Milcarek: Dlaczego Msza trydencka? |
|
2011-05-31
Otrzymaliśmy niedawno, w sam dzień Matki Bożej Fatimskiej, instrukcję
Stolicy Apostolskiej Universae
Ecclesiae – o tym, jak rozumieć możliwość używania w Kościele
dawnej liturgii łacińskiej.
W tym ważnym dokumencie znajduje się dość prosta i naturalna odpowiedź na
pytanie, czemu Papież chce zachowania dawniejszych, przedsoborowych form
liturgicznych: „ze względu na ich czcigodność i starożytność” (n. 6). Na tym
polega racja najważniejsza i obiektywna: w świecie, w którym także nasza
pobożność naznaczona jest zbyt często prowizorką i przejściowością, Ojciec
Święty chce pewnego trwałego jakby semafora – a jest nim długa tradycja
liturgiczna, „która ma być zachowana z należnym jej honorem” (n. 6). Obala to
pogląd, że chodzi tylko o ustępstwa wobec lefebvrystów.
Tym bardziej należałoby się dokładnie zapoznać z intencjami Benedykta XVI –
żeby choćby przez niewiedzę nie przeciwstawiać się im. W instrukcji
przypomniano, że celem Papieża jest najpierw „ofiarowanie wszystkim wiernym
liturgii rzymskiej w starszej formie, jako skarbu do najstaranniejszego
zachowania”; po drugie – „zagwarantowanie i realne zapewnienie używania” tej
formy liturgii wszystkim, którzy tego pragną; po trzecie – „sprzyjanie
pojednaniu wewnątrz Kościoła”.
Są to bardzo ważne słowa. Kolejność tych punktów nie jest oczywiście
przypadkowa, a każdy z nich mówi o trochę innych owocach.
Widać, że celem pierwszym jest to, aby – niezależnie od skali
zainteresowania, różnej w różnych częściach Kościoła – żywe świadectwo dawnej
liturgii było zachowane tak, aby mogło być ofiarowane wszystkim wiernym. Można
to rozumieć w ten sposób, że geografia miejsc, w których celebruje się w „starym
rycie”, powinna być na tyle gęsta, aby zwykli wierni od czasu do czasu musieli
się o niego otrzeć, trafić na tak odprawianą Mszę itp. Nie chodzi przecież o
zamykanie tego świadectwa w szafie – wręcz przeciwnie, bez narzucania go nikomu
należy je jednak uczynić czymś zwyczajnie obecnym w diecezjach, sanktuariach,
domach zakonnych.
Punkt drugi – mówi nam ponadto, że tam, gdzie istnieje grupa wiernych
wyraźnie sobie tego życzących, należy udostępnić im dawną liturgię do zwykłego
korzystania, czyli tak, aby taka mogła być ich Msza niedzielna i inne
sakramenty. Najwyraźniej nie chodzi o wysyłanie tych wiernych na drugą stronę
świata, lecz raczej o stworzenie im na miejscu ich życia takich właśnie warunków
normalności, w ich parafii czy dekanacie.
I wreszcie punkt trzeci, będący jakby podsumowaniem: tylko wtedy jeśli do
tej woli Ojca Świętego podejdziemy z dobrą wolą, możemy mieć poczucie, że
faktycznie zależy nam na „pojednaniu wewnątrz Kościoła”. To realny sprawdzian
intencji.
Paweł Milcarek
Felieton ukazał się w numerze 23 Tygodnika Niedziela
|