Tygodnik Katolicki Niedziela, 14/2011
O zmianach wprowadzonych do celebracji liturgicznych przez Benedykta XVI
z ks. prał. Guido Marinim – papieskim mistrzem ceremonii – rozmawia Włodzimierz
Rędzioch.
Włodzimierz Rędzioch – Jak wygląda współpraca między Benedyktem XVI a
jego mistrzem ceremonii? Czy Papież decyduje o wszystkim?
Ks. prał. Guido Marini: – Na początku chciałbym podkreślić, że
celebracje, którym przewodniczy Ojciec Święty, mają być punktem odniesienia dla
całego Kościoła. Papież jest najwyższym kapłanem, liturgiem Kościoła, który
poprzez celebracje przekazuje wiarygodną naukę liturgiczną – punkt odniesienia
dla wszystkich. W świetle tego wyjaśnienia łatwiej jest zrozumieć, jaki
powinien być styl współpracy między mistrzem ceremonii a Ojcem Świętym. Należy
tak działać, by liturgie papieskie były wyrazem jego autentycznej orientacji
liturgicznej. Mistrz ceremonii ma być więc pokornym i wiernym sługą liturgii
Kościoła. Ja od samego początku w taki właśnie sposób pojmowałem moją pracę w
Urzędzie ds. Celebracji Liturgicznych Ojca Świętego.
– Wszyscy dostrzegamy zmiany wprowadzone przez Benedykta XVI do
celebracji liturgicznych. Jak można zsyntetyzować te zmiany?
– Uważam, że zmiany te można zsyntetyzować w następujący sposób. Przede
wszystkim chodzi o zmiany, które dokonywane są według logiki rozwoju w ciągłości
z przeszłością. Nie mamy więc do czynienia z zerwaniem ani z przeciwstawieniem w
stosunku do poprzednich pontyfikatów. Po drugie – wprowadzone zmiany służą
pobudzaniu prawdziwego ducha liturgii, tak jak życzył sobie tego Sobór
Watykański II, dla którego „wewnętrzne piękno liturgii ma jako swój właściwy
podmiot Chrystusa zmartwychwstałego i uwielbionego w Duchu Świętym, który włącza
Kościół w swoje działanie”.
– Celebracja w kierunku krzyża, Komunia św. dawana bezpośrednio do
ust i przyjmowana na klęczkach, dłuższe momenty ciszy i medytacji – to
najbardziej rzucające się w oczy zmiany liturgiczne wprowadzone przez
Benedykta XVI. Niestety, wiele osób nie rozumie znaczenia teologicznego ani
historycznego tych zmian, a co gorsza – postrzega je jedynie jako „powrót do
przeszłości”. Czy mógłby Ksiądz Prałat chociaż pokrótce wyjaśnić ich
znaczenie?
– Prawdę mówiąc, nasz urząd otrzymuje wiele świadectw wiernych, którzy bardzo
przychylnie przyjęli wprowadzone przez Papieża zmiany, gdyż postrzegają je jako
autentyczną odnowę liturgii. Jeżeli chodzi o znaczenie niektórych zmian,
ograniczę się do syntetycznych refleksji. Celebrowanie w kierunku krzyża
podkreśla poprawne ukierunkowanie modlitwy liturgicznej, tzn. w kierunku Boga; w
czasie modlitwy wierni nie mają patrzeć na siebie, ale razem kierować swój wzrok
ku Zbawicielowi. Rozdawanie Komunii św. wiernym na klęczkach ma na celu należyte
dowartościowanie aspektu adoracji zarówno jako zasadniczego elementu celebracji,
jak i postawy koniecznej w obliczu misterium realnej obecności Boga w
Eucharystii. W czasie celebracji liturgicznej modlitwa przybiera różnorodne
formy: słowa, śpiewu, muzyki, gestu, jak również ciszy. Co więcej, momenty ciszy
pozwalają na prawdziwe religijne uczestnictwo w akcie kultu i – co za tym idzie
– od wewnątrz pobudzają każdą inną formę modlitwy.
– Papież przykłada dużą wagę do szat liturgicznych. Czy chodzi o
czystą estetykę?
– Aby lepiej zrozumieć idee Papieża na temat znaczenia piękna jako ważnego
elementu celebracji liturgicznych, chciałbym zacytować adhortację apostolską
„Sacramentum caritatis”: „Związek pomiędzy tajemnicą, w którą się wierzy, i
tajemnicą, którą się celebruje, wyraża się w sposób szczególny w teologicznej i
liturgicznej wartości piękna. Liturgia bowiem, jak i zresztą Objawienie
chrześcijańskie, ma wewnętrzny związek z pięknem: jest «veritatis splendor».
(...) Odnoszenie się do atrybutu piękna nie jest jedynie estetyzmem, ale jest
sposobem docierania do nas prawdy o miłości Boga w Chrystusie poprzez piękno.
