z Polski
Ks. prof. Chrostowski: Obecni żydzi nie są naszymi starszymi braćmi w wierze |
|
2010-01-17
Z ks. prof. Waldemarem Chrostowskim, konsultorem Rady Episkopatu Polski
ds. Dialogu Religijnego, rozmawia Irena Świerdzewska
Jak przyjął Ksiądz Profesor słowa redaktora naczelnego „L’Osservatore
Romano” Giovanniego Marii Viana, że nazywanie Żydów naszymi „starszymi braćmi”
jest już nieaktualne?
Z satysfakcją i wielką ulgą, bo to ważny element samoświadomości
chrześcijańskiej. Wyrażenie Jana Pawła II „starsi bracia” wypowiedziane w 1986
r. w synagodze rzymskiej, doprecyzowane potem jako „starsi bracia w wierze”,
wymagało od początku bardzo ostrożnego stosowania. Problem w tym, że wypaczono
przekład tych słów z włoskiego na inne języki, w tym również na polski i
wielokrotnie zafałszowywano ich rozumienie. Chociaż wiele razy w ciągu
kilkunastu ostatnich lat postulowałem i prosiłem, także w rozmowie z ks. Adamem
Bonieckim, ówczesnym redaktorem naczelnym polskiego wydania „L’Osserwatore
Romano”, żeby te słowa papieża podawać we właściwym brzmieniu, te nawoływania
pozostawały bez odzewu. Dobrze się więc stało, zwłaszcza w kontekście
zapowiadanej wizyty Benedykta XVI w tej samej synagodze rzymskiej, w której
przemawiał Jan Paweł II, że pojawiło się oficjalne i tak potrzebne
doprecyzowanie.
Skąd wzięło się to wypaczenie?
W przemówieniu w synagodze rzymskiej Jan Paweł II powiedział: „Religia
żydowska nie jest dla naszej religii «zewnętrzna», lecz w pewien sposób
«wewnętrzna». Mamy zatem z nią relacje, jakich nie mamy z żadną inną religią.
Jesteście naszymi umiłowanymi braćmi i w pewien sposób, można by powiedzieć,
naszymi starszymi braćmi”. W przekładach tego przemówienia wyrzucono słowa „w
pewien sposób”, na skutek czego formuła stała się bezwarunkowa. I to jest
właśnie ów wielki teologiczny błąd, który oznacza poważne zafałszowanie
wypowiedzi papieskiej i wypaczenie samych podstaw teologicznych relacji
chrześcijańsko-żydowskich.
Jakie skutki niosło bezwarunkowe określanie Żydów jako naszych
„starszych braci”?
Współczesny judaizm, czyli judaizm rabiniczny bądź talmudyczny, jest
traktowany przez większość chrześcijan, co gorsza przez wielu teologów
chrześcijańskich, jako religia Starego Testamentu. Sądzą oni, że współczesna
religia żydowska jest kontynuacją religii biblijnego Izraela. W związku z tym
twierdzą, że stanowi proste przedłużenie wiary i pobożności Starego Testamentu,
co sprzyja traktowaniu chrześcijaństwa jako swoistej na nim narośli. Tymczasem,
o czym doskonale wiedzą Żydzi, a często nie chcą wiedzieć teologowie
chrześcijańscy, współczesny judaizm nie jest zwyczajną kontynuacją religii
biblijnego Izraela! Na jej glebie wyrosły dwie religie: ta, która uznała Jezusa
za Mesjasza, czyli chrześcijaństwo, oraz ta, która tego nie uczyniła i w dużej
mierze ukształtowała się w konfrontacji z chrześcijaństwem, czyli judaizm
rabiniczny. Dość paradoksalnie judaizm rabiniczny okrzepł i rozwinął się już po
zaistnieniu chrześcijaństwa, a także w opozycji do niego. Ten paradoks
historyczny ma ogromne konsekwencje teologiczne. Obie religie polegają na Starym
Testamencie i w równym stopniu nie mogą się bez niego obyć! Dziedzictwo
biblijnego Izraela to nie tylko dziedzictwo żydowskie, lecz w najpełniejszym
tego słowa znaczeniu także dziedzictwo chrześcijańskie. Bezwarunkowe uwypuklanie
„starszeństwa” wyznawców judaizmu prowadzi do zupełnego wydziedziczenia
wyznawców Chrystusa z tej życiodajnej gleby, jaką również dla nas stanowi Stary
Testament.
W grę wchodzą też inne przesłanki. „Starsi bracia” oraz „starsi bracia w
wierze” to dwa wyrażenia, które weszły do obiegu podczas pontyfikatu Jana Pawła
II, lecz nie miały precedensu w wielowiekowym nauczaniu Kościoła. Powstaje
pytanie: jakie są ich źródła oraz jak należy je poprawnie rozumieć? Znamienne,
że im mocniej katolicy wskazywali, że wyznawcy judaizmu są naszymi „starszymi
braćmi”, tym mocniej oni odżegnywali się od tej formuły. Nie znam nikogo
reprezentatywnego po stronie żydowskiej, kto by głośno i z równą siłą
przyznawał, że chrześcijanie są „młodszymi braćmi” żydów. Ta powściągliwość
wynika przede wszystkim z utrwalonego żydowskiego spojrzenia na chrześcijaństwo,
które nadal pozostaje bardzo nieprzychylne. Jednym ze skutków tego stanu rzeczy
jest fakt, że w ujęciu żydowskim nie traktuje się chrześcijan jako bratnich
wyznawców wiary w jedynego Boga. Tego spojrzenia nie wolno lekceważyć, bo jeżeli
formuła tak chętnie powtarzana przez część chrześcijan ma istotne znaczenie
teologiczne i ma służyć zbliżeniu wyznawców obu religii, to powinna być dobrze
zrozumiana, zaakceptowana i upowszechniana przez obie strony.
Czy ostatnie stwierdzenia mogą osłabić dialog z judaizmem?
Zbliżenie z Żydami i ich religią nie może polegać na prawieniu tanich
komplementów, ani tym bardziej na ignorancji czy wypaczaniu nauczania
chrześcijańskiego. Musi polegać na prawdzie! W przeciwnym wypadku nie przynosi
pożytecznych rezultatów, a tylko deformację, która w naszych czasach stanowi
przejaw judaizacji chrześcijaństwa, równie niebezpiecznej jak tendencje
judaizujące, które miały miejsce w pierwszych wiekach, zwalczane przez Ojców
Kościoła oraz apologetów i pisarzy wczesnochrześcijańskich. W tym miejscu warto
przytoczyć słowa św. Ignacego z Antiochii: Jest rzeczą bezsensowną mówić o
Jezusie Chrystusie i zarazem żyć po żydowsku, ponieważ to nie chrześcijaństwo
przyjęło judaizm, lecz judaizm chrześcijaństwo, w którym zgromadzili się wszyscy
ludzie wierzący w Boga” („List do Magnezjan”, VIII, 3).
Myślę, że wyznawcy judaizmu usłyszeli w podanym doprecyzowaniu coś bardzo
ważnego: są naszymi braćmi, podobnie jak wszyscy inni ludzie, aczkolwiek
braterstwo z wyznawcami judaizmu ma dla nas aspekty szczególne i wyjątkowe.
Właśnie dlatego trzeba prawidłowo ustalić, na czym dokładnie ono polega, co
oznacza, a także co z niego wynika. Należy też podkreślić, że „stwierdzenie
braterstwa” nie może być deklaracją jednostronną. Wtedy jesteśmy naprawdę
braćmi, kiedy obie strony mówią o braterstwie, uznają je oraz wspólnie umacniają
i budują.
Źródło: "Idziemy" nr 43/2009
|