Nieomylność papieża - św. Maksymilian Kolbe |
|
Rycerz Niepokalanej [Grodno, przed czerwcem 1924]
[1]
- Nie powiem, żebym był niewierzącym, wierzę w istnienie Boga, ale przecież
niepodobna znowu uznawać za prawdę wszystkiego, czego Kościół katolicki
naucza.
- A to dlaczego?
- Bo pewne rzeczy nie godzą się z faktami.
- Na przykład?
- Niedawno temu ogłoszono nieomylność papieża jako dogmat [2], a jednak nie
można powiedzieć, żeby wszyscy papieże nigdy nie zboczyli z prawej drogi.
- Więc pan chce powiedzieć, że i papież może zgrzeszyć?
- Tak jest.
- Tego też nikt mu nie zaprzecza. Owszem, mogę Pana zapewnić, że i papież się
spowiada i to tak często jak każda inna osoba duchowna, to jest co tydzień. Znam
nawet osobiście księdza, który był spowiednikiem śp. Ojca św. Benedykta XV. Jest
nim o. Aleksander Basile, jezuita. Należy więc dobrze rozróżnić nieomylność od
bezgrzeszności.
- Jednak nawet w tym znaczeniu nie nazwałbym papieża nieomylnym. Czyż można
bowiem przypuścić, by papież, dlatego że jest papieżem, posiadał już wszelką
wiedzę i na każde zagadnienie potrafił trafnie odpowiedzieć?
- Ależ Panie, to pan chyba nigdy nie czytał o dogmacie nieomylności
papieża. Nikt przecie tego od papieża nie żąda. Papież jest
nieomylny tylko w rzeczach wiary i obyczajów i to nie
kiedykolwiek o tych nawet sprawach mówi lub pisze, ale jedynie, gdy
jako Pasterz całego Kościoła, najwyższą swą apostolską powagą orzeka, że dane
twierdzenie tyczące wiary i obyczajów jest prawdą objawioną, lub ściśle złączoną
z objawionymi prawdami i dlatego każdy je przyjąć musi. Tak więc papież
nie jest bynajmniej nieomylny w sprawach tyczących jedynie nauk
przyrodniczych, polityki itd., a nawet w rzeczach tyczących wiary i
obyczajów, gdy mówi jako zwyczajny ksiądz lub uczony. I tak np.: liczne
dzieła papieża Benedykta XIV, chociaż mają wielką powagę jako wspaniałe prace
uczonego, to jednak nie należą wcale do dogmatów.
W rzeczach zaś wiary i obyczajów doprawdy inaczej być nie mogło, bo jakiż
byłby to Kościół, w którym nic nie byłoby pewne, gdzie by nie można było
wiedzieć, w co wierzyć i jak postępować? Widok rozkładającego się w oczach
naszych protestantyzmu jest tego najlepszym obrazem. Na cóż by się zdało wówczas
nauczanie Chrystusa Pana? Jakże mógłby wtedy Pan Jezus grozić potępieniem tym,
którzy nie uwierzą Apostołom (por. Mk 16,16), gdyby wszyscy razem mogli fałsz
głosić? Cóż by znaczyły słowa Zbawiciela wyrzeczone do Piotra: "Ja prosiłem za
tobą, aby nie ustała wiara twoja; ty zaś w przyszłości nawróciwszy się
utwierdzaj swych braci" [Łk 22,32], gdyby on był omylny? Jakżeż mógłby wtedy
utwierdzać innych? A wreszcie, jakoż by się spełniły słowa Chrystusa do Piotra:
"Ty jesteś opoka, i na tej opoce zbuduję Kościół mój, a moce piekielne nie
przemogą go"? [Mt 16,18]. Przecież gdyby papież uczył fałszu lub moralnego zła,
już fałsz i zło święciłyby tryumf.
- Więc to chyba Pan Bóg musi objawić papieżowi w takich wypadkach, co jest
prawdą?
- Wcale tego nie potrzeba, wystarczy, by Pan Bóg nie dopuścił mu zbłądzić,
przecież definicję dogmatyczną poprzedzają gruntowne studia uczonych nad Pismem
świętym i kościelną Tradycją od pierwszych wieków i dopiero ostatnie słowo
wypowiada tu papież.
- W każdym razie w całej tej sprawie jest coś niezwykłego.
- Oczywiście, ale czy też sprawa zbawienia dusz nie zasługuje na to? Panu
Bogu zresztą nie trudniej działać rzeczy niezwykłe, niż te, które my zwykłymi
nazywamy. Tylko dla nas stanowi to różnicę, bo rzeczy i zjawiska, które często
podpadają pod nasze zmysły, już nam powszednieją, a co rzadko albo [czego] nigdy
jeszcze nie widzieliśmy, jest dla nas niezwykłością.
M[aksymilian] K[olbe]
Przypisy
[1] Zamieszczone w numerze czerwcowym z 1924 r.
[2] Na Soborze Watykańskim I w 1870 r. Kategoria: Pisma - tom VI
(870-1064a) - 1772 czytań
Źródło: Niepokalanów
|