ze Świata
We wspomnienie św. Franciszka Ojciec Święty odwiedził Asyż |
|
2013-10-04
Z półgodzinnym wyprzedzeniem rozpoczął Papież
swą wizytę w Asyżu. Dzięki temu więcej czasu mógł poświęcić na
osobiste spotkania z niepełnosprawnymi dziećmi. Pierwszym punktem wizyty w
mieście św. Franciszka był bowiem Instytut Seraficki, w którym leczą się dzieci
ze szczególnie ciężkimi upośledzeniami fizycznymi i umysłowymi. Aktualnie
przebywa tam 60 małych pacjentów. I to właśnie im przypadł w udziale przywilej
powitania Ojca Świętego w Asyżu.
Franciszek
znalazł chwilę czasu dla każdego z nich. Każde obdarzył serdecznym słowem,
uściskiem czy pocałunkiem. Młodym pacjentom przekazał też list od ich rówieśnika
z Buenos Aires, który również jest upośledzony, lecz co dnia doświadcza bliskiej
pomocy swego Anioła Stróża. Jest to jeden z najpiękniejszych listów, jaki
kiedykolwiek otrzymałem – przyznał Franciszek.
W Instytucie dla niepełnosprawnych Papież nie wygłosił przygotowanego
wcześniej przemówienia. Jego słowa były reakcją na to, co zobaczył i co
usłyszał, między innymi od dyrektorki instytutu. Zwróciła ona uwagę na bardzo
trudną sytuację rodzin, które w dobie kryzysu opiekują się niepełnosprawnym
dzieckiem.
„Znajdujemy się wśród ran Jezusa, powiedziała Pani. I dodała, że tych ran
trzeba wysłuchać, trzeba je rozpoznać. Przychodzi mi na myśl spotkanie Pana
Jezusa z zasmuconymi uczniami idącymi do Emaus. Pan Jezus ukazuje im swoje rany
i oni Go rozpoznają. A potem chleb, w którym On był tam obecny. Bp Domenico
powiedział mi, że urządzacie tutaj adorację. Również tego Chleba trzeba słuchać,
ponieważ Jezus jest obecny i ukryty za prostotą i cichością chleba. A tu
Jezus jest ukryty w tych dzieciach. Na ołtarzu adorujemy Ciało Jezusa, a w nich
odkrywamy Jego rany. Ale ciekawe jest, że Jezus po zmartwychwstaniu był bardzo
piękny. Nie miał sińców ani okaleczeń. Był najpiękniejszy. Zechciał jedynie
zachować swoje rany i zabrał je do nieba. Pielęgnujemy tutaj rany Jezusa. A On z
nieba pokazuje nam swoje rany i mówi nam wszystkim, każdemu z nas: «Czekam na
ciebie!»” – powiedział Papież.
W instytucie dla niepełnosprawnych Franciszek odwiedził też miejscową
kaplicę. Zatrzymał się tam kilka minut na modlitwę. Towarzyszyli mu członkowie
ośmioosobowej Rady Kardynałów, którzy obradowali w tym tygodniu w Watykanie nad
reformą Kurii Rzymskiej. Był wśród nich kard. Shean O’Malley z Bostonu, który
założył z tej okazji swój kapucyński habit.
Do Asyżu Franciszek przybył helikopterem. Po mieście porusza się samochodem
panoramicznym. Na ulicach pozdrawiają go tłumy mieszkańców i licznie przybyli
pielgrzymi. Dziś bowiem przypada wspomnienie św. Franciszka, głównego patrona
Włoch.
Z instytutu dla niepełnosprawnych Papież udał się do kościoła San Damiano,
położonego na peryferiach średniowiecznego miasta. To właśnie tam św. Franciszek
doświadczył mistycznego nawiedzenia w czasie modlitwy przed krzyżem i usłyszał
słowa Chrystusa: „Idź, odbuduj mój kościół”. Papieska wizyta w tej świątyni
miała charakter ściśle prywatny i była przeznaczona na modlitwę. Ojca Świętego
podejmował tam o. Michael Perry, generał Braci Mniejszych.
