralnych, jeśli
nasz obraz Boga stanie się błędny i nieadekwatny.
Istnieją jednakże w łonie katolicyzmu grupy wiernych, którym
obecny stan Kościoła, wiary i religijności nie daje spokoju. Swą duchową
ojczyznę, w Kościele, odnaleźli w wielowiekowym rzymskim obrządku klasycznym,
szczególnie zaś w Mszy św. w rycie Piusa V, zwanej popularnie "trydencką";. Ta
liturgiczna orientacja silny trend powrotu do tradycji w ogóle, daje się
wyraźnie zauważyć przede wszystkim u młodego, posoborowego pokolenia
katolickiego. Zarówno w Europie jak na świecie działa szereg ruchów i ośrodków
intelektualnych na rzecz odrodzenia tradycji łacińskiej. Obok licznych,
aktywnych i dobrze zorganizowanych instytucji katolików świeckich istnieje zgoła
kilkanaście nowopowstałych tradycyjnych instytutów życia konsekrowanego i
apostolskiego.
Jak wytłumaczyć ów powrót do korzeni katolicyzmu, zwrot ku
łacińskiej tradycji? Jak wyjaśnić związany z tym fenomen pokoleniowy? Na taki
stan rzeczy złożyło się zapewne wiele różnorodnych przyczyn. Między innymi coraz
bardziej postępujące zeświecczenie w świecie przesiąkniętym niemoralnością i
libertynizmem, ogólny zanik wartości społecznych, powszechny kryzys kultury
współczesnej, nihilizm, etc. Z drugiej strony - poszukiwanie misterium i sacrum,
chęć pogłębienia wiary, pragnienie nadprzyrodzoności; postulat kultury
chrześcijańskiej, państwa katolickiego, uzdrowienia życia społecznego; troska o
Kościół, o jego nauczanie w pełni, interpretację Soboru Watykańskiego II w duchu
poprzednich soborów i encyklik papieskich, brak akceptacji dla przesadnego
antropocentryzmu w duszpasterstwie; ucieczka od nadużyć liturgicznych oraz
błędów jak np. redukowanie pozycji kapłana do poziomu czysto funkcjonalnego,
minimalizowanie ofiarnego charakteru Mszy, tworzenie nowych obrzędów pod
pretekstem, iż ułatwia się zrozumienie, a także jednostronne podkreślanie
charakteru wspólnotowego liturgii, czy ogólny racjonalizm wypełniony banałem i
pragmatyzmem. [Joseph kard. Ratzinger, Wykład wygłoszony 24 X 1998 w Rzymie z
okazji dziesięciolecia Motu Proprio "Ecclesia Dei"; (za "Christianitas"; nr 1/2,
1999)]
Zjawisko powrotu do tradycji można zaobserwować również
w Polsce. Od dobrych kilku lat istnieją grupy tzw. indultowe, skupiające
niekiedy elity życia społecznego. Grupa taka, za zgodą danego biskupa
ordynariusza, ma możliwość korzystania z duchowych dóbr Kościoła właśnie w rycie
tradycyjnym rzymskim.
Dom Gerard, założyciel i opat benedyktyńskiego klasztoru
św. Magdaleny w francuskim Le Barroux, napisał w liście z 6 sierpnia 1996:
„Jakie są powody dla naszego trzymania się [tradycyjnych]
form liturgicznych? Powiedzmy to sobie jeszcze raz: To nie nostalgia, ani
systematyczna opozycja przeciwko każdorazowemu rozwojowi liturgicznemu, iż
czujemy się nadal przywiązani do tych czcigodnych obrzędów. Sprecyzujmy raz
jeszcze motywy naszej wierności tradycyjnej formie Mszy, którą kard. Ratzinger
słusznie nazywa rytem klasycznym-rzymskim.
1. Wpierw głęboka wdzięczność. Ten ryt jest cennym
dziedzictwem całej Tradycji. Sami Apostołowie, by zapytać św. Ambrożego,
współdziałali przy jego powstawaniu; swoją końcową postać osiągnął on za
panowania świętych papieży Damazego (IV w.) i Grzegorza (VI w.). Jego kształt
łączy nas z żywą wiarą pierwszych wieków chrześcijaństwa i 'tak przedłuża
przeszłość w teraźniejszości, jak korzenie przedłużają się przez kwiaty'
(Gustave Thibon).
2. Następnie jej doktrynalne bogactwo. W czasach
niejasności teologicznych, ścisłość łaciny i precyzja gestów wyrażają w
doskonały sposób charakter ofiarny Mszy i rzeczywistą obecność [Pana Jezusa w
Eucharystii]. Poza tym, ów ryt uwydatnia aspekt hierarchiczny służby kapłańskiej
podczas celebracji.
3. W końcu powody duchowe. Cisza kanonu, ukierunkowanie
modlitwy, tzn. wspólne ustawienie kapłana i wiernych w stronę Pana, używanie
języka sakralnego, czystość chorału gregoriańskiego, postawa bojaźni Bożej i
dokładność celebranta, sprawiają, iż nasza liturgia staje się szkołą
kontemplacji i życia duchowego...”
