02. maja A.D. 2024 Sanctus, Sanctus, Sanctus Dominus Deus Sabaoth. Pleni sunt caeli et terra gloria Tua.
Święty, Święty, Święty jest Pan Zastępów. Cała ziemia pełna jest Jego chwały. (Iz 6,3)     


   Chcę otrzymywać ciekawe
   wiadomości na e-mail:

    

ze Świata

Instytut Dobrego Pasterza – nadzieja czy wieloznaczność?

2007-10-10

Fragmenty artykułu z Przeglądu Powszechnego nr 9 (2007), tłumaczenie z „Etudes” nr 6/2007, s. 779-792 (w tekście zachowano oryginalną pisownię nazwisk)

 
Bernard Sesboüé SJ 
 
Rzym doprowadził do pojednania grupy księży tradycjonalistów z ruchu abp. Lefevre’a. Jednak warunki ich przyjęcia wzbudziły głęboki niepokój. Czy chodzi wyłącznie o liturgię, czy raczej rzecz dotyczy podania w wątpliwość uznania II Soboru Watykańskiego? Niepokoje byłyby mniejsze, gdyby w opublikowanych z racji erygowania nowego Instytutu Dobrego Pasterza dokumentów pojednani tradycjonaliści jasno wyrazili uznanie ostatniego Soboru. Pojednanie pewnej liczby i – jeśli to możliwe – pozostałych tradycjonalistów z Kościołem jest pragnieniem wszystkich katolików. Zrozumiała jest rzymska troska o uniknięcie kolejnej schizmy, gdy weźmie się pod uwagę trudności związane z pojednaniem Kościoła z przeszłymi podziałami. Nielogiczne byłoby dążenie do pojednania z jednymi i odrzucenie innych. Jeśli większa liturgiczna giętkość może w tym pomóc, należy się tylko cieszyć, wyciągając do zgody dłoń, pod warunkiem że dokona się to w prawdzie.

Uznajmy, że – przynajmniej we Francji – liturgiczne reformy Vaticanum II wprowadzono bez należytego przygotowania pedagogicznego. To zbulwersowało wielu tradycjonalistów. Pozbawiono ich rytów i języka, w których wyrażali swoją wiarę i pobożność zgodnie z własną wrażliwością. Poczuli się wdowcami. Stopniowe przechodzenie i uzasadnienie zmian mogło było pomóc najbardziej „zszokowanym” duszom i sumieniom. Można byłoby zrozumieć, że byłaby odprawiana, najczęściej po łacinie, tzw. msza Pawła VI, ze śpiewami gregoriańskimi czy polifonicznymi, takimi jak „Kyrie”, „Gloria”, „Credo”, „Sanctus” i „Agnus Dei”, a także tam, gdzie życzyłoby sobie liczne grono wierzących, biskup odprawiałby mszę trydencką. Należałoby zapobiegać, by różnice rytów nie przekładały się na podziały wewnątrzkościelne. Jeśli jednak pod płaszczykiem liturgii potykamy się o ludzi z niezachwianą pewnością, że żyją w prawdzie mimo i przeciw Kościołowi, i jeśli tradycjonaliści interpretują duszpasterską giętkość jako włamanie się do twierdzy, wzbudza to nasz niepokój.

Arcybiskup Lefevre i Sobór: Akt I, manifest z 1974 r. 
(...)

Akt II: Pierwsze święcenia kapłańskie
(...)

Akt III: Sakra czterech biskupów i ekskomunika
(...)

Akt IV: Powołanie Komisji „Ecclesia Dei adflicta”
(...)

