Anneliese Michel – opętana święta |
|
W poranek 1 lipca 1976 r. ładna, czarnowłosa dziewczyna zostaje
znaleziona martwa w swym własnym łóżku. Jej zmaltretowane ciało, poraniona twarz
i powybijane zęby świadczą o strasznym cierpieniu. Rozgorączkowane media,
pokazowy proces i wyrok sądu: winny jest ksiądz, egzorcysta… Kim nadzwyczajnym
była ta niemiecka studentka z Klingenbergu, egzorcyzmowana za życia, a po
śmierci uznawana przez wielu za świętą?
Zabiegajcie o własne zbawienie z bojaźnią i
drżeniem (Flp 2, 12)
Anneliese Michel – tak brzmiało prawdziwe imię dziewczyny, o której
dramatycznych przeżyciach opowiada film pt.
Egzorcyzmy Emily Rose, wyświetlany w kinach
polskich jesienią 2005 r. Scenariusz filmu został napisany na podstawie
prawdziwej, wstrząsającej historii opętanej dziewczyny, która została opisana, z
całą naukową dokumentacją, przez prof. Felicitas D. Goodman, antropologa kultury
i religioznawcę, w książce Egzorcyzmy
Anneliese Michel, dostępnej od niedawna również
w tłumaczeniu na język polski. Sam temat opętania i w ogóle istnienia
szatana budzi niemałe zainteresowanie i emocje. Czemu umarła ta niewinna
dziewczyna? Była chora psychicznie czy opętana?
Czy faktycznie istnieją demony, które mogą zniewolić i zabić? A co na to
wszystko współczesna nauka? Czy psychiatria wyklucza istnienie szatana? Kto ma
rację: ksiądz, który egzorcyzmuje dziewczynę, czy prokurator, który oskarża
księdza o średniowieczną ciemnotę? Takie oto tematy porusza ów film,
wypowiadając głośno skrywane przez widzów to jedno, w końcu, i zasadnicze
pytanie: istnieje ten inny, niewidzialny, duchowy świat czy też nie? Filmowy
prokurator twierdzi, iż wie, że nie ma złych duchów. Choć uważa siebie za
praktykującego chrześcijanina, w czasie rozprawy sądowej nakazuje podniesionym
głosem ławnikom, aby „nie wierzyli” w to wszystko, co mówi ksiądz na temat
okrucieństw szatana. Pani adwokat, choć zdeklarowana agnostyczka, podchodzi do
tych dramatycznych wydarzeń bez światopoglądowych uprzedzeń. W miarę zagłębiania
się w sprawę przeczuwa jej nadnaturalny charakter, nawet otrzymuje czytelne
znaki dotyczące istnienia nie widzialnej rzeczywistości.
W czasie procesu pani mecenas uczciwie deklaruje swoją otwartość wobec
możliwości istnienia świata duchowego, czyniąc z tego zasadniczy argument w
obronie oskarżonego księdza. Ten z kolei nie ma najmniejszych trudności z wiarą
w działanie złego ducha, od kiedy stanął naprzeciw niego oko w oko w
dramatycznej walce duchowej o uwolnienie dziewczyny. W końcu księdza uznano za
winnego śmierci Emily Rose, przypisując mu świadome zaniedbanie psychiatrycznego
leczenia dziewczyny. Widz wyczuwa jednak, że w gruncie rzeczy chodzi o sądowy
proces nie tyle egzorcysty, ile diabła. De facto sąd orzeka, że go nie ma, a
jeśli także niewinna była nauka, to winowajcą musiał zostać średniowieczny
zabobon i ksiądz.
Film
Egzorcyzmy Emily Rose niesie ze sobą niezwykle ważne
przesłanie, które najmocniej zostało podkreślone w ostatniej scenie: zabiegajcie
o własne zbawienie z bojaźnią i drżeniem (Flp 2, 12). Ksiądz Ernest Alt, który
egzorcyzmował Anneliese, wskazuje na dwie rzeczywistości, które się z niezwykłą
wyrazistością ujawniły przed wszystkimi świadkami tych dramatycznych wydarzeń, a
które również reżyser pragnął wyrazić w filmie: Najpierw jest to wymiar
otchłani, która się otwiera, kiedy stworzenie chce być jak Bóg. Szatan chciał
tego i nadal chce. My wszyscy chcemy tego w mniejszym lub większym
stopniu w każdym grzechu. Druga rzeczywistość to wymiar Bożego Dzieła
Zbawczego w Jezusie, Synu Boga, który stał się człowiekiem, rzeczywistość,
która żyje w Kościele katolickim we wszystkich sakramentach
i w działaniu Kościoła.