Z ubogimi, którymi opiekuje się Caritas, Franciszek spotkał się [następnie] w
siedzibie biskupów Asyżu. Tam przed ponad ośmiuset laty św. Franciszek zdjął z
siebie szaty i oddał ojcu. W improwizowanym przemówieniu Papież zwrócił uwagę,
że w prasie fantazjowano ostatnio, co on powie w takim miejscu. Pisano, że
ogołoci tam Kościół, zedrze szaty z biskupów, z kardynałów, z samego siebie.
Ojciec Święty przyznał, że to dobra okazja, by zachęcić Kościół do
ogołocenia.
„Ale Kościołem jesteśmy przecież wszyscy. Od pierwszego z brzegu
ochrzczonego wszyscy jesteśmy Kościołem. I wszyscy mamy iść drogą Jezusa, który
ogołocił samego siebie. Stał się sługą, zechciał być upokorzony aż do Krzyża.
Jeśli chcemy być chrześcijanami, nie ma innej drogi. Mówią nam jednak: «Czy nie
możemy uczynić chrześcijaństwa trochę bardziej ludzkim, bez Krzyża, bez Jezusa,
bez ogołocenia?». No, ładnie, staniemy się wtedy chrześcijanami z cukierni, jak
piękne ciastka, ale nie naprawdę chrześcijanami! Ktoś powie: «Z czego Kościół ma
się ogołocić?». Ma się dziś ogołocić z bardzo poważnego niebezpieczeństwa, które
zagraża w Kościele każdemu: z niebezpieczeństwa światowości. Chrześcijanin nie
może żyć duchem tego świata. Światowość prowadzi do próżności, przemocy, pychy.
To bożek, a nie Bóg. To jest bożek! A bałwochwalstwo to przecież największy
grzech! Kiedy w mediach mowa o Kościele, myśli się, że to księża, siostry,
biskupi, kardynałowie i Papież. Ale Kościołem, jak powiedziałem, jesteśmy my
wszyscy. I wszyscy mamy się ogołocić z tej światowości, z ducha sprzecznego z
duchem ewangelicznych Błogosławieństw, z duchem Jezusa” – powiedział
Papież.
Zwracając się wprost do podopiecznych Caritas, wśród których jest wielu
obcokrajowców, Papież nawiązał też do wczorajszej tragedii uchodźców z Afryki.
Setki z nich straciło życie u brzegów włoskiej wyspy Lampedusa.
„Dziś wielu z was jest ogołoconych przez ten okrutny świat, który nie
daje pracy, nie pomaga. Nie obchodzi go, że są na świecie dzieci umierające z
głodu, że tyle rodzin nie ma co jeść, nie ma skąd przynieść godnie chleba do
domu. Nie obchodzi go, że tylu ludzi musi uciekać przed niewolą i głodem, tak
boleśnie szukając wolności. Tyle razy widzimy, że spotyka ich śmierć, tak jak
wczoraj w Lampedusie. Dziś jest dzień płaczu! Takie rzeczy sprawia duch tego
świata. Jest wprost śmieszne, kiedy jakiś chrześcijanin, ksiądz, zakonnica,
biskup, kardynał, Papież chce iść drogą tej światowości, która jest
postępowaniem zabójczym. Duch światowości zabija! Zabija duszę! Zabija ludzi!
Zabija Kościół!” – powiedział Ojciec Święty.
Papież podkreślił, że kiedy św. Franciszek ogołocił się z szat, był młody i
słaby, a skłoniła go do tego moc Boża. Ojciec Święty zachęcił do modlitwy za
wszystkich chrześcijan, by mieli odwagę wyrzec się ducha tego świata, który jest
„trądem” i „rakiem” społeczeństwa.
Centralnym punktem dnia była Msza sprawowana przez Ojca Świętego na placu
przed bazyliką. Na początku liturgii serdecznie przywitał Papieża abp Domenico
Sorrentino, ordynariusz Asyżu-Nocera Umbra-Gualdo Tadino.
Papieska homilia stała się kolejnym wezwaniem do naśladowania, w duchu św.
Franciszka, Jezusa ubogiego i modlącego się o pokój. Papież podkreślił, że
przybył do Asyżu, by uwielbiać Boga za to, co zechciał objawić temu świętemu.
Spotkanie z Jezusem doprowadziło św. Franciszka do wyzbycia się życia
dostatniego i beztroskiego, aby poślubić „Panią Biedę” i żyć jak prawdziwy Syn
Ojca, który jest w niebie. Ta decyzja stanowiła radykalny sposób naśladowania
Chrystusa, który będąc bogatym stał się dla nas ubogim, aby nas ubóstwem swoim
ubogacić (por. 2Kor 8,9).
