Liturgia jest dramatem - artykuł ze styczniowego Miesięcznika List |
|
2009-01-16
Tomasz Grabowski OP
Motu proprio Benedykta XVI Summorum pontificum pozwala wszystkim kapłanom i
w zasadzie wszystkim wiernym na to, by sprawowali Eucharystię w obu jej formach:
zwyczajnej (ryt Pawła VI) i w nadzwyczajnej (tak zwanej Mszy trydenckiej, czyli
w rycie Piusa V). Dwie formy rytu w różny sposób rozkładają akcenty dramatyczne
celebracji, a przez to zwracają uwagę na uzupełniające się treści teologiczne.
Przyjrzyjmy się pokrótce środkom, które wykorzystują obie formy rytu
PRZESTRZEŃ
Jeszcze do niedawna znaczną większość świątyń budowano tak, by prezbiterium
i ołtarz były skierowane na wschód. W rycie Piusa V celebracji ma zasadnicze
znaczenie. Przez większą część Mszy kapłan jest zwrócony twarzą ku ołtarzowi,
który znajduje się na przedzie świątyni. Dzięki temu stoi na przedzie
zgromadzonych wiernych. Ryt Pawła VI kapłana i wiernych wokół ołtarza. Za jednym
i drugim rozstrzygnięciem przemawia szereg argumentów.
W pierwszym układzie, wierni zwróceni na wschód, odwracają się plecami od
tej strony świata, która leży najdalej od Boga, od zachodu, dominium złego.
Wracają ku Panu. Patrzą w kierunku Chrystusa - wschodzącego słońca, które
zabłysnęło na oświecenie pogan. Kapłan przewodzi im i bierze ich w obronę
wówczas, gdy rozkłada ręce, by zanosić modlitwy. Oręduje za ludem, w imieniu
którego składa ofiarę.
W drugim ustawieniu, centrum liturgii stanowi ołtarz. Wierni stają naokoło
stołu, przez co akcentują obecny w Eucharystii wymiar uczty. Gromadzą się na
wzór zbawionych mieszkańców Nowego Jeruzalem. Baranek jest ich światłem, a oni
adorują tron Boga, stający pośród otaczających Go kręgów stworzeń.
W rycie Piusa V ń zorganizowana jest w stronę ołtarza i celebrowanej
ofiary. Ci, którzy znajdują się blisko stołu, są poświęceni Bogu w szczególny
sposób, pokutujący zajmują miejsca bliżej kruchty, przedsionka dla skruszonych.
Wszyscy wierni wchodzą do kościoła przez bramę, którą jest Chrystus. Wbrew
pozorom podobne uzasadnienie teologiczne obecne jest również w Mszy Pawła VI.
Również w niej, służba i duchowe usposobienie wyznacza miejsce wiernych. Dlatego
najbliżej ołtarza stoi kapłan i asystujący mu ministranci, których białe szaty
symbolizują czystość duszy (dlatego odradza się posługiwanie ministrantom,
którzy nie znajdują się w stanie łaski uświęcającej). Również schola lub chór,
lektorzy spośród zgromadzenia, zajmują miejsca blisko ołtarza. Ci zaś, którzy
chcą się „ukryć", ponieważ grzech oddziela ich od Pana, zajmują miejsca
oddalone, nierzadko za filarem lub w kruchcie, lub też stają z innymi
pokutnikami przy konfesjonale.
GEST
Obie formy rytu zdają się przekonywać, że dla przeżycia Eucharystii, ważne
jest świadomie zajęcie swojego miejsca w zgromadzeniu. Liturgia opiera się na
symbolicznym znaczeniu przestrzeni, gestów i znaków. Dlatego jej przeżywanie
zakłada świadome odczytywanie symboli. Msza jest wypełniona gestami wykonywanymi
zarówno przez kapłana jak i wiernych. W obu rytach mają one podobne znaczenie.
Ważne jest jednak to, że gesty stosowane w liturgii może odczytać każdy
wierzący, który pozwoli sobie na to, by modlić się ciałem. Gdy patrzymy na
wschód, na ołtarz, patrzymy w stronę Chrystusa. Gdy jesteśmy plecami zwróceni do
wejścia, odwracamy się od zła w świecie, od diabła, który został za drzwiami.