Fakty
Od filmu przejdźmy do autentycznych wydarzeń. Anneliese była jedną z
czterech córek państwa Michelów, ludzi bardzo prawych i pobożnych, mieszkających
w Klingenbergu w Niemczech. Choć od dziecka delikatna i chorowita, to jednak
„była całkiem normalna” – wspominają jej koleżanki; potrafiła być wesoła
i razem z innymi robić kawały i żartować.
Coś „nienormalnego” zaczęło się z nią dziać krótko przed szesnastą
rocznicą urodzin, czyli na jesieni 1968 r. Według świadectwa jednej z
koleżanek Anneliese nie mogła się ruszyć po koszmarnej nocy. Czuła się jakby
ściśnięta przez jakąś przeogromną siłę, która nie pozwalała jej oddychać.
Daremna próba wołania o pomoc, przemoczone łóżko, strach… Prawie rok później
sytuacja się powtarza.
Wizyta lekarska i dokładne badania neurologiczne nie wykazują żadnych
zaburzeń. Mimo tego zostaje wysłana do sanatorium, gdzie jej towarzyszki z
przerażeniem obserwowały, jak czerniały jej niebieskie oczy, jak zmieniały się
jej ręce lub jak chwytał ją jakiś dziwny kurcz. Pomimo zarwanego roku szkolnego
zdolna i pracowita dziewczyna zdaje maturę i przygotowuje się na studia w
wyższej szkole pedagogicznej.
Jako młoda studentka skarży się swojej mamie, że „coś stuka w moim pokoju”.
Matka wysyła ją do laryngologa, ten jednak nie stwierdza w jej słuchu żadnych
zaburzeń. Jednakże prawdziwy problem pojawił się wówczas, gdy inni w domu
zaczęli słyszeć pukanie gdzieś spod połogi, sufitu czy szafy. A kiedy
przestraszeni stawali do modlitwy przed figurą Matki Bożej, twarz Anneliese
wykrzywiała się na różne sposoby, z jej czarnych oczu zionęła zaś przerażająca
nienawiść. Modlitwa rodzinna, częsta Eucharystia i wieczorny różaniec przynosiły
coraz mniejszą ulgę dziewczynie, która duchowo i fizycznie czuła się z dnia na
dzień gorzej, skarżąc się na osaczające ją zjawy. Taki okropny strach – zwierza
się swemu powiernikowi duchowemu, a w przyszłości egzorcyście, o. Arnoldowi
Renzowi.
To jest takie przerażenie, że ojciec myśli, iż znajduje się już w samym
piekle, że jest tak opuszczony, jak nikt na świecie… Wyobrażam sobie wtedy,
ojcze Arnoldzie, że tak było na Górze Oliwnej… tylko w niewyobrażalnym stopniu
jeszcze gorzej, bo On przecież wziął na siebie grzechy całego świata. Aż do
znudzenia i wyczerpania mnożą się wizyty u przeróżnych lekarzy. Na usilne prośby
rodziców i o. Arnolda w domu pojawiają się także wytrawni znawcy z dziedziny
duchowości i opętania. Jeden z nich zanotował następujące słowa: Anneliese była
miłą dziewczyną, pochodzącą z głęboko religijnego domu. Skarżyła
się: Czuję, że nie mam własnego „ja”. Potem powiedziała, że od czasu do czasu
widzi diabelskie twarze, których nie mogła bliżej opisać…
Oczekuj wszystkiego ode Mnie, ale to wszystkiego. Mogę to, co
niemożliwe, uczynić możliwym. Pokładaj we Mnie wielkie zaufanie, to przynosi Mi
chwałę. To Mnie przyciąga.
