Wywiad z ks. dr Zbigniewem Chromym - wykładowcą PWT we Wrocławiu |
|
Ksiądz Zbigniew Chromy jest wikariuszem w parafii
św. Józefa w Świdnicy, wykładowcą teologii w Seminarium Diecezjalnym w Świdnicy
oraz na Papieskim Wydziale Teologicznym we Wrocławiu. Od kilku lat odprawia w
swojej parafii regularnie Mszę w Nadzwyczajnej Formie Rytu
Rzymskiego.
Ksiądz odprawia Mszę św. w swojej parafii w dwóch formach rytu
rzymskiego: zwyczajnej (wg Mszału Pawła VI) oraz nadzwyczajnej (zwanej
„trydencką”). Jak scharakteryzowałby Ksiądz najistotniejsze różnice między
„starą” i „nową” Mszą św.? Oczywiście najistotniejszą
różnicą widoczną gołym okiem jest kierunek celebracji. Wprawdzie w nowym rycie
można również celebrować ad orientem (w kierunku wschodnim –„tyłem do ludzi”)
jednak zdarza się to rzadko, właściwie tylko w niektórych kaplicach, w których
nie ma ołtarza posoborowego (np. Częstochowa). Co ciekawe, na temat konieczności
zmiany starożytnego kierunku celebracji nie ma ani jednego słowa w Konstytucji
o liturgii Soboru Watykańskiego II. Kierunek odprawiania jest więc,
moim zdaniem, najistotniejszą różnicą. W drugiej kolejności wymieniłbym znaczną
przestrzeń ciszy, jaka występuje w starej formie rytu rzymskiego. Właściwie
najważniejsza część Mszy świętej dokonuje się w ciszy, zgodnie z tekstem
Introitu na Boże Narodzenie: „Gdy głęboka cisza zalega wszystko, Wszechmocne twe
Słowo z nieba, z królewskiej stolicy, zstąpiło na ziemię”. Bóg podobnie jak w
noc Betlejemską przychodzi w ciszy. O misterium wcielania, dokonującym się w
czasie Mszy Świętej, przypomina też ostatnia Ewangelia: „Et verbum caro factum
est, et habitavit in nobis” („A Słowo stało się Ciałem i zamieszkało między
nami”). Na trzecim miejscu wymieniłbym dużo większą ilość - niż ma to miejsce w
nowszej formie rytu rzymskiego - gestów adoracji, podkreślających realną
obecność Pana pośród nas: przyklęknięcia, skłony, pocałunki ołtarza, znaki
krzyża. Nie wymieniam łaciny, gdyż również w Novus Ordo Missae jest ona coraz
częściej używana, przynajmniej w częściach stałych. O wyrugowaniu z liturgii
łaciny, podobnie jak o zmianie kierunku celebracji, również nic nie wspomina
Konstytucja o Liturgii.
Co skłoniło Księdza do oprawiania Mszy św. w starym rycie i jak
ocenia Ksiądz, „wychowany” na nowym rycie, doświadczenie sprawowania „starej
Mszy”?
Do odprawiania namówił mnie papież Benedykt XVI, a ściślej mówiąc kontakt z
jego teologią w czasie studiów na KUL-u. Ponieważ pisałem swoją pracę doktorską
w oparciu o teologię Josepha Ratzingera, zetknąłem się również z jego
twórczością liturgiczną.
Jak Księdza parafianie odbierają „starą Mszę”? Czy udaje się
realizować wezwanie Ojca Świętego Benedykta XVI do hojnego otwarcia na stary ryt
i wzajemnego wzbogacania się starej i nowej formy rytu rzymskiego, celem
podniesienia godności i piękna liturgii?
Wierni w parafii przyjęli starą mszę ze zrozumieniem, zwłaszcza po
wprowadzeniach katechetyczno-mistagogicznych. Mamy chór młodych ludzi, którzy
znają na pamięć wszystkie części stałe i potrafią je śpiewać na trzy różne
melodie (Missa VIII, XI, XVIII). Od dwóch lat w każdą ostatnią niedzielę
miesiąca, w południe, sprawowana jest u nas Msza Święta śpiewana, a w każdy
czwartek Msza św. recytowana. Od rozpoczęcia celebracji przybywa uczestników,
np. na Mszy św. niedzielnej w starym rycie jest ich teraz więcej niż w pozostałe
niedziele o godz. 12.00.
W dalszym jednak ciągu jest potrzebna katecheza liturgiczna. Zresztą dotyczy
to obu form rytu rzymskiego, żeby spotkanie z Chrystusem w czasie liturgii było
spotkaniem żywym. Więc stopniowo udaje się realizować papieski zamysł, o którym
Pan wspomniał. Jeśli chodzi o moje doświadczenie to wydaje mi się, że „stara
msza” pozwoliła mi lepiej zrozumieć i dużo lepiej celebrować nową mszę, a
zwłaszcza zrozumieć moje w niej miejsce (to, że nie ja jestem w niej
najważniejszy, tylko Chrystus).
Ksiądz napisał doktorat na temat myśli teologicznej Josepha
Ratzingera, dzisiejszego papieża Benedykta XVI. Czym jego nauczanie różni się od
nauczania bł. Jana Pawła II?
Nie rozdzielałbym tych dwóch pontyfikatów. Choć oczywiście pewne różnice są
widoczne gołym okiem. Obecny papież to wytrawny teolog, posiadający niezwykły
dar przypominania i naświetlania najbardziej znaczących dla naszej tożsamości
prawd wiary. Wspólne dla obu papieży jest przekonanie o konieczności prymatu
prawdy. Benedykt XVI podkreśla konieczność prymatu Boga, akcentując bardziej ten
aspekt, niż to miało miejsce w poprzednim pontyfikacie, gdzie bardziej był
akcentowany aspekt antropologiczny, charakterystyczny dla sposobu prowadzenia
łodzi Piotrowej przez Jana Pawła II. Trzeba jednak podkreślić, że obydwa
aspekty, teologiczny i antropologiczny, muszą iść ze sobą w parze, tak jak
przykazanie miłości Boga i bliźniego, choć z pewnością trzeba pamiętać, że Bóg
jest pierwszy. Benedykt XVI, podobnie jak jego poprzednik - choć w inny sposób -
wzywa świat do szukania prawdy z odwagą, zaś chrześcijan do tego, by dawali o
niej świadectwo, by sami poznając ją za pośrednictwem liturgii, wskazywali innym
drogę do szczęścia, którym jest zjednoczenie z Bogiem w Chrystusie.
Michał Mycka
Źródło: Nowy Ruch Liturgiczny
|