ze Świata
Arcybiskup Ranjith o rebelii przeciw Ojcu Świętemu |
|
2007-11-06
Z wywiadu udzielonego przez Sekretarza Kongregacji Kultu Bożego i
Dyscypliny Sakramentów, abpa Malcolma Ranjitha Patabendige, Brunonowi Volpe z
serwisu Petrus (tekst za serwisem Rorate Caeli):
Ekscelencjo, jak odebrane
zostało motu proprio Benedykta XVI liberalizujące odprawianie Mszy świętej w
rycie trydenckim? Niektórzy w samym środku Kościoła kręcili
nosami...
Były zarówno reakcje pozytywne, jak i nie ma sensu
zaprzeczać, że również krytyka i opozycja, nawet ze strony teologów,
liturgistów, księży, biskupów, a nawet kardynałów. Powiem wprost, że nie
rozumiem zastrzeżeń i dlaczego nie powiedzieć rebelii przeciw
papieżowi, który jest następcą św. Piotra. W szczególności biskupi przysięgali
wierność Ojcu św.: czy nie mogą być konsekwentni i wierni swym
zobowiązaniom?
Co zdaniem Ekscelencji powoduje te wystąpienia
przeciw motu proprio?
Jak Panu wiadomo, w niektórych diecezjach
wydano wytyczne interpretacyjne, które w niezaprzeczalny sposób mają na celu
ograniczenie papieskiego motu proprio. Działania, które stoją za nimi, to z
jednej strony uprzedzenia natury ideologicznej, a z drugiej strony najcięższy
grzech: pycha. Powtórzę: wzywam wszystkich do posłuchania papieża. Jeśli Ojciec
św. zdecydował wydać motu proprio, miał ku temu powody, które w pełni
podzielam.
Decyzja Benedykta XVI aby uwolnić mszę trydencką
wydaje się być sprawiedliwym remedium przeciw wielu nadużyciom liturgicznym,
które niestety wydarzyły się po II Soborze Watykańskim wraz z nową
mszą.
Nie chcę krytykować nowej mszy. Ale śmieję się gdy słyszę,
jak nawet moi znajomi mówią, że w pewnej parafii jest święty ksiądz. Święty z
powodu swych kazań czy też sposobu mówienia. A msza święta jest ofiarą, darem,
tajemnicą, niezależnie od księdza, który ją odprawia. To bardzo ważne, wręcz
podstawowe, by księdza pozostawić na boku, gdyż bohaterem Mszy jest Chrystus.
Dlatego nie mogę zrozumieć celebracji eucharystycznych zmienionych w
przedstawienia z tańcami, piosenkami i brawami, jak często zdarza się to na
nowej mszy.
Kongregacja Ekscelencji wiele razy piętnowała
nadużycia liturgiczne.
Tak. Jest wiele martwych dokumentów,
które niestety skończyły swój żywot na zakurzonych półkach czy co gorsza w
koszach na śmieci.
Inna sprawa: często słyszy się długie
kazania.
To również jest nadużycie. Jestem przeciwnikiem tańców
i braw w środku Mszy, która przecież nie jest cyrkiem czy stadionem. Jeśli
chodzi o homilie, jak określił papież, muszą one odpowiadać wyłącznie aspektowi
katechetycznemu, unikając tematów socjologicznych, czy luźnych pogadanek. Na
przykład, często księża mówią o polityce, bo nie przygotowali się dobrze do
homilii, która przecież wymaga przecież żmudnego ślęczenia. Nadmiernie długa
homilia jest synonimem złego przygotowania: dobry czas na kazanie to około 10
minut, nie więcej niż 15. Należy uświadomić sobie, że kulminacyjnym momentem
celebracji jest misterium eucharystyczne, które nie oznacza degradowania
Liturgii Słowa, lecz wyjaśnia w jaki prawidłowy sposób powinna dziać się
liturgia.
Wracając do motu proprio: niektórzy krytykują używanie
łaciny podczas mszy.
Ryt trydencki jest częścią tradycji
Kościoła. Papież wyjaśnił dokładnie motywy swego działania, jako akt wolności i
sprawiedliwości wobec tradycjonalistów. A co do łaciny, chciałbym podkreślić, że
łaciny nigdy nie zniesiono, a co więcej, gwarantuje ona powszechność Kościoła. I
powtórzę: wzywam księży, biskupów i kardynałów do posłuszeństwa i odłożenia na
bok wszelkiego rodzaju pychy i uprzedzeń.
Przełożył: Tomasz
Dajczak
Źródło: Katolicy.net
|