Gdy stoimy wyprostowani, sięgamy głową nieba a stopami ziemi. Łączymy w sobie
to, co duchowe i materialne. Ktoś stoi za nami, ponieważ reprezentujemy nie
tylko siebie samych, ale i tych, którzy są wokół, a dodatkowo wstawiamy się za
tymi, których nie ma w świątyni. Podobnie, możemy się wesprzeć na tych, którzy
stoją przed nami. Otwieramy usta, by mówić w imieniu niemych, zarówno
grzeszników, jak i zmarłych, ale także w imieniu stworzenia, którego jesteśmy
kapłanami. Gdy wykonujemy znak Krzyża, oddajemy ciało na służbę Bogu i
wyznajemy, że jest Jego świątynią. Gdy klękamy, oddajemy cześć. Gdy siedzimy,
stajemy się uczniami. Gdy znaczymy czoło, usta i pierś znakami Krzyża, oddajemy
usta, umysł i duszę słowom Ewangelii.
ŚPIEW
W kwestii śpiewu wiele możemy nauczyć się czerpiąc z wzorca
posttrydenckiego. We Mszy Piusa V wyłącznie z chorału gregoriańskiego. Na każdy
dzień i na każdy moment celebracji w rycie przewidziano konkretne śpiewy
zanotowane w graduałach. Chorał nie należy do łatwych rodzajów muzyki. Wymaga
zżycia się z konkretnymi śpiewami, praktykowania ich przez lata. Śpiewany często
i wytrwale, ma szansę stać się własną pieśnią śpiewaków. Współcześnie mówi się,
że chorał wciąż jest pierwszym rodzajem śpiewu Kościoła. Niestety poza
nielicznymi wyjątkami na mówieniu się kończy. Dlaczego niestety? Muzyka zapisana
w rycie sprawia, że zgromadzenie przez wykonanie śpiewu bezpośrednio uczestniczy
w celebrowaniu Mszy. Śpiewanie czegokolwiek - godnego, nabożnego, a nawet
natchnionego - spoza rytu, nie ma takiego samego znaczenia. Co prawda, we Mszy
Pawła VI też są zawarte antyfony na wejście i na Komunię, które przewiduje ryt
na kolejne dni roku, niemniej brakuje muzyki, która uwzględniałaby te teksty.
Czerpiąc wzór z formy nadzwyczajnej Mszy, możemy przeżywać to, co się śpiewa,
nie jako „oprawę muzyczną" Mszy, ale jako modlitwę. Dodatkowo możemy odwołać się
do tak zwanej „Mszy cichej", czyli prywatnej Mszy kapłana, którą ten sprawował
wyłącznie w asyście ministranta. Zgromadzeni w tym czasie wierni towarzyszyli
celebracji poprzez własne modlitwy lub śpiew. „Otulali" kapłana swoją pieśnią. W
dawnych śpiewnikach, np. ks. M. M. Mioduszewskiego można znaleźć takie „msze",
czyli utwory przewidziane do śpiewu podczas Mszy cichych. Wzorując się na tej
praktyce lepiej - tak mi się zdaje - można zrozumieć rolę śpiewu we Mszy Pawła
VI. Śpiew przestanie być przerywnikiem, a stanie się wsparciem celebransa w jego
modlitwie.
CISZA
Cisza w Mszy Pawła VI trwa krócej niż w rycie Piusa V. Poza krótkimi
momentami po słowach „módlmy się" i ewentualnie na czas dziękczynienia po
Komunii, cisza zapada na „podniesienie". W nadzwyczajnej formie rytu, cała
modlitwa eucharystyczna od wyśpiewania Sanctus aż do Per Ipsum odbywa się w
ciszy, a kapłan szeptem wypowiada jej słowa. Takie rozstrzygnięcie wiąże się z
innym przeżywaniem Liturgii Słowa. Czytania z Listów apostolskich i Ewangelii,
responsorium (graduał) i Alleluja, Gloria i Kyrie, a także obrzęd Aspersji
(pokropienia wiernych), to części Mszy, które są w rycie Piusa V w całości do
śpiewania, a nie recytacji. W zasadzie aż do Modlitwy Eucharystycznej nie
wypowiada się niczego inaczej, jak poprzez śpiew. Cisza i szept w rycie Piusa V
ą najlepszym środkiem do zwrócenia uwagi na doniosłość słów i zdarzeń, które
mają miejsce. Dodatkowo ponownie podkreślają rolę kapłana, który sam w imieniu
zgromadzenia składa ofiarę. Ryt Pawła VI ługuje się innymi środkami, by
podkreślić odmienne treści. Liturgia Słowa jest poszerzona, a śpiew rezerwowany
jest dla Ewangelii. Melodie i struktura psalmów responsoryjnych i aklamacji
przed Ewangelią są uproszczone (podobnie melodie „Chwała na wysokości", Kyrie).
