ze Świata
2012-09-17
W ciągu życia łatwo jest nam wierzyć w nasze własne notatki prasowe, wierzyć
w reputację, jaką sobie wyrobiliśmy, traktować samych siebie bardzo poważnie,
sądzić innych według opinii publicznej zamiast według odwiecznej prawdy i
dlatego możemy myśleć i myślimy, że jesteśmy dobrzy, skoro nasz bliźni jest tak
niegodziwy. Możemy nawet oceniać nasze cnoty według wad, od których się
powstrzymujemy. Jeśli dorobiliśmy się majątku w systemie kapitalistycznym,
myślimy, że związki zawodowe są niegodziwe; jeśli dorobiliśmy się organizując
związki zawodowe, myślimy, że to kapitaliści są niegodziwi; jeśli pochodzimy z
miasta, patrzymy z góry na ludzi ze wsi; myślimy, że - skoro dany człowiek mówi
z akcentem, nic on nie znaczy, a jeśli jego skóra jest czarna, brązowa lub żółta
- jest on mniej wart.
Nasz entuzjazm wobec zwykłego człowieka może być spowodowany tym, że
nienawidzimy bogatych; nasza przynależność polityczna wpływa na nasze sądy
moralne i sprawia, że wspieramy partię niezależnie od tego, czy postępuje dobrze
czy źle. Święty Paweł nazywa to przechodzeniem przez życie w przydymionych
okularach: "Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno; wtedy zaś [zobaczymy]
twarzą w twarz: Teraz poznaję po części, wtedy zaś poznam tak, jak i zostałem
poznany" (1 Kor. 13:12).
Gdy nadejdzie moment sądu, zdejmiesz owe przydymione okulary i zobaczysz
siebie takim, jakim naprawdę jesteś. Jaki jesteś naprawdę? Jesteś tym, czym
jesteś, nie poprzez twoje emocje, twoje uczucia, poprzez to, co lubisz i czego
nie lubisz, lecz poprzez twoje wybory. Decyzje twojej wolnej woli będą treścią
twojego sądu.
Zobrazujmy to inaczej: Znajdujemy się wszyscy na drodze życia w tym świecie,
lecz podróżujemy różnymi pojazdami: niektórzy ciężarówkami, inni jeepami,
jeszcze inni ambulansami, niektórzy samochodami o dwunastu cylindrach, niektórzy
z nas gratami, inni zaś samochodami ciężarowymi. Lecz każdy z nas siedzi za
kierownicą.
Sąd w momencie śmierci przypomina bycie zatrzymanym przez policję drogową, z
tą różnicą, że - Niebiosom niech będą dzięki - dobry Pan nie jest tak twardy jak
policja. Gdy zostaniesz zatrzymany, Bóg nie spyta: "Jaki samochód prowadziłeś".
Nie zwraca On uwagi na osoby. Spyta On: "Jak dobrze prowadziłeś? Czy
przestrzegałeś przepisów?"
W momencie śmierci zostawimy za sobą nasze pojazdy: nasze emocje,
uprzedzenia, uczucia, nasz status życiowy, nasze szanse, odrobinę talentu,
piękno, inteligencję i pozycję. Dlatego dla Boga nie będzie miało znaczenia, czy
jesteśmy upośledzeni, wyjątkowo głupi czy też znienawidzeni przez świat. Nasz
sąd nie będzie opierał się na naszym pochodzeniu lub pozycji społecznej, lecz na
sposobie, w jaki żyliśmy, na wyborach, jakich dokonywaliśmy i na tym, czy
byliśmy posłuszni prawu!
Nie myśl zatem, że w momencie Sądu będziesz bronił swojej sprawy. Nie
będziesz zasłaniać się okolicznościami łagodzącymi; nie poprosisz o zmianę
miejsca sądu, o inny skład sędziowski, nie będziesz twierdzić, że niesłusznie
cię osądzono. Będziesz swoim własnym sędzią. Będziesz własnym składem
sędziowskim; sam wydasz o sobie wyrok. Bóg jedynie zatwierdzi twój osąd.
Czym jest sąd? Z Boskiego punktu widzenia Sąd jest rozpoznaniem. W momencie
śmierci pojawiają się dwie dusze przed obliczem Boga. Jedna z nich jest w stanie
łaski, a druga zaś - nie. Sędzia spogląda na duszę w stanie łaski. Dostrzega w
niej podobieństwo do Jego własnej natury, gdyż łaska jest uczestnictwem w
Naturze Boga.
Podobnie jak matka rozpoznaje swoje dziecko dzięki podobieństwu natury, tak i
Bóg zna Swoje własne dzieci dzięki podobieństwu natury. Jeśli narodziliśmy się z
niego, On to wie. Widząc w tej duszy Swe podobieństwo, Najwyższy Sędzia, nasz
Pan i Zbawiciel Jezus Chrystus mówi jej: "Pójdź, błogosławiony Ojca Mojego.
Nauczyłem cię modlić się 'Ojcze nasz'. Ja jestem rodzonym Synem, ty jesteś synem
adoptowanym. Pójdź do Królestwa, które przygotowywałem dla ciebie przez całą
wieczność".
Druga dusza, która nie wykazuje śladów rodzinnego podobieństwa i nie
przypomina św. Trójcy, spotyka się z zupełnie innym odbiorem przez Sędziego.
Podobnie jak matka wie, że syn jej sąsiada nie jest jej własnym synem, ponieważ
nie miał on udziału w jej naturze, tak również Jezus Chrystus, nie widząc w
grzesznej duszy uczestnictwa w Jego naturze, może wypowiedzieć jedynie te słowa,
które oznaczają nierozpoznanie: "Nie znam cię" i jest rzeczą okropną nie być
znanym Bogu!(...)
Arcybiskup Fulton J. Sheen
Źródło: "Wstęp
do religii", 1946r., Pełny tekst na stronie: http://abp-fulton-j-sheen.blogspot.com/
|