Kard. Ratzinger określa przywiązanie do tych
czcigodnych obrzędów w ten sposób: „Prawowierne formy obrzędu są żywymi
rzeczywistościami, zrodzonymi z miłosnego dialogu między Kościołem a Jego Panem;
są one dla życia Kościoła sposobami wyrazu, w których została skondensowana
wiara, modlitwa i samo życie pokoleń, oraz w których ucieleśniło się w
konkretnym kształcie zarazem działanie Boga i odpowiedź człowieka”
.
Czy Kościół zezwala oficjalnie na rzymską liturgię
tradycyjną? Alfons kard. Stickler SDB na konferencji dla „The Latin
Mass Society”, zorganizowanej w New York w maju 1995, powiedział:„Papież Jan
Paweł II w roku 1986 postawił komisji złożonej z dziewięciu kardynałów dwa
pytania. Po pierwsze, czy papież Paweł VI lub inna prawowita władza prawnie
zabroniła powszechnej celebracji Mszy trydenckiej w czasie obecnym? To pytanie
Papieża skierowane zostało także do kardynała Benelli [głównego odpowiedzialnego
za reformę liturgii](...). On nie odpowiedział ani tak ani nie. Dlaczego? On nie
mógł powiedzieć: ‘Tak, Papież zabronił’, bowiem Papież nie mógł zabronić Mszy,
która była od początku ważna i obowiązująca, i która była Mszą tysięcy świętych
i wiernych (...) Odpowiedź udzielona przez ośmiu kardynałów stwierdzała, że Msza
św. Piusa V nigdy nie została zakazana. Mogę doprecyzować tutaj jeszcze jedno:
byłem jednym z tych kardynałów. Tylko jeden był przeciw. Wszyscy pozostali byli
przychylni pełnemu zezwoleniu: aby każdy mógł wybrać starą Mszę (...). Drugie
pytanie było bardzo interesujące: czy jakiś biskup może zabronić kapłanowi,
znajdującemu się w stanie uregulowanym, celebrowania Mszy trydenckiej?
Dziewięciu kardynałów uznało jednomyślnie, że żaden biskup nie może zabronić
żadnemu księdzu katolickiemu odprawiania Mszy trydenckiej. Nie ma oficjalnego
zakazu, i myślę, że żaden papież nigdy go oficjalnie nie
zadekretuje”.
Za pozwoleniem Stolicy Apostolskiej liczne opactwa,
konwenty, instytuty kapłańskie oraz wielu księży diecezjalnych na całym świecie
sprawują liturgię według ksiąg liturgicznych z r. 1962. Zachętą do starań o
możliwość regularnego uczęszczania na Msze święte trydenckie, także w naszych
polskich diecezjach, stały się niewątpliwie dwa znaczące dokumenty Watykanu.
Pierwszy z nich to „Quattuor abhinc annos” wydany 3 października
1984 r. [AAS 76 / 1984, ss. 1088-1089], w którym papież Jan Paweł
II przychyla się życzeniom ludu katolickiego, wyrażając swoją zgodę, a co za tym
idzie, upełnomocniając biskupów ordynariuszy na całym świecie do udzielania
zezwoleń kapłanom i wiernym, pragnącym korzystać z odprawianych nabożeństw w
obrządku łacińskim według rubryk z 1962 r.
Drugi dokument to motu proprio „Ecclesia
Dei”, który ukazał się cztery lata później (2 lipca 1988) w związku z bolesnym
wydarzeniem, jakim były święcenia biskupie bez mandatu papieskiego udzielone 30
czerwca 1988 przez arcybiskupa Marcela Lefebvre’a czterem księżom z założonej
przez niego konfraterni. Obok wyrażenia smutku przez Następcę Piotrowego i
ogólnej analizy owego nielegalnego czynu, padają pod koniec tegoż listu
apostolskiego następujące słowa: „Tym wszystkim katolikom, którzy żywią
przywiązanie do niektórych dawnych form liturgii i dyscypliny tradycji
łacińskiej, pragnę wyrazić moją wolę - i proszę, by podjęli ją także biskupi
oraz osoby pełniące w Kościele posługę duszpasterską - ułatwienia im komunii
kościelnej poprzez decyzje mające na celu zagwarantowanie szacunku dla ich
słusznych życzeń”[„Eccl. Dei” nr 5c].Zaś poniżej
czytamy: „Ponadto wszędzie należy uszanować nastawienie tych, którzy czują
się związani z liturgiczną tradycją łacińską, poprzez szerokie i wielkoduszne
zastosowanych już dawniej przez Stolicę Apostolską zaleceń co do posługiwania
się Mszałem Rzymskim według typicznego wydania z roku 1962”
[„Eccl. Dei” nr 6c].
Wraz z Motu Proprio Stolica Święta powołała niebawem do
istnienia Papieską Komisję o tej samej nazwie - „Ecclesia Dei” - pod auspicjami
której prowadzą działalność wszystkie wspólnoty tradycyjne w łonie Kościoła. Jej
zadaniem jest m. in. koordynowanie kontaktów z Kurią Rzymską oraz współpracy
tradycjonalistów z biskupami poszczególnych diecezji. Ruch tradycyjny w epoce
posoborowej stał się dziś faktem, uzyskał swój status prawny w Kościele, rozwija
się i aspiruje do wzięcia znaczącego udziału w Nowej Ewangelizacji w III
tysiącleciu chrześcijaństwa.
Mimo istnienia oficjalnych dokumentów watykańskich,
zezwalających na publiczne celebrowanie tradycyjnej liturgii łacińskiej, nasuwa
się pytanie: jak pogodzić wierność Kościołowi i ostatniemu Soborowi, preferując
tę liturgię od aktualnie celebrowanej? Należy rozumieć to w ten sposób: W
trakcie Soboru Watykańskiego II. papież, biskupi i wszyscy kapłani rytu
łacińskiego na całym świecie odprawiali Mszę według rytu jeszcze tradycyjnego.
Ostatni Sobór zaproponował reformę liturgii, po czym ta została zastosowana w
sposób umiarkowany w r 1965. Ojcowie soborowi nie życzyli sobie czego innego.
Następnie jednak, już w r. 1969, dokonano znacznych zmian,
zupełnie przebudowując ryt Mszy, o wiele głębiej niż to uczynił jakikolwiek
papież. Kierowano się względami duszpasterskimi i wspólnotowymi. Odnowa duchowa,
której oczekiwano jako owocu reformy nie miała miejsca. Ponadto w okresie, w
którym wiara stawała się coraz mniej żywotna, wierni byli nieraz dezorientowani
przez nieuporządkowane i eksperymentalne inicjatywy liturgiczne, które
powstawały w konsekwencji reform, tworząc wrażenie odrzucenia skarbów z
przeszłości.
Liturgia tradycyjna jest zatem dla wielu - w obecnej
sytuacji skrajnego niekiedy zróżnicowania używanych form liturgicznych -
środkiem w trzymaniu się tego, co istotne i stałe oraz w podkreślaniu
transcendencji Boga i Jego obecności w świecie, który przestał być już
chrześcijański, a który należy powtórnie ewangelizować. Dzięki swojemu
uniwersalnemu charakterowi liturgia ta pozostała jakby miejscem zakotwiczenia ,
a dzięki swemu bogactwu duchowemu i doktrynalnemu stanowi ona punkt odniesienia.
To właśnie z powodu wierności Kościołowi i jego nauce, bez sprzeciwiania się
nauce ostatniego Soboru, księża i wierni zapragnęli, aby w dalszym ciągu używano
liturgię rzymską sprzed r. 1969, cieszącą się podobnie jak inne ryty pełnym
uznaniem władzy kościelnej.
Kard. Ratzinger powiedział: „Władza Kościoła może
określić i ograniczyć używanie rytów w różnych sytuacjach historycznych - ale
nigdy nie zabrania ich w ogóle i po prostu! I tak właśnie Sobór [Vat. II]
zarządził reformę ksiąg liturgicznych, ale nie zakazał ksiąg wcześniejszych” .
Sobór Watykański II w „Konstytucji o liturgii świętej” naucza: „Na koniec
trzymając się wiernie tradycji, Sobór święty oświadcza, że Matka Kościół uważa
za równe w prawach i godności wszystkie prawnie uznane obrządki, i że chce je na
przyszłość zachować i zapewnić im wszelki rozwój” [SC 4].
Rozprawianie o Mszy świętej, sięgającej swymi zrębami
czasów apostolskich, o której napisano wiele książek i prac teologicznych nie
jest wcale łatwe. Wobec istnienia szeregu wnikliwych i owocnych dociekań, Msza
pozostanie dla człowieka zawsze tajemnicą do końca niezgłębioną.
Celem niniejszego szkicu jest próba ukazania ogromu bogactwa,
jakie posiada tradycyjna liturgia łacińska. W sposób prosty i przystępny będzie
przybliżona Msza w rycie klasycznym rzymskim. Opracowanie traktuje o rzeczach
podstawowych i najbardziej istotnych. „Katecheza o Mszy świętej” nie wnosi
zasadniczo nic nowego, przeciwnie - opisuje rzeczy bardzo stare. To „stare”
jednakże jawi się dla nas - młodego, posoborowego pokolenia - jako coś
zaskakująco nowe, jakby na nowo odkryte. Mam nadzieję, że te kilka myśli skłonią
do refleksji; oby mogły pogłębić katolicką wiarę, zintensyfikować życie
religijne oraz stać się choć trochę bodźcem w zmaganiach o osobistą świętość.
„Katecheza” - ufam - będzie pomocą dla uczestnictwa w Mszy w rycie Piusa V.
Niech dzięki owocniejszemu przeżywaniu dokonujących się na ołtarzu tajemnic
naszego zbawienia, wzmacnia się wiara, ożywia nadzieja i wzrasta miłość do Pana
Boga i bliźnich.
Ad maiorem Dei gloriam
Wigratzbad A.D. 2000
die 7 Martii, festo s. Thomae de
Aquino
|