Nie przez ciszę, lecz poprzez śpiew podkreśla się to, co najbardziej godne,
ważkie. Dlatego w mszale znajdują się słowa Ustanowienia wraz z melodią, a w
trzecim wydaniu Mszału Rzymskiego, cała modlitwa eucharystyczna przewidziana
jest do śpiewania.
MOWA
Ciekawą różnicą pomiędzy dwiema formami rytu jest sposób wykorzystania w
nich mowy. W uroczyście sprawowanej Mszy w rycie Piusa V, zasadzie nie stosuje
się takiego sposobu wyrażania - albo się śpiewa, albo mówi szeptem. Odstępstwem
od reguły są błogosławieństwa udzielane ministrantom i diakonowi, przekazanie
znaku pokoju diakonowi itp. W rycie Pawła VI aż nadto używa się prostej
deklamacji. Jej celem jest wprowadzenie wiernych w treść obrzędów. W ten sposób
celebracja przestaje być domeną kapłana, a staje się celebracją Kościoła.
Wierni, słysząc słowa kapłana, mogą włączyć się w jego intencję i zgodnie z nią
przeżywać Eucharystię. W posttrydenckiej Mszy próbowano umożliwić wiernym to
samo przez publikację odpowiednich mszalików zawierających teksty modlitw
kapłańskich. Bez względu na to, jak osiąga się efekt włączenia się wiernych w
modlitwę kapłana, cel jest niebagatelny. Sens modlitw, ich dynamikę i intencję
wyznacza celebrans. Wierni powinni za nim podążać w swoich modlitwach. Takie
ujęcie sprawy prowadzi nas do ostatniego punktu.
AKTORZY I ROLE
Liturgia ściśle określa co mamy mówić, a co i w którym momencie robić.
Odgrywamy napisaną dla nas „rolę". Jak można połączyć grę i autentyzm? Jak
przeżyć Mszę, by autentycznie odnaleźć się w gestach i wypowiadanych formułach?
W pierwszym rzędzie trzeba pozbyć się nastawienia, że liturgię mamy wypełnić
treścią swojego ja. Chodzi o to, by swoje ja wypełnić treścią Mszy. Liturgia nie
jest nam dana tylko po to, byśmy się pomodlili, ale także po to, żebyśmy
nauczyli się modlić. Nie jest po to, byśmy ją przeżyli, ale po to, byśmy
nauczyli się przeżywać. Dlatego danej nam roli nie należy traktować jak gorsetu,
który nas ciasno opina, ale jako wzorzec do dalszego postępowania. Słowa, które
wypowiadasz, mają nadać kształt twojemu życiu duchowemu, tak jak postawy i gesty
mają ukształtować twój stosunek do świata.
Forma zwyczajna i nadzwyczajna rytu Mszy stosują odmienne środki wyrazu. W
pewnym sensie różnice można pominąć, jednak nie można lekceważyć tego, co
podkreślają. Sądzę, że w obu rytach dobór środków dramatycznych ma swój sens.
Dla sprawujących Mszę ważne jest, by go odczytać i przeżyć celebrację według
znaczenia, jakie nadaje jej ryt. Eucharystia jest tajemnicą, której nie można
zamknąć w jednej formie. Wymyka się i wciąż zachwyca nowymi treściami, ukazuje
nowy profil Boskich rzeczywistości, odsłania nowe znaczenia. Dlatego przyjęcie z
otwartością obu form rzymskiej liturgii może pomóc nam w zbliżeniu się do
świętych tajemnic Mszy.
diakon Tomasz Grabowski - dominikanin, z zamiłowania historyk rytu
dominikańskiego oraz teologii liturgii. Dyrektor Dominikańskiego Ośrodka
Liturgicznego.
Miesięcznik List 01/2009
|