W pewnych odstępach czasu gwałtownie odrzucała od siebie
poświęcone przedmioty… W pokojach rozsiewała wokół siebie odór
spalenizny i gnojówki. Jednocześnie studiowała, i to z powodzeniem. Rzucała
się w oczy jej wesołość, nie unikała towarzystwa i zachowywała się
tak, jak zachowuje się młoda, zakochana dziewczyna – wspomina koleżanka ze
studiów. Chodziła wtedy już z Piotrem, o którym wiedziała, że żywi do niej
głębokie uczucia. Choć bynajmniej go nie unikała, to jednak uważała, że z powodu
swych osobliwych problemów nie powinna angażować się w głębszą relację z nim.
Piotr jednak był nieustępliwy, pocieszał ją i siebie, że w końcu znajdzie się
lekarz, który odkryje prawdziwe źródło dziwnych dolegliwości. Nie opuścił jej do
końca życia, nie zniechęcił się nawet wtedy, kiedy – jak sam wspomina –
wpatrywała się w niego wzrokiem pełnym nienawiści i warczała, wydając
zwierzęce odgłosy. W miarę upływu miesięcy zachowania Anneliese stawały się
coraz bardziej potworne: skakała po ścianach, biegała po schodach, spijała z
podłogi swój mocz, wkładała głowę do muszli klozetowej, drapała i gryzła ściany,
tracąc przy tym zęby; nago tarzała się w żwirze lub też moczyła w wodzie,
usiłując ugasić straszliwą gorączkę w ciele. Miała niewiarygodną siłę
fizyczną: gdy siostra usiłowała ją schwycić, to rzuciła ją o podłogę jak lalką.
Prawie w ogóle nie spała, a kiedy się kładła do łóżka, wyglądała jak nieżywa. Z
powodu napiętych mięśni szyi dziewczyna nie była w stanie ani pić, ani nawet
oddychać. Nagle uspokajała się, wracała do równowagi, kilka godzin modliła się,
uczyła, grała na fortepianie…
Egzorcyzmy
W swej bezradności państwo Michelowie napisali list do biskupa z
prośbą o odprawienie egzorcyzmów nad córką. Odwiedzający ich dom duchowni
także nie mieli już wątpliwości, że chodzi o opętanie. Wspierał ich radą o.
Adolf Rodewyk SI, który w czasie drugiej wojny światowej przez kilka lat, w
ukryciu przed gestapem, egzorcyzmował pewną pielęgniarkę ze szpitala. W ciągu
wielu lat pracy nad tą problematyką przeanalizował setki przypadków
opętania.
Osobisty kontakt z Anneliese w jej własnym domu przekonał go, iż
chodziło właśnie o to najgorsze... Pozostaje jeszcze pytanie – pisał o.
Rodewyk – o diabła, który miał ją w posiadaniu. Pytana wielokrotnie,
Anneliese wciąż podawała imię Judasz. Jest on dobrze znany z historii
opętań…Nieustannie popychał opętanych do kradzieży Hostii, uniemożliwiając
jej przełknięcie. U Anneliese znajdujemy coś podobnego. Sama
powiedziała, że nie mogła przełknąć Hostii i dlatego trzymała
ją w ustach, aby się rozpuściła. Anneliese jest opętana, a główny
diabeł nazywa się Judasz. Za tym sformułowaniem stoi myśl, że mogą być
jeszcze inne złe duchy, drugorzędne. Niestety, to ostatnie przypuszczenie
sprawdziło się w całej pełni. Gdy doszło w końcu do egzorcyzmów, nękane modlitwą
kapłana demony zaczęły dawać o sobie znać. Zapiski ojca Arnolda Renza z
pierwszego egzorcyzmu dają pewne wyobrażenie o walce, która na dobre się
rozpoczęła: Najmocniej Anneliese lub demony reagują na wodę święconą.
[Opętana] zaczyna wyć i miotać się. Trzymają ją trzej mężczyźni:
pan Hein, Piotr i ojciec. Anneliese próbuje gryźć na lewo i na prawo,
kopie nogą w moim kierunku. Od czasu do czasu wyje, szczególnie przy
wodzie święconej. Czasami skomli jak pies. Powtarza: skończcie z tym
gównem! ty, księże, zasrańcu! ty brudna świnio!
Przekleństw i wyzwisk jest znaczniej więcej – darujmy jednak sobie ich
przytaczanie. Egzorcyzm to uroczysta modlitwa, w której Kościół publicznie i na
mocy swej władzy rozkazuje w imię Jezusa Chrystusa złym duchom, aby odeszły od
opętanej osoby. Z doświadczenia egzorcyści wiedzą, że znajomość imion demonów
oraz ich liczby daje większą władzę nad nimi w czasie sprawowania egzorcyzmów.
Obydwaj duchowni – o. Arnold Renz i ks. Alt – modląc się nad Anneliese,
godzinami, bez wytchnienia, nękali demony, zanim ujawniła się ich cała szóstka:
Lucyfer, Judasz, Kain, Neron, Hitler i Fleischmann. Za wyraźnym pozwoleniem
Anneliese o. Arnold nagrywał na magnetofon przebieg egzorcyzmów, których w sumie
odbyło się kilkadziesiąt.
Bardzo niewielką część tego materiału przelała na papier prof. Felicitas D.
Goodman w swej książce o Anneliese Michel. Kiedy kapłan w towarzystwie osób
najbliższych dla Anneliese zmuszał demony do opuszczenia ciała udręczonej
dziewczyny, rozkazując im słowami z rytuału, z Pisma św., czy też wzywając
święte imiona – rozlegały się nieopisane krzyki, warczenia i skowyty. Wprawdzie
ze straszliwą wściekłością, ale odpowiadały duchownym na zadawane pytania.
Któregoś razu diabeł zmuszony był do uczynienia wyznania: Mam wam coś do
powiedzenia. Ona się cieszy… ponieważ ciągle się modliliście… Macie modlić
się dalej. Rzecz wręcz niewiarygodna: poprzez krzyk demonów Matka Boża dawała
znać, że jest nieustannie obecna i panuje nad całą sytuacją. Usłyszawszy to tak
niezwykłe i zarazem upragnione pocieszenie, o. Arnold zamierza rozpocząć pieśń
maryjną. Jednakże nie daje rady, ponieważ wybucha przeraźliwy i nigdy wcześniej
nie słyszany dotąd ryk. Dławiąc się, jakby miał zaraz zwymiotować swoje
wnętrzności, diabeł krzyczy: Idzie Ona, idzie Ona! Wielka Pani! Przesłuchując
ten fragment taśmy magnetofonowej, prof. Goodman – wytrawna i doświadczona
specjalistka z dziedziny religioznawstwa – przeżyła szok. Na marginesie stronicy
w swej książce zapisała: To, co słychać, jest tak przygniatające i tak
sugestywne, że musiałam wyłączyć magnetofon, aby się uspokoić i zwalczyć
mdłości, które z trudem opanowałam (s. 186).
W czasie modlitwy Anneliese ma niewiarygodną siłę: wyrywa się z objęć ojca
i Piotra, a następnie upada na kolana, wstaje, znów upada – i tak kilkaset razy,
raniąc sobie kolana.Egzorcyzm z 30 grudnia 1975 r. rozpoczął się tak samo jak
wiele innych. Lecz naraz rozległ się wrzask demonów: Nie wychodzimy, bo Ten nie
zezwala! Boski Zbawiciel? – pyta kapłan. Tak… On tego nie chce. Dręczone
wielogodzinnymi egzorcyzmami demony skowytały, pragnąc opuścić ciało dziewczyny,
jednak otrzymywały z Nieba nakaz pozostania. Okazało się, że dopiero śmierć
przyniosła ostateczne uwolnienie. W przededniu śmierci – wspomina o. Arnold
– powiedziała nagle podczas egzorcyzmu: Proszę o rozgrzeszenie! – to
było jej ostatnie słowo, jakie do mnie wypowiedziała. O północy duchowny
rozkazał demonom, aby się uciszyły i pozwoliły zasnąć dziewczynie.
Anneliese położyła się i spokojnie zasnęła, nie budząc się już nigdy.
Umarła z wycieńczenia. Po kilku latach doktor Theo Weber-Arma przestudiował
orzeczenia lekarskie, odkrywając fakty, które zostały przemilczane w czasie
głośnego procesu nad egzorcystami. Z odkryć tego szwajcarskiego uczonego wynika,
że Anneliese Michel trzykrotnie poddawana była badaniom EEG. Każdorazowo
wykluczano u niej istnienie epilepsji, a jednak podawano jej przez szereg lat
m.in. zentropil i tegretol – środki antyepileptyczne o rujnującym dla organizmu
działaniu ubocznym. Doktor nie ma wątpliwości, że wysokie stężenie tych
preparatów i ich wieloletnie stosowanie musiało kiedyś doprowadzić organizm
Anneliese do wycieńczenia i śmierci. Za błędną diagnozą i leczeniem szła
oczywiście odpowiedzialność konkretnych lekarzy, do której jednak nigdy nie
zostali oni pociągnięci.
Ekspiacja
Dlaczego Anneliese Michel została opętana przez złe duchy?
Opętanie dotyka osoby, które otwarły się na działanie szatana poprzez pakty
satanistyczne, praktykowanie magii, spirytyzmu, bioenergoterapii czy
innych form okultyzmu. U Anneliese nie można było znaleźć nawet śladu
czegoś takiego. W miarę przeciągającej się modlitwy nad dziewczyną i
tajemniczego oporu ze strony złych duchów ks. Alt doszedł do następującego
wniosku: Wydaje mi się to za udowodnione, że chodzi tutaj
o typowy przypadek opętania ekspiacyjnego. W rozmaitych
rozmowach, jakie w tym czasie z nią przeprowadziłem, dawała mi do
zrozumienia, że znowu będzie bardzo ciężko. Ogromnie się tego bała
i smuciła z tego powodu. Ale uważała, że to musi przyjść.
W przypadku opętania ekspiacyjnego egzorcyści bardzo się natrudzą,
ponieważ wcale nie tak łatwo jest zrozumieć sens pokuty. Jedyną pociechą,
jaką się ma jako osoba niewtajemniczona, jest to, że poprzez to straszne
cierpienie uratowanych jest wiele dusz. Czy tego rodzaju interpretacja nie
była wyrazem bezsilności kapłana w walce ze złym duchem? Skąd wnioskował, że
Anneliese cierpiała owe diabelskie udręki nie z powodu grzechów własnych, lecz
cudzych? Wątpliwości te byłyby uzasadnione, gdyby dziewczyna nie pozostawiła po
sobie osobistych notatek i nagrań z rozmów przeprowadzonych z kierownikami
duchowymi.
Z dokumentów tych wynika, że Anneliese jasno i wyraźnie uświadamiała
sobie to, że jej straszliwe zmaganie się z mocami zła oraz wszelkie
wynikające stąd cierpienia i upokorzenia pomagają innym ludziom
osiągnąć zbawienie. Owszem, wydaje się to dziwne i niezrozumiale dla
dzisiejszego człowieka, wychowanego w duchu indywidualizmu.
Czy można wszak toczyć walkę duchową z szatanem zamiast i dla dobra
drugiego człowieka? Od samego początku – od walki i zwycięstwa Chrystusa na
Krzyżu – chrześcijaństwo odpowiada, że tak. Wraz z jedynym Zbawicielem i dzięki
Jego jedynemu zwycięstwu nad szatanem prowadzimy duchową walkę z niewidzialnym
światem upadłych aniołów: bytów osobowych, inteligentnych, całkowicie złych oraz
wrogich Bogu i człowiekowi.
Niezależnie od protestów ze strony rzekomo „światłych umysłów” prawda ta
integralnie przynależy do nauki wiary i przepowiadania Kościoła katolickiego od
czasów pierwszych apostołów. Niestety, faktem jest, że za życia Anneliese Michel
nawet niektórzy teologowie katoliccy otwarcie prezentowali poglądy odmienne w
stosunku do nauki Kościoła.
Zdaniem ks. Alta, skazanego przez światopoglądowo uprzedzony sąd,
zredukowanie przez niektórych teologów rzeczywistości opętania demonicznego do
czysto naturalistycznych zaburzeń o charakterze psychicznym przyczyniło się w
znacznym stopniu do porzucenia praktyki egzorcyzmowania. W Niemczech nie ma do
dziś oficjalnie ustanowionych księży egzorcystów. Natomiast zainteresowanie
okultyzmem w różnych postaciach – nie wykluczając satanizmu – staje się tam
prawie powszechne. Niejednokrotnie pustoszejące budynki klasztorne i parafialne
służą jako miejsca zebrań grup ezoterycznych, które – w swojej istocie – są
satanistyczne. W takim oto duchowym klimacie Anneliese Michel coraz głębiej
pojmowała, że jej straszliwe doświadczenia nie są daremne: służą przypomnieniu
zlekceważonej przez zlaicyzowanych chrześcijan prawdy, że szatan rzeczywiście
istnieje i że piekło także jest realnie istniejącym niebezpieczeństwem dla
nie nawróconego człowieka. Taśmy magnetofonowe z przebiegu egzorcyzmów,
zawierające zapis głosów demonów, zdjęcia zmasakrowanego ciała Anneliese i jej
osobiste zapiski – to elementy jakby testamentu tej niemieckiej dziewczyny,
przekazanego w szczególności tym, którzy nie liczą się już z niebezpieczeństwem
działania szatana. Warto zapytać: z jakiej racji jej straszliwe udręki
miałyby pomóc innym w zbawieniu? Otóż dlatego, że ta nie zrozumiana
i posądzana o chorobę psychiczną dziewczyna miała
rzeczywisty udział w Męce samego Jezusa. Wyłącznie dzięki temu
zjednoczeniu z Ukrzyżowanym jej cierpienie miało zbawczy charakter: zbawczy
nie tylko dla niej samej, ale także dla innych ludzi. Co więcej:
to przecież sam Chrystus w niej cierpiał – takie bowiem jest
znaczenie stygmatów, które widziało u Anneliese szereg osób. Dzięki
głębokiej więzi z Jezusem także owo trzymanie na uwięzi kilku demonów w
jej ciele nabiera zbawczego wymiaru: chodzi bowiem o dokonywanie się zwycięskiej
walki nad diabłem w Kościele, który jest Ciałem Mistycznym Chrystusa. A gdy
w jednym członku Kościoła dokonuje się zmaganie z wrogami zbawienia,
korzystają z tego inne członki – na wzór żywego organizmu.
Temu niezwykle trudnemu powołaniu towarzyszyły także szczególne łaski,
jakie Anneliese otrzymywała od Zbawiciela. Otrzymywała od Niego mianowicie
pouczenia, które – dla lepszego odróżnienia ich od sugestii szatańskich –
przedstawiała swemu kierownikowi duchownemu. Pod datą 24.10.1975 roku zapisała
następujące słowa Jezusa: Twoje cierpienie, twój smutek i brak pociechy służą mi
do tego, aby ratować inne dusze. Innego dnia usłyszała: Nieprzerwanie proś i
błagaj za twoich bliźnich, aby i oni także osiągnęli wieczną ojczyznę, a także:
Módl się i ofiaruj wiele za moich kapłanów. Nie na darmo ukazałem ci wielkość i
godność każdego kapłana, tak że zadrżałaś z bojaźni. Anneliese wiedziała, że nie
cierpi na darmo, choć nie śmiała nawet przypuszczać, jak wielka nagroda spotka
ją za tę godną najwyższego szacunku i podziwu ofiarność. W jej notatniku
znajdujemy niezwykły, wzruszający dialog: Musisz jeszcze coś zapisać – mówi
Zbawiciel.
Nie chciałam tego zapisać – wyjaśnia Anneliese – ponieważ sądziłam, że jest
to od szatana; poza tym moja dusza wzdraga się przed tym. Zbawiciel żąda ode
mnie posłuszeństwa, dlatego to zapisuję.
Zbawiciel powiedział: „Zostaniesz wielką świętą”. Nie chciałam nadal
w to uwierzyć, wtedy Zbawiciel dał mi znak, że dobrze usłyszałam. Łzy
płaczu….
ks. Andrzej Trojanowski TChr
|