Akt V: Instytut Dobrego Pasterza
Pojednany instytut składał się początkowo z 5 księży i 5 diakonów.Dwu z nich znamy, gdyż bawili oni długo w kronice tradycjonalistów: ks. Paul Aulagnier, bliski towarzysz Lefevre’a, i ks. Philippe Laguérie, długoletni proboszcz kościoła Saint-Nicolas du Chardonnet i jeden z jego „zdobywców”, zanim zajął nielegalnie i wbrew diecezji Bordeaux kościół w Saint-Eloi. Pierwszy podtrzymywał w 1988 r. Lefevre’a w jego oporze przeciw protokołowi uzgodnionemu z Rzymem:
Boję się tego uzgodnienia (...). Należę do Rzymu katolickiego, odrzucam modernistyczny mogący stać się Lewiatanem, który nas pożre. Drugi dostrzegł w wyświęceniu biskupów wzniosły czyn abp. Lefevre’a: dla czci Jezusa Chrystusa nie zadrżał przed całą ziemią. Sam kard. Ricard przyznaje, że przemoc cechowała do ostatnich miesięcy relacje wielu członków tego Instytutu z Kościołem diecezjalnym31. Wspomnianych księży wykluczono z Bractwa św. Piusa X na skutek nieporozumień z bp. Bernardem Fellay. Bractwo św. Piusa X, zdecydowanie schizmatyckie, podąża prostą i twardą drogą Lefevre’a. Odrzuca zdecydowanie każdą próbę pojednania z soborowym Kościołem na podłożu częściowej swobody posługiwania się mszałem trydenckim, dopóki nie będą jej towarzyszyć zdecydowane środki jej powrotu. W jakich okolicznościach dokonało się pojednanie? Powstanie Instytutu na prawie papieskim dla tak znikomej liczby członków wydaje się przesadą. Bez wątpienia jego celem jest powołania struktury, która mogłaby przyjmować ewentualnie nowych członków do Bractwa św. Piusa X. Ale przecież tę rolę spełnia już Bractwo św. Piotra, założone w 1988 r. Powstaje zatem pytanie, dlaczego ta ostatnia grupa nie przeszła do niego. Najbardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem jest jej dążenie do uzyskania większych przywilejów niż poprzednia. Bezpośrednim skutkiem prawa papieskiego jest obrona członków Bractwa przed autorytetem biskupa miejsca. Instytut może przyjmować kapłanów i diakonów, jak każdy Instytut wyłączony, powoływać do święceń niższych i wyższych kandydatów uznanych za godnych. Niedawno, 5 lutego 2007 r., kard. Ricard i ks. Laguérie podpisali porozumienie w sprawie podniesienia kościoła w Saint-Eloi do rangi parafii personalnej, wyłącznie dla różnic w rytach. To chyba zasadniczy i niepokojący punkt: członkom Instytutu
Komisja papieska „Ecclesia Dei adflicta” nie tylko daje prawo – jako jego własny ryt – do odprawiania świętej liturgii według ksiąg liturgicznych z 1962 r. – mszału rzymskiego, rytuału rzymskiego i pontyfikału rzymskiego z tego samego roku, ale także do jego ekskluzywnego używania, to znaczy bez obowiązku celebrowania czy koncelebrowania mszy w rycie Pawła VI. Z zasady ci księża nigdy nie będą uczestniczyć w spotkaniu prezbiterium diecezjalnego, we mszy krzyżma czy Wielkiego Czwartku. Odrzucają wszelką communicatio in sacris z biskupami i księżmi sprawującymi liturgię Pawła VI. Kościół zawsze wyznawał głęboką więź między komunią kościelną i komunią eucharystyczną. Ci księża chcą odnaleźć pierwszą, a odrzucają naocznie drugą; nigdy nie wymienią pocałunku pokoju z księżmi innego obrządku. Odrzucenie mszy Pawła VI – które od zawsze wyrażał Lefevre, w imię wiary – chyba uznano za prawo. Otóż w przeddzień święceń z 29 czerwca 1988 r. o. Dhanis – posłany do Lefevre’a, by nakłonić go do rezygnacji z tego zamiaru, powiedział mu: Proszę zaakceptować koncelebrowanie ze mną w nowym rycie i problem będzie rozwiązany. Istnieje wątpliwość, że ci księża nigdy nie uznają mszy Pawła VI i będą usilniedążyć do popularyzacji mszy św. Piusa V. Tymczasem wzajemność wymagałaby, by w geście wymiany za możliwość posługiwania się mszą trydencką – często zresztą modyfikowaną od czasów Pius V – tradycjonaliści zechcieli odprawiać mszę przynajmniej od czasu do czasu w innym rycie – szczególnie w koncelebrze. Trudno nie zauważyć, że doktrynalny spór o mszę Pawła VI nie został rozwiązany. Całkowita separacja liturgiczna tej parafii z resztą Kościoła diecezjalnego rodzi ważny problem eklezjologiczny. W pewnej deklaracji księża z Instytutu zabierają również głos w sprawie Soboru: prowadzą oni poważną i konstruktywną krytykę II Soboru Watykańskiego, by ułatwić Stolicy Apostolskiej jego prawdziwą interpretację. Czy zdanie to nie insynuuje, że autentyczna interpretacja Vaticanum II, rzekomo jeszcze przyszłościowa, będzie owocem ich krytyki? Otóż znamy słowa monsignora o potrzebie osądu Soboru, zatem o jego przyjęciu lub odrzuceniu, w świetle tradycji, jaką on wyznaje. W aktualniejszej wypowiedzi z 2 lutego 2007 r. arcybiskup z Bordeaux powiedział, że rozbieżność dotycząca autorytetu doktrynalnego i pastoralnego Vaticanum II jest przedmiotem oświadczenia: W chwili tworzenia w Rzymie Instytutu Dobrego Pasterza, 8 września, kapłani tego Instytutu zobowiązali się do „zaakceptowania doktryny zawartej w paragrafie 25. Konstytucji »Lumen Gentium« dotyczącej Magisterium Kościoła i podporządkowania się jemu”. Przyjęli również uściślenie: „Odnośnie do pewnych punktów nauczania Soboru Watykańskiego II, albo późniejszych reform liturgii i prawa, które wydają się nam trudne do pogodzenia z tradycją, zobowiązujemy się przyjąć postawę pozytywną i studyjną oraz kontaktować się ze stolicą apostolską, unikając wszelkich polemik” Miano uznać ścisłe pojęcia protokołu zgody, podpisanego 5 maja 1988 r. przez Lefevre’a. Księża ci nie mogą w niczym okazać się nielojalni wobec ich biskupa założyciela: nie podpisali niczego, czego on by nie podpisał. Zatem to, w czym ustąpiono pod skrajną presją, by zapobiec święceniom biskupim, stało się prawnym punktem odniesienia. Jakie są wypowiedzi księży Instytutu Dobrego Pasterza po ich powrocie do Kościoła? Ks. Laguérie otworzył blog, by odpowiadać na dość obfitą korespondencję, którą otrzymuje od tradycjonalistów. Przybrał bardziej pojednawczy ton niż ten, do którego przywykliśmy. W jego odpowiedziach pobrzmiewa chęć uspokojenia głosicieli bardziej ekstremalnych poglądów. Wygłasza ciężkawy pean na cześć Benedykta XVI, przeciwstawiając jednocześnie dzisiejsze czyny jego wczorajszej myśli, której nie chce przywoływać. Jego komentarz do ostatniej exhortacji papieskiej „Sacramentum Caritatis” jest nie mniej dwuznaczny. Gdzie papież nawiązuje do sukcesji poszczególnych rytów mszalnych w historii, ksiądz zauważa, iż – wspominając współczesną odnowę liturgiczną, nie wymienia wyraźnie nowego rytu – nie utożsami się z osądem synodu w tym względzie. I konkluduje: Oto sztuka, ogromna sztuka. Wciąż wspomina prześladowanie, którego ofiarą padli tradycjonaliści, i zaleca obronę względem każdego biskupa prześladowcy. Utrzymuje też, iż nie ma żadnej różnicy (między nim) i jego dawnymi współbraćmi, mimo zerwanych relacji i fałszywych oskarżeń, jakich mu nie szczędzą.

Jego oświadczenia pokazują, że zgoda na ekskluzywny ryt nie jest wyłącznie detalem; liturgia bowiem jest uprzywilejowanym miejscem tradycji i jej kwintesencją. Przebija w nich także pragnienie odzyskania przez Kościół dawnego rytu; księża bowiem Bractw tradycjonalistów mogliby zaradzić dzisiejszemu brakowi księży. Pięćset parafii mogłoby z tego skorzystać. Albo choć ks. Aulagnier uznaje Sobór za akt autentycznego Magisterium Kościoła, czuje się on w doskonałej komunii z papieżem wyrażającym swoje obawy względem ducha Soboru i jego interpretacji. Trudno przeoczyć niuanse prawne co do Soboru.

Choć nie mamy prawa podawania w wątpliwość „nawrócenia” członków Instytutu na łono Kościoła, musimy przyznać, że ich konwersja intelektualna i mentalna – zatem doktrynalna – nie wydaje się zakończona. Ci ludzie pozostają godnymi spadkobiercami Lefevre’a. Czy nie należałoby utworzyć nowej komisji mieszanej do dialogu między pojednanymi tradycjonalistami i kompetentnymi przedstawicielami wielkiego Kościoła? Powinna ona rozwikłać wiele jeszcze spornych punktów, a najważniejszym byłoby autentyczne pojęcie tradycji. Apel o miłość i prawdę kard. Ricard kieruje do wszystkich partnerów pojednania z Bordeaux, sam pozostając ostrożnym realistą: Przyszłość pokaże, czy jest to obiecująca inicjatywa czy poroniona nadzieja. Mimo usiłowania pokojenia ducha i unikania polemik, czuje się wielki niepokój arcybiskupa Bordeaux. Miłość i prawdę powinny docenić obydwie strony. Kościół doszedł do granic cierpliwości i wyrozumiałości; ma zatem prawo oczekiwać od nowo pojednanych podobnej postawy. Nie można zaklinać przyszłości, wypada dać pełne szanse nadziei. Jednak, stosując sportowe porównanie, tu piłka jest na ich boisku. Próba wymaga jeszcze przekształcenia. Sami katolicy powinni przyjąć apel o miłość; w tym sensie musimy się też nawrócić.
(...)
 
Miłość i prawda są nierozłączne. Miłość pozwala wzrastać w prawdzie, prawda zaś w miłości. Niech nikt o tym nie zapomina.

tłum. Stanisław Opiela SJ

BERNARD SESBOÜÉ SJ, emerytowany profesor teologii fundamentalnej i dogmatycznej w Paryżu.
 

Cały artykuł można otrzymać tutaj



  strona główna  |  mapa serwisu  |  ^góra strony   
Copyright © 2006-2007 SANCTUS.pl - Wszelkie prawa zastrzeżone

Ofiara Mszy Świętej
w Tajemnicach i Cudach
Ofiara Mszy Świętej w Tajemnicach i Cudach
ks. A. Reiners

abp Fulton Sheen
Życie Jezusa Chrystusa
Życie
Jezusa Chrystusa

Księgarnia Katolicka - Dewocjonalia Wałbrzych - Soczewki kontaktowe - Farby Rafil