Opinie: Jak odczytać dokument biskupów polskich o Mszy trydenckiej? |
|
2007-10-05
Po wydaniu w środę przez biskupów polskich dokumentu pt.
„Wskazania Konferencji Episkopatu dla diecezji polskich dotyczące sprawowania
Mszy św. według ogłoszonego przez papieża Benedykta XVI listu apostolskiego w
formie Motu proprio Summorum Pontificum” wśród polskich tradycjonalistów
zawrzało. Natychmiast po opublikowaniu dokumentu na stronie KEP, na forach
tradycjonalistycznych pojawiły się głosy rozżalenia, sprzeciwu, zawodu związane
z treścią i przesłaniem „Wskazań”. Po opadnięciu pierwszych emocji,
przeanalizujmy jakie skutki może mieć ten dokument dla rozwoju przedsoborowej
tradycji łacińskiej w Polsce.
Na początku należy docenić, że polscy biskupi uznali sprawę tradycyjnej
Mszy św. na tyle istotną, żeby wydać oficjalny dokument w tej dziedzinie. Według
pobieżnej analizy, w dokumencie tym możemy znaleźć kilka rodzajów zaleceń: 1)
korzystne dla rozwoju tradycji łacińskiej w Polsce; 2)
administracyjno-uściślające, zgodne z Motu proprio Summorum Pontificum oraz 3)
ograniczające prawa przyznane przez List apostolski Ojca Świętego Benedykta
XVI.
1. Zaleceniem KEP korzystnym dla rozwoju tradycji łacińskiej, o ile tylko
proboszczowie parafii „w dużych miastach” potraktują to poważnie, jest zachęta
do wprowadzenia jednej niedzielnej Mszy św. w języku łacińskim według mszału
Pawła VI (pkt. 10). Wbrew temu, co uważają niektórzy tradycjonaliści, że ma to
na celu odciągnięcie wiernych od Mszy św. trydenckiej, dając im namiastkę w
postaci NOM po łacinie, moim zdaniem jeżeli to zostanie zrealizowane, to
przyczyni się do następujących, pozytywnych skutków:
a) księża celebrujący NOM po łacinie przestaną obawiać się tego języka,
zaczną traktować łacinę jako równoprawny język liturgii, podniosą swój poziom
znajomości łacińskich modlitw, wezwań, śpiewów i hymnów, a także nie będą mieli
możliwości improwizacji, zmiany tekstów liturgicznych i dodawania od siebie
komentarzy i zagajeń z uwagi na barierę językową.
b) służba liturgiczna, organiści, schole i - co najważniejsze – wierni,
będą mogli uczyć się chorału gregoriańskiego, śpiewać części stałe Mszy św. po
łacinie, odpowiadać na wezwania celebransa i ogólnie oswoić się ze starożytnym
językiem Kościoła.
W efekcie lepsza znajomość łaciny stosowanej w liturgii oraz umiejętność i
radość z wykonywania chorału będą dla wielu osób zachętą do przybycia na Mszę
św. wg Missale Romanum św. Piusa V i co najważniejsze mogą przyczynić się
do lepszego poznania i decyzji o częstszym uczestniczeniu w Mszy trydenckiej,
gdyż dziś wiele nieprzygotowanych osób, po pierwszym razie rezygnuje, bo czują
się obco i niewiele rozumieją z tego, co się dzieje przy ołtarzu. Gdy zmniejszy
się bariera języka i śpiewu (Lex orandi), to więcej osób skupi się na istocie
Najświętszej Ofiary, na sacrum, które emanuje z Mszy św. Wszechczasów (Lex
credendi).
2. Konferencja Episkopatu Polski dobrze wywiązała się ze swojej roli
administracyjnej, w pkt. 3 i 6, uściślając zapisy Motu proprio i przypominając z
jakich wersji mszału, kalendarza i lekcjonarza należy korzystać w diecezjach
polskich.
Ponadto, jak mniemamy, z troski o poprawność celebracji liturgii wg Missale
Romanum z 1962 r. (taką troskę wyraził Przewodniczący Komisji Kultu Bożego i
Dyscypliny Sakramentów Episkopatu Polski ks. bp Stefan Cichy podczas spotkania z
kilkoma przedstawicielami grup tradycyjnych z Metropolii Wrocławskiej w sierpniu
br.) biskupi polecili czuwanie nad tym zagadnieniem Diecezjalnym Komisjom
Liturgicznym. Na pierwszy rzut oka niektórzy tradycjonaliści widzą w tym jakieś
ograniczenie, natomiast jest to po pierwsze spełnienie życzenia Ojca Świętego z
motu proprio: „par. 4 Kapłani którzy używają Mszału bł. Jana XXIII muszą to
umieć i nie mogą być obciążeni pod względem prawnym.” Po drugie,
weryfikowanie umiejętności celebracji przez komisje liturgiczne będzie wymuszać
szczegółowe zapoznanie się z przedsoborowym rytem przez księży, członków tychże
komisji, i daj Boże, dzięki ich osobistemu odkrywaniu czcigodności i świętości
dawnej formy a zwłaszcza treści, będzie przybywać kapłanów potrafiących
sprawować Najświętszą Ofiarę w nadzwyczajnej formie. Nakaz kształcenia
ministrantów jest oczywisty i powinien spowodować, że księża będą ich dzięki
temu chętniej uczyć tradycyjnej łacińskiej ministrantury. Również wymóg
„znajomości języka łacińskiego” (należałoby dodać „w zakresie stosowanym w
liturgii”, bo chyba biskupi nie wymagają znajomości j. medycznego czy
prawniczego) jest konieczny, ażeby kapłani celebrujący rozumieli Co odprawiają,
i żeby uniknąć sytuacji, gdy jacyś księża spragnieni „nowinek liturgicznych”,
bez odpowiedniego przygotowania, będą odprawiali Mszę św. w sposób niegodny lub
nieważny.
3. Obok pozytywnych i regulujących aspektów dokumentu KEP pojawiły się w
nim niestety zapisy bezpośrednio ograniczające prawa nadane przez List
apostolski Benedykta XVI oraz sformułowania pokazujące brak zrozumienia idei,
które przyświecały Ojcu Świętemu piszącemu dekret „z własnej inicjatywy” (łac.
„motu proprio datae”):
a) Zapis w punkcie 1, że Msza św. w formie nadzwyczajnej w niedziele i
święta „nie może być odprawiana w miejsce Mszy św. w formie zwyczajnej”
nie wynika wcale z Motu proprio, ale jest wręcz sprzeczny z życzeniem
Papieża:
„Art. 5 par. 1. W parafiach, w których jest stale obecna grupa
wiernych przywiązanych do wcześniejszych tradycji liturgicznych, proboszcz
powinien chętnie przyjąć ich prośbę o odprawianie Mszy w rycie wg Mszału
Rzymskiego ogłoszonego w 1962 i zapewnić aby dobro tych wiernych stało w
zgodzie ze zwykłą opieką duszpasterską w parafii i pod kierunkiem biskupa
zgodnie z kanonem 392, unikając niezgody i wybierając jedność
Kościoła.”
Jeżeli wierni przywiązani do wcześniejszych tradycji liturgicznych mają być
objęci zwykłą opieką duszpasterską i nie wyrażali z tego powodu „niezgody” i
niezadowolenia, to powinni mieć możliwość uczestniczenia we Mszy św. w dogodnym
dla nich czasie, kiedy zwyczajowo odprawiane są Msze św. niedzielne, a nie na
przykład w porze obiadowej (w godz. 14-16 jak często to bywało w przypadku
indultów), przed świtem czy po zmierzchu.
b) W punkcie 4 pojawia się nieszczęśliwie dobrane sformułowanie:
„Wniosek o zezwolenie na Mszę św.” wobec papieskiego:
„proboszcz powinien chętnie przyjąć ich prośbę” o odprawianie Mszy
wg MR 1962. Widać tutaj różnicę w podejściu do sprawy: Ojciec Święty
„usilnie prosi” proboszczów i biskupów o spełnienie tych
próśb natomiast KEP trzyma się indultowego słownictwa i wymaga składania
wniosków o zezwolenie.
c) KEP w punkcie 5 „pozostawia biskupom diecezjalnym” „określenie
rodzaju i wielkości grup, które mogą się starać o odprawianie dla nich Mszy św.
według formy nadzwyczajnej”.
Ponownie pojawiły się tutaj sformułowania przeczące życzeniom Ojca
Świętego, który zarządza, że każda „stale istniejąca grupa wiernych” nie
tylko „może się starać” (jak chciałaby KEP) ale ma prawo do odprawiania dla nich
Mszy św. w nadzwyczajnej formie. Co więcej, Papież ustanawia biskupa
diecezjalnego nie w roli arbitra, czy się taka celebracja należy, czy nie
- tylko jako gwaranta, który ma zapewnić grupie wiernych tradycji
celebrację, o którą proszą.
Mówi o tym wyraźnie art. 7 Motu proprio: „Jeśli grupa wiernych świeckich
nie otrzymała od proboszcza zgody na swoją prośbę, o której mowa w art. 5 par. 1
informuje o tym biskupa diecezjalnego, który jest usilnie proszony o spełnienie
ich prośby. Jeśli biskup z jakiegokolwiek powodu nie może zapewnić takiej
celebracji, sprawa kierowana jest do Papieskiej Komisji Ecclesia
Dei.”
Podsumowując tę analizę można stwierdzić, że w dokumencie Konferencji
Episkopatu Polski zawarte zostały zarówno ważne zapisy, jak i wyraz pewnych obaw
biskupów w stosunku do grup tradycjonalistycznych, płynące niestety z małej
znajomości tego środowiska oraz, trzeba to przyznać, z niedobrych doświadczeń z
niektórymi przedstawicielami polskich tradycjonalistów (na przykład ks.
biskup Stefan Cichy, na wspomnianym wcześniej sierpniowym spotkaniu, opowiadał o
swoich przykrych doświadczeniach z czasów, gdy osobiście celebrował Mszę
św. w ramach indultu na Śląsku).
Rozumiejąc te troski i obawy oraz czytając „Wskazania KE” w świetle Motu
proprio można by przyjąć pozytywnie dokument biskupów, gdyby tylko został z
niego usunięty jednoznacznie sprzeczny z intencją Ojca Świętego i wywołujący
„niezgodę” zapis z punktu 1, że niedzielna i świąteczna Msza św. w nadzwyczajnej
formie nie może zastąpić jednej z odprawianych w tym dniu zwyczajnych Mszy św.
chyba że KEP miała na myśli taką sytuację, że stara Msza św. nie może
zastąpić „jedynej” odprawianej w dane święto lub niedzielę nowej Mszy św. –
jeżeli taka była intencja naszych Pasterzy, to powinno nastąpić korekta treści
tego dokumentu.
Piotr Nastawski
|