Papież zastanawiał się, skąd zaczyna się droga Franciszka ku Chrystusowi.
Wychodzi ona od spojrzenia Jezusa na krzyż. Ojciec Święty wspomniał tu o
doświadczeniu Franciszka, które przeżył on patrząc na krucyfiks w kościele św.
Damiana.
„Na tym krzyżu Jezus nie ukazuje się jako martwy, ale jako żywy! Krew wypływa
z ran rąk, stóp i boku, lecz owa krew wyraża życie. Jezus nie ma oczu
zamkniętych, lecz otwarte, szeroko otwarte: jest to spojrzenie, które przemawia
do serca. A Ukrzyżowany nie mówi nam o porażce, o niepowodzeniu. Paradoksalnie
mówi nam o śmierci, która jest życiem, która rodzi życie, ponieważ mówi nam o
miłości, ponieważ jest miłością Boga wcielonego, a miłość nie umiera, wręcz
przeciwnie – zwycięża zło i śmierć. Ten, kto pozwala, by spojrzał na niego
ukrzyżowany Jezus, zostanie stworzony na nowo, staje się «nowym stworzeniem».
Stąd wynika wszystko: jest to doświadczenie łaski, która przemienia, jest to być
kochanym bez zasługi, choć jesteśmy grzesznikami. Dlatego Franciszek może
powiedzieć, jak św. Paweł: «Co do mnie, nie daj Boże, bym się miał chlubić z
czego innego, jak tylko z krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa» (Ga 6,14)” –
stwierdził Papież.
Kto idzie za Chrystusem, otrzymuje prawdziwy pokój, który tylko On, a nie
świat, może dać. To drugi bardzo ważny element u Franciszka z Asyżu, który
szczególnie mocno zaakcentował w homilii Ojciec Święty. Pokój Franciszkowy to
pokój Chrystusa, który przeszedł przez największą miłość, miłość krzyża.
„Franciszkowy pokój nie jest ckliwym uczuciem. Proszę was: taki św.
Franciszek nie istnieje! Nie jest on też jakimś rodzajem panteistycznej harmonii
z energiami wszechświata... Także to nie jest Franciszkowe! Także to nie jest
Franciszkowe, ale to jakaś idea stworzona przez pewnych ludzi! Pokój św.
Franciszka jest pokojem Chrystusa, a znajduje go ten, kto bierze na siebie Jego
«jarzmo», czyli Jego przykazanie: Miłujcie się wzajemnie, tak jak Ja was
umiłowałem (por. J 13,34; 15,12). Nie można tego jarzma nieść z arogancją,
zarozumialstwem, pychą, ale można je nieść tylko z łagodnością i pokorą
serca” – powiedział Ojciec Święty.
Papież przypomniał także wielką miłość św. Franciszka do wszelkiego
stworzenia i jego harmonii. Podkreślił, że był on człowiekiem zgody i pokoju.
Stąd też ponowny apel Ojca Świętego o poszanowanie ludzkiego życia i odrzucenie
wszelkiej przemocy, nienawiści i wojen.
„Z tego Miasta Pokoju powtarzam z mocą i łagodnością miłości: szanujmy
stworzenie, nie bądźmy narzędziami zniszczenia! Szanujmy każdą istotę ludzką:
niech ustaną konflikty zbrojne, plamiące ziemię krwią, niech ucichnie broń, a
wszędzie nienawiść ustąpi miejsca miłości, zniewaga przebaczeniu, zaś niezgoda –
jedności. Usłyszmy wołanie tych, którzy płaczą, cierpią i umierają z powodu
przemocy, terroryzmu czy wojny, w tak bardzo umiłowanej przez św. Franciszka
Ziemi Świętej, w Syrii, na całym Bliskim Wschodzie, na całym świecie” –
powiedział Ojciec Święty.
Ponadto Papież przypomniał, że Włochy czczą dziś św. Franciszka jako swego
patrona. Wyraża to także tradycyjny gest ofiarowania oliwy do lampy wotywnej,
który w tym roku przypada właśnie regionowi Umbrii. Ceremonia ofiarowania oliwy
miała miejsce bezpośrednio po zakończeniu liturgii.
Radio Watykańskie
|