Fascynuje nas i porywa, odrywając nas od nas samych i pociągając nas ku naszemu
prawdziwemu powołaniu: ku miłości. (...) Prawdziwym pięknem jest miłość Boga,
która definitywnie objawiła się nam w tajemnicy paschalnej. Piękno liturgii jest
częścią tej tajemnicy; ona jest najwyższym wyrazem chwały Bożej i stanowi, w
pewnym sensie, otwarcie się Nieba ku ziemi. (...) Piękno nie jest więc jedynie
czynnikiem dekoracyjnym liturgii; ono jest jej elementem konstytutywnym, gdyż
jest atrybutem samego Boga i Jego Objawienia”.
– Benedykt XVI zmienił pastorał – obecnie używa pastorału w
formie krzyża. Dlaczego taka zmiana?
– Chciałbym przypomnieć, że do pontyfikatu Pawła VI papieże nie używali
pastorału; na szczególne okazje nosili ferulę (pastorał papieski w formie
krzyża). Papież Montini – Paweł VI – wprowadził zwyczaj używania pastorału z
krucyfiksem. Również Benedykt XVI miał go do Niedzieli Zesłania Ducha
Świętego w 2008 r. – od tego czasu używa ferulę, gdyż uznał, że jest
bardziej odpowiednia do papieskiej liturgii.
– Dlaczego tak ważne jest, by Kościół zachował tradycję używania
łaciny w liturgii?
– Sobór Watykański II, chociaż wprowadził używanie języków narodowych,
zalecał w liturgii zachowanie łaciny. Uważam, że istnieją dwa ważne powody, dla
których nie powinno się rezygnować z łaciny. Przede wszystkim mamy wielkie
dziedzictwo liturgiczne po łacinie: od śpiewu gregoriańskiego aż po polifonię,
jak również „testi venerandi” (teksty święte), którymi przez pokolenia modlili
się chrześcijanie. Poza tym język łaciński pozwala nam dzisiaj ukazywać
katolickość i uniwersalność Kościoła. Możemy w niezwykły sposób doświadczyć tej
uniwersalności w Bazylice św. Piotra i w czasie innych międzynarodowych
zgromadzeń, gdy mężczyźni i kobiety ze wszystkich kontynentów, różnych
narodowości, mówiący różnymi językami, śpiewają i modlą się razem w tym samym
języku. Kto nie poczuje się jak w domu, gdy będąc w kościele za granicą, będzie
mógł, chociaż w niektórych częściach celebracji, przyłączyć się do braci w
wierze dzięki posługiwaniu się łaciną?
– Czy zgadza się Ksiądz Prałat ze stwierdzeniem, że wiara kapłana
wyraża się w sposób szczególny w liturgii?
– Nie mam co do tego wątpliwości. Ponieważ liturgia jest celebracją misterium
Chrystusa tu i teraz, kapłan jest wezwany do wyrażania swej wiary w dwojaki
sposób. Po pierwsze – powinien celebrować, mając wzrok kogoś, kto patrzy poza
rzeczywistość widoczną, by „dotknąć” tego, co niewidoczne, tzn. obecności i
dzieła Boga. To jest „ars celebrandi” (sztuka celebrowania), która pozwala
wiernym sprawdzić, czy liturgia jest dla kapłana jedynie przedstawieniem,
spektaklem, czy jest żywą i pociągającą relacją z misterium Chrystusa. Po drugie
– kapłan po celebracji jest odnowiony i gotów naśladować to, co przeżył, tzn.
czynić ze swojego życia celebrację misterium Chrystusa.
Guido Marini pochodzi z Ligurii – urodził się w Genui w 1965 r. Po
studiach w Seminarium Arcybiskupim w swoim rodzinnym mieście w 1989 r.
został wyświęcony na kapłana przez kard. Giovanniego Canestriego. Kontynuował
swoją formację w Rzymie, najpierw na Uniwersytecie Laterańskim, gdzie otrzymał
doktorat „in utroque iure”, a następnie na Papieskim Uniwersytecie Salezjańskim,
na którym studiował psychologię komunikacji. Po powrocie do Genui pracował jako
osobisty sekretarz i mistrz ceremonii kolejnych arcybiskupów: kard. Giovanniego
Canestriego, kard. Dionigiego Tettamanziego i kard. Tarcisia Bertonego. Zajmował
się również nauczaniem i pełnił różne funkcje w Kurii Arcybiskupiej. W
październiku 2007 r. Benedykt XVI mianował go – najprawdopodobniej za
radą swego sekretarza stanu kard. Tarcisia Bertonego – mistrzem ceremonii
Papieskiego Urzędu ds. Celebracji Liturgicznych. W ten sposób na barki tego
jeszcze młodego kapłana spadło odpowiedzialne i trudne zadanie wdrażania w życie
papieskiej reformy celebracji liturgicznych, której celem jest powrót do
prawdziwego ducha liturgii. (W. R.)
|