Kazanie o zbawieniu św. Jana Marii Vianneya |
|
Wielu chrześcijan żyje, jakby nie wiedzieli, po co znaleźli się
na tym świecie.
- Boże, dlaczego kazałeś mi tu żyć? - pytają. - Ponieważ chcę
cię zbawić - odpowiada Pan. - A dlaczego chcesz mnie zbawić? - nie dowierzają. -
Bo cię kocham.
Bóg nas stworzył i umieścił na tym świecie, ponieważ nas kocha.
Chce nas zbawić, ponieważ nas kocha. Aby zostać zbawionym, trzeba poznawać Boga,
kochać Go i Mu służyć. Jakże wielką jest rzeczą poznawać Boga, kochać Go i
służyć Mu! Na tym świecie nie mamy nic ważniejszego do zrobienia. Wszystko inne
jest stratą czasu. Działać mamy jedynie dla Boga, składając nasze dzieła w Jego
ręce. Budząc się rano, trzeba mówić: "Dla Ciebie, Boże, chcę dziś pracować!
Poddam się wszystkiemu, co na mnie ześlesz, i oddam Ci to w ofierze. Bez Ciebie
nic nie mogę uczynić, pomóż mi!".
W godzinie śmierci żałować będziemy każdej chwili przeznaczonej
na przyjemności, na niepotrzebne rozmowy, na odpoczynek, a nie wykorzystanej na
umartwienie, modlitwę, dobre uczynki, na rozważanie własnej nędzy i opłakiwanie
swoich żałosnych grzechów! Przekonamy się bowiem w tej godzinie, że nic nie
zrobiliśmy dla nieba.
Dzieci moje, jakież to smutne. Trzy czwarte chrześcijan zabiega
jedynie o zaspokojenie potrzeb ciała, które i tak wkrótce zgnije w ziemi, a
wcale nie myślą o potrzebach duszy, która będzie szczęśliwa lub nieszczęśliwa
przez całą wieczność. Brak im rozumu i zdrowego rozsądku, aż ciarki
przechodzą.
Oto człowiek, który zabiega o sprawy doczesne, ugania się za
nimi, robiąc przy tym wiele hałasu, który nad wszystkim chce panować i uważa, że
jest kimś. Gdyby mógł, rzekłby słońcu: "Usuń się i pozwól mi oświecać świat
zamiast ciebie". Przyjdzie czas, że z tego pyszałkowatego człowieka zostanie
niewiele więcej niż szczypta prochu, który spłynie rzekami do morza.
Widzicie, moje dzieci, często myślę, że podobni jesteśmy do
małych kupek piasku, które wiatr zbiera na drodze i którymi obraca przez chwilę,
by zaraz potem zostawić je w rozsypce. Każdy z nas ma w swojej rodzinie zmarłych
i dobrze wie, o jakim prochu mówię. Ludzie bezbożni mówią, że zbyt trudno jest
się zbawić. A przecież nie ma nic łatwiejszego: zachowywać Boże i kościelne
przykazania, unikać siedmiu grzechów głównych, czynić dobro, a zła nie czynić -
to wszystko!
Dobrzy chrześcijanie, którzy pracują nad zbawieniem i dbają o
zaspokojenie potrzeb swojej duszy, zawsze są szczęśliwi i zadowoleni. Cieszą się
już w tym życiu zadatkiem przyszłego szczęścia. Ludzie ci będą szczęśliwi przez
całą wieczność. Źli chrześcijanie zaś, którzy idą na potępienie, są godni
pożałowania: stale narzekają, są smutni i robią z siebie strasznie
nieszczęśliwych. Tacy też będą przez całą wieczność. Widzicie różnicę!
Dobrym sposobem postępowania jest robić tylko to, co można
ofiarować Bogu. A przecież nie można Mu ofiarować oszczerstw, obmawiania innych,
niesprawiedliwości, złości, bluźnierstw, nieskromności, zabaw i tańców. A czyż
istnieją częstsze zajęcia na tym świecie? Święty Franciszek Salezy mówił o
tańcach, że "są jak grzyby - nawet najszlachetniejsze nie mają żadnej wartości
[odżywczej]". Matki mówią często, że pilnują swoich córek. Owszem, może jeszcze
potrafią jakoś dopilnować ich stroju, ale nie są w stanie upilnować serca. Ci,
który urządzają w swoich domach potańcówki, obarczają się przed Bogiem straszną
odpowiedzialnością. Czynią się bowiem odpowiedzialnymi za całe zło, jakie się
podczas tych zabaw rodzi: złe myśli, obmowy, zazdrości, nienawiści i zemsty.
Gdyby rozumieli swoją odpowiedzialność, nigdy nie urządzaliby w swoich domach
zabaw tanecznych. Podobnie ci, którzy w złej intencji cokolwiek piszą, malują
czy rzeźbią, będą odpowiadać przed Bogiem za całe zło, jakie ich dzieła
wyrządziły ludziom tak długo, jak istniały. Aż ciarki przechodzą!
Widzicie więc, dzieci, że trzeba myśleć przede wszystkim o
swojej duszy, która ma być zbawiona, i o wieczności, która nas wszystkich czeka.
Ten świat z jego bogactwami, przyjemnościami i zaszczytami przeminie, lecz niebo
i piekło nigdy nie przeminą. Pamiętajmy o tym!
Nie wszyscy święci dobrze zaczynali, ale każdy z nich dobrze
skończył. My też nie zaczęliśmy dobrze naszego życia, więc przynajmniej starajmy
się dobrzeje zakończyć i dołączyć do świętych w niebie.
Więcej kazań zawierają Zapiski z Ars
|