Ojciec Pio święcenia kapłańskie przyjął w katedrze w Benewencie 10 sierpnia
1910 r. Tak napisał na swoim obrazku prymicyjnym: "Jezu, moje pragnienie i życie
moje, kiedy dziś drżący Cię unoszę w tajemnicy miłości, spraw, abym był dla
świata drogą, prawdą, życiem, a dla Ciebie świętym kapłanem, ofiarą doskonałą".
Kiedy Ojciec Pio odprawiał Mszę św., wszyscy czuli, że prawdziwie z
Chrystusem przeżywa mękę i przybicie do krzyża. W prywatnym objawieniu tak Pan
Jezus o nim mówił: "Posiada moją władzę, ponieważ ja, Jezus, żyję w nim... Jego
gesty, słowa, spojrzenie dokonują więcej niż przemowa wielkiego mówcy. Ja nadaję
wartość temu wszystkiemu, co z niego wychodzi. Jest arcydziełem mojego
miłosierdzia. Jego obdarzyłem wszystkimi darami mojego Ducha. Jest moim
doskonałym naśladowcą, moją Hostią, moim ołtarzem, moją ofiarą, moim
upodobaniem, moją chwałą!".
O. Jerzy Tomziński, przełożony generalny Zgromadzenia Ojców Paulinów,
uczestniczył we Mszy św. odprawianej przez o. Pio. I wspomina, że to, co
najbardziej wtedy przeżył, to moment konsekracji: "Ojciec Pio zachowywał się
tak, jakby widział Chrystusa. Oparł się na ołtarzu, ręce położył tak, jakby
obejmował krzyż, i patrzył na Hostię. On widział Pana Jezusa, że cierpi, że
umiera. Widział Go w Hostii - to się ujawniło w jego twarzy. To było coś
nieprawdopodobnego... Nie widziałem kapłana celebrującego, ale Mękę Pana Jezusa
na Golgocie. Widziałem, Pan Jezus cierpi i umiera, że krew się leje. Widziałem i
przeżywałem, dzięki Ojcu Pio. niebo przy ołtarzu".
Znana pisarka Maria Winowska tak opisuje Eucharystię Ojca Pio w książce
Prawdziwe oblicze Ojca Pio: "Twarz jego przeobraża się, gdy stanął u stopni
ołtarza. Nie trzeba być mędrcem, żeby zrozumieć, że znalazł się w świecie dla
nas niedostępnym. Nagle pojmuję, dlaczego Msza odprawiana przez niego przyciąga
tłumy, dlaczego je przykuwa i podbija. Od pierwszej chwili jesteśmy raptownie
wciągnięci w głąb tajemnicy. Jak niewidomi otaczający widzącego. Jesteśmy bowiem
ślepcami, przebywającymi za granicami rzeczywistości. To właśnie jest
posłannictwem mistyków. Oni przywołują do życia nasze wewnętrzne oczy, które
uległy zanikowi, oczy przeznaczone do oglądania olśniewającej jasności,
nieporównywalnie potężniejszej od światła widzialnego okiem śmiertelnika... Od
siebie mogę powiedzieć, że w San Giovanni Rotondo okryłam w ofierze Mszy świętej
otchłanie miłości i światła, przedtem zaledwie dostrzegalne. Ten moment jest
bardzo ważny... Jego zadaniem nie jest robienie niczego innego, ani też «lepiej
niż inni», ale uprzystępnienie nam zrozumienia, przeżycia i wchłonięcia w siebie
tej jedynej w świecie Ofiary, jaką jest Msza święta...
Bo trzeba być ślepym, żeby
nie wiedzieć, że człowiek, który przystąpił do tego ołtarza, cierpi. Jego krok
jest ciężki i chwiejny. Niełatwo jest stąpać na przebitych stopach. Ramiona
ciężko się opierają na ołtarzu, gdy go całuje. Zachowuje się jak ranny w ręce,
zmuszony do oszczędzania każdego ruchu. Wreszcie, uniósłszy głowę, wpatruje się
w krzyż. Mimo woli odwracam oczy, jak gdyby lękając się podpatrzeć tajemnicę
miłości. Twarz kapucyna, przed chwilą wyrażająca jowialną uprzejmość, ulega
przeobrażeniu. Przechodzą przez nią fale wzruszenia, jak gdyby niewidzialne siły
powołujące go do walki napełniały go kolejno obawą, radością, smutkiem, trwogą,
bólem. Rysy jego odzwierciedlają tajemny dialog. Protestuje, potrząsa głową
przecząco, czeka na odpowiedź. Całe ciało sprężyło się w milczącym błaganiu
(...). Czas stanął. A raczej czas przestał się liczyć. Wydaje mi się, że ten
ksiądz przykuty do ołtarza wprowadził nas wszystkich w inny wymiar, gdzie
trwanie zmieniło znaczenie.
Nagle wielkie łzy tryskają mu z oczu, a ramiona wstrząsane łkaniem zdają się
uginać pod przytłaczającym ciężarem. Przylatuje mi na myśl szybkie jak
błyskawica wspomnienie wojenne:. skazanych na śmierć, w chwili usłyszenia
wyroku. Mięśnie twarzy ani drgