Cuda Mszy Świętej -fragmenty książki -o.Paul O'Sullivan |
|
POŻYTKI PŁYNĄCE ZE MSZY ŚWIĘTEJ
Św. Tomasz, książę teologów, pisze pięknie o Mszy
świętej: „Msza święta – mówi – wyprasza pozostającym w grzechu śmiertelnym łaskę
skruchy. Sprawiedliwym gładzi grzechy powszednie i przebaczenie kar należnych za
grzechy. Przynosi im w darze wzrost łaski uświęcającej, jak również wszelkie
potrzebne łaski”.
Św. Paweł, pustelnik, stał kiedyś u drzwi kościoła, w
czasie gdy wchodzili ludzie. Zobaczył wówczas duszę jednego mężczyzny, wielkiego
grzesznika, w stanie tak strasznego upadku, że był zszokowany. Co więcej, ujrzał
diabła stojącego przy nim, który – wydawało się – całkowicie władał tym
człowiekiem. Gdy wychodzono ze Mszy świętej, spostrzegł owego mężczyznę
całkowicie odmienionego, tak iż poprosił go na bok i zapytał w sekrecie, czy
żałuje za swoje grzechy. Biedak od razu wyznał, że popełnił wiele bardzo
ciężkich grzechów, lecz w swojej książeczce do nabożeństwa wyczytał: „Choćby
grzechy wasze były czerwone jak szkarłat, sprawię, że ponad śnieg wybieleją”.
„Od razu zacząłem prosić Boga o przebaczenie; bardzo żałuję za swoje grzechy i
chciałbym niezwłocznie przystąpić do spowiedzi”.
Św. Paweł zauważył, że przez ten akt szczerego żalu człowiek
ten – dzięki nieskończonym zasługom Mszy świętej – zyskał odpuszczenie
wszystkich swych grzechów.
Chrystus Pan powiedział do św. Mechtyldy: „We Mszy
świetej przychodzę w takim uniżeniu, że nie ma grzesznika, choćby najbardziej
zdeprawowanego, którego bym nie przyjął, jeśli on tylko tego pragnie. Przychodzę
z taką słodyczą i miłosierdziem, że przebaczyłbym mym największym wrogom, jeśli
tylko będą o to prosić. Przychodzę z taką szczodrobliwością, że nie ma takiego
nędznika, którego nie ubogaciłbym siłą swej miłości. Przychodzę z takim
niebiańskim pokarmem, że pokrzepię najsłabszych, z takim światłem, że rozświetlę
mroki najbardziej ślepych, z taką obfitością łask, że usunę wszelką nędzę,
pokonam wszelki opór i uśmierzę wszelki lęk”.
Jakież wspaniałe słowa Bożego pocieszenia – słowa Boga
samego! Gdybyśmy już nic więcej nie usłyszeli o Najświętszej Ofierze Mszy
świętej, czyż same te słowa nie wystarczyłyby nam, by napełnić nas wiarą i
ufnością wobec Boskich Tajemnic?
Św. Grzegorz z Nazjanzu. W żywocie tego wielkiego
świętego czytamy, że ojciec jego zapadł na ciężką chorobę i był umierający.
Chory był w stanie tak krańcowej niemocy, że nie mógł już prawie wykonać
najmniejszego ruchu. Puls jego był ledwo wyczuwalny i nie był w stanie
przyjmować żadnych pokarmów. W końcu całkowicie stracił przytomność.
Rodzina, straciwszy wszelką nadzieję na ludzką pomoc, złożyła
swą ufność w Bogu. Przeniesiono się do kościoła, gdzie odprawiana była Msza
święta w intencji wyzdrowienia chorego.
Gdy rodzina powróciła do domu, wszelkie niebezpieczeństwo
było już zażegnane i pacjent wkrótce powrócił całkowicie do zdrowia.
Święty Proboszcz z Ars poważnie się rozchorował i
pomimo nieustannej pomocy ze strony lekarzy, jego stan szybko się pogarszał, tak
iż nie było już nadziei na poprawę.
Poprosił, by odprawiono Mszę świętą przy ołtarzu św.
Filomeny. Gdy Msza święta się zakończyła, był całkowicie uleczony.
W Lizbonie umierała złożona śmiertelną chorobą pewna
dama. Lekarze nie rokowali wyzdrowienia. Cierpiała z powodu złośliwego raka,
który do tego stopnia się rozwinął, że nie było możliwości wykonać
operacji.
Jej spowiednik zasugerował, żeby odprawić Mszę świętą w
intencji jej pełnego wyzdrowienia.
Umierająca chętnie przyjęła te radę. Msza święta została
odprawiona ku czci św. Dominika i oto, dzięki nieskończonej mocy tej Mszy
świętej, ku radości przyjaciół a zdumieniu lekarzy, chora dama szybko wracała do
zdrowia.
Jakże często widujemy w naszych chrześcijańskich domach
rodziców, braci lub siostry – chorych śmiertelnie. Wzywani są wybitni lekarze,
kupuje się drogie lekarstwa, nie szczędzi się trudów, by zapobiec śmierci
naszych bliskich i przyspieszyć ich wyzdrowienie.
To wszystko prawidłowo! Lecz dlaczego zapominamy, dlaczego
lekceważymy najpotężniejszy z oręży: Mszę świetą?
Ileż to mężczyzn i kobiet, leżących teraz w grobach, mogłoby
żyć, gdyby były w ich intencji ofiarowane Msze święte, podobnie jak za niewiastę
w Lizbonie!
Iluż to nieszczęść i wypadków można by było uniknąć, gdyby
ludzie pokładali wiarę i ufność w nieskończonych zasługach Najświętszej
Ofiary!
Gdyby tylko katolicy rozumieli skuteczność Mszy świętej,
kościoły nie mogłyby pomieścić tłumów, które chciałyby uczestniczyć w owych
Boskich Misteriach.
Jakże miłe Bogu byłoby, gdyby chrześcijańskie matki
ofiarowywały Msze święte za swoje rodziny i w nich uczestniczyły, a jeszcze
lepiej – uczyły swoje dzieci od wczesnej młodości brać udział we Mszy
świętej!
MSZA ŚWIĘTA WYPRASZA NAM SZCZĘŚLIWĄ
ŚMIERĆ
Łąską wieńczącą nasze życie jest świątobliwa i szczęśliwa
śmierć. Jaką korzyść przyniesie komu, że będzie miał długie i szczęśliwe życie,
będzie cieszył się wszelkimi wygodami, jakie może zapewnić bogactwo, wszelkimi
honorami, które może zaoferować świat, jeżeli żywot swój zakończy złą
śmiercią?
Nieszczęśliwa śmierć oznacza nigdy niekończącą się nędzę i
utrapienie.
Umieramy tylko raz i jeśli umrzemy złą śmiercią, nie będzie
żadnej możliwości naprawienia błędu. Zła śmierć pogrąża człowieka w czeluściach
ognia piekielnego na całą wieczność.
Zatem jest rzeczą absolutnie najważniejszą, żebyśmy robili
wszystko, co w naszej mocy, używali wszelkich możliwych środków, by zapewnić
sobie szczęśliwą śmierć.
Świątobliwi pisarze zalecają różne znakomite metody, dzięki
którym możemy zapewnić sobie zbawienie, i powinniśmy stosować wszystkie te
sposoby, jak tylko najlepiej potrafimy. Wszyscy jednak są zgodni, że najlepszym
i najłatwiejszym środkiem do celu jest częste uczestnictwo we Mszy
świętej.
Chrystus Pan zapewnił św. Mechtyldę, że ukoi i
pocieszy wszystkich, którzy uczestniczyli pilnie we Mszy świętej i że w godzinie
ich śmierci wyśle im na pomoc tylu swoich wielkich świętych, w ilu Mszach
świętych uczestniczyli w ciągu swego życia.
Penellas opowiada, że pewien pobożny człowiek miał
taką ufność w skuteczność Mszy świętej, że ze wszystkich sił starał się jak
najczęściej w niej uczestniczyć. Mężczyzna ten poważnie się rozchorował i umarł
w wielkim pokoju i radości. Jego proboszcz bardzo ubolewał nad stratą
przykładnego członka swojego stadka i ofiarował liczne umartwienia w intencji
jego duszy.
Wielkie było zdumienie poczciwego księdza, gdy zmarły ukazał
mu się promienny i radosny, dziękując mu za miłość, lecz jednocześnie dodając,
że nie są mu potrzebne modlitwy, ponieważ dzięki częstej obecności na Mszy
świętej, poszedł od razu do nieba.
Nautier, biskup Wrocławia, pomimo uciążliwych zajęć i
poważnej odpowiedzialności starał się jak najczęściej uczestniczyć we Mszach
świętych odprawianych w jego katedrze. Gdy umierał, widziano jego duszę
wznoszącą się do nieba w towarzystwie wielu pełnych chwały aniołów, śpiewających
słodkie pieśni radości i uwielbienia.
Wszyscy porządni chrześcijanie zrobiliby dobrze, gdyby poszli
za tymi pięknymi przykładami i za każdym razem podczas Mszy świętej – prosili
Boga o łaskę świątobliwej śmierci i uwolnienie od ognia czyśćcowego.
NIE OPUSZCZAJCIE MSZY ŚWIĘTEJ!
Obowiązek uczestniczenia we Mszy świętej w niedziele i święta
jest bardzo poważny i niezadośćuczynienie mu w te dni, bez dostatecznej
przyczyny, jest grzechem śmiertelnym. Nie dość, że grzesznik w ten sposób traci
istotne łaski, których może już nigdy nie otrzymać, ale Bóg może go też surowo
ukarać, co też często się zdarzało.
Poniżej kilka na to przykładów, które możemy
przytoczyć.
Następujący fakt miał miejsce niedaleko Rzymu. Trzech
przedsiębiorców udało się na targi do Cisterno i, po pomyślnym zawarciu swoich
transakcji, dwóch z nich przygotowywało się, by powrócić do domu w niedzielę
rano. Trzeci zwrócił im uwagę, że w ten sposób nie będą mogli uczestniczyć we
Mszy świętej. Zaśmiali się na te słowa i odpowiedzieli, że będą mogli pójść na
Mszę kiedy indziej. To powiedziawszy wsiedli na konie i wyruszyli w drogę
powrotną.
Ich towarzysz poszedł na Mszę, a następnie podążył za nimi.
Jakaż była jego konsternacja, gdy dowiedział się, że obaj jego przyjaciele
zginęli na drodze jako ofiary strasznego wypadku!
Piszący te słowa pamięta inna okropną karę wymierzoną przez
Wszechmocnego jednemu nieszczęśnikowi w samym Rzymie. Ten człowiek był masonem i
zamiast chodzić na Mszę w niedziele, pracował ostentacyjnie, powodując w ten
sposób niemałe zgorszenie.
W uroczystość Zielonych Świątek, zajęty był jak zwykle swoją
grzeszną pracą na wysokim rusztowaniu, gdy oto nagle runął na ziemię, ginąc na
miejscu.
Św. Antonin z Florencji przytacza inny przykład przedwczesnej
śmierci, jako kary za nieobecność na Mszy świętej.
Dwaj młodzi ludzie wyjechali razem na polowanie. Jeden z nich
wysłuchał wcześniej Mszy świętej, drugi nie. Nagle rozszalała się nad nimi burza
z grzmotami i błyskawicami. Jeden z nich, ten, który nie był na Mszy świetej,
zginął rażony piorunem, natomiast jego towarzysz wyszedł bez szwanku.
Jednym z podstawowych obowiązków chrześcijanina jest
uczestniczyć we Mszy świętej w niedzielę, jedyny dzień w tygodniu poświęcony
Bogu. Jest rzeczywiście wielce nagannym lekceważyć ten obowiązek.
JAK UBOGI CHŁOPIEC ZOSTAŁ BISKUPEM,
KARDYNAŁEM I ŚWIĘTYM
Piotr Damian stracił ojca i matkę krótko po urodzeniu. Jeden
z jego braci zaadoptował go, ale traktował z niezrozumiałą szorstkością,
zmuszając do ciężkiej pracy, karmiąc mizernie i nie zapewniając mu należytego
przyodziewku.
Któregoś dnia Piotr znalazł sztukę srebra, która – jak dla
niego – stanowiła niemałą fortunę. Przyjaciel powiedział mu, że może ze
spokojnym sumieniem wykorzystać znaleziony przedmiot dla siebie, ponieważ
właściciela nie da się znaleźć.
Jedynym problemem było dla Piotra zdecydować, czego
najbardziej potrzebuje, odczuwał bowiem boleśnie niedostatek wielu rzeczy.
Gdy rozważał to wszystko w swojej młodej głowie, przyszło mu
na myśl, że może zrobić coś jeszcze lepszego, a mianowicie zamówić Mszę świętą
za dusze w czyśćcu, a zwłaszcza dusze swoich drogich rodziców. Za cenę wielkiego
wyrzeczenia wprowadził swój pomysł w czyn.
Natychmiast dało się zauważyć zasadniczą odmianę jego
losu.
Najstarszy brat zjawił się w domu, gdzie Piotr przebywał i,
zaszokowany brutalnymi udrękami, którym młody człowiek był poddawany, postarał
się, by przeszedł on pod jego kuratelę. Ubierał go i żywił jak swoje własne
dziecko, kształcił go i opiekował się nim z wielką miłością. Urzeczywistniały
się nieustannie błogosławione owoce. Nadzwyczajne talenty Piotra dały znać o
sobie, tak iż został szybko wyświęcony na księdza. Jakiś czas potem wyniesiony
został do godności biskupa, a wreszcie mianowany kardynałem. Cuda towarzyszyły
jego wielkiej świętości, tak że po śmierci został kanonizowany i ogłoszony
doktorem Kościoła. Te wspaniałe łaski spłynęły jak ze źródła dzięki owej jednej
Mszy świetej.
Książka do nabycia w Księgarni SANCTUS:
|