Fatima: ostatnie objawienie Matki Bożej i cud słońca |
|
2009-10-13
13 października 1917
ŁUCJA: „Czego Pani sobie życzy ode mnie?”
MATKA BOŻA: „Chcę ci powiedzieć, aby wybudowano tu kaplicę na moją
część. Jestem Matką Boską Różańcową. Odmawiajcie w dalszym ciągu codziennie
różaniec. Wojna się skończy, a żołnierze wkrótce wrócą do swoich
domów”.
ŁUCJA: „Miałam prosić Panią o wiele rzeczy, abyś uzdrowienie kilku
chorych, nawrócenie niektórych grzeszników, etc.”
MATKA BOŻA: „Jednych uzdrowię, innych nie. Trzeba, aby się
poprawili i prosili o przebaczenie swoich grzechów”. I ze smutnym wyrazem
twarzy dodała: „Niech nie obrażają więcej Boga Naszego Pana, który już i tak
jest bardzo obrażany”.
Potem rozchyliwszy dłonie Matka Boża sprawiła, że płynący z nich blask
odbił się od słońca. A podczas gdy się wznosiła, Jej własny blask odbijał się od
słońca.
W tym momencie Łucja krzyknęła: „Spójrzcie na słońce!”
Gdy Matka Boża zniknęła w bezkresnej dali firmamentu, na dzieci rozegrały
się kolejne trzy sceny: pierwsza – symbolizująca tajemnice radosne różańca,
druga – bolesne i trzecia – chwalebne. (Tylko Łucja widziała wszystkie trzy
sceny; Franciszek i Hiacynta widzieli tylko pierwszą).
Obok słońca pojawili się św. Józef z Dzieciątkiem Jezus na ręku i Matką
Boską Różańcową. To była Święta Rodzina. Najświętsza Panna była ubrana na biało,
w niebieskim płaszczu, a Dzieciątko Jezus było w jasnoczerwonej sukience. Św.
Józef pobłogosławił tłum, czyniąc trzy razy znak krzyża. Dzieciątko Jezus
uczyniło to samo.
Następną sceną była wizja Matki Boskiej Bolesnej i Pana Jezusa zgnębionego
bólem, w drodze na Kalwarię. Wydawało się, że Pan Jezus pobłogosławił świat.
Matka Boża nie miała miecza w piersi. Łucja widziała tylko górną część ciała
Pana Jezusa.
Na zakończenie pojawiła się, w chwalebnej wizji, Matka Boska Karmelitańska,
ukoronowana na Królową nieba i ziemi, z Dzieciątkiem Jezus na rękach.
Gdy te wizje rozwijały się przed oczami dzieci, wielki tłum, 50-70 tysięcy
widzów, stał się świadkiem cudu słońca. Deszcz padał przez cały czas objawienia.
W momencie, gdy Matka Boża zakończyła rozmowę z Łucją i zaczęła unosić się ku
niebu, a Łucja krzyknęła: „Spójrzcie na słońce!”, chmury nagle rozstąpiły
się i słońce ukazało się oczom zgromadzonych jak olbrzymi, srebrny dysk.
Świeciło ono z nigdy dotychczas nie widzianą intensywnością, ale nie oślepiało.
Trwało to tylko krótką chwilę. Wtem ta ogromna kula zaczęła „tańczyć”. Słońce
szybko wirowało jak gigantyczne koło ognia. Zatrzymało się na chwilę i ponownie
zaczęło się obracać wokół własnej osi z zawrotną szybkością. Potem brzegi jego
stały się purpurowe i zaczęło wirować po niebie, rzucając czerwone języki ognia.
Światło to odbijało się na ziemi, na drzewach i krzakach, a nawet na ludzkich
twarzach i ubraniach, przybierając różne natężenia blasku i barwy. Powtórzyło
się to trzykrotnie i wtedy pędzona szaloną siłą kula zdawała się drżeć, trząść i
spadać zygzakiem na przerażony tłum.
Wszystko to trwało może 10 minut. W końcu słońce tym samym zygzakowatym
szlakiem powróciło na swoje miejsce i znów, spokojne jak codziennie, zaczęło
świecić swym normalnym blaskiem.
Cykl objawień dobiegł końca.
Wiele osób spostrzegło, że ich ubrania ociekające deszczem nagle stały się
zupełnie suche.
Cud słońca był widziany również przez licznych świadków znajdujących się w
promieniu do 40 km od miejsca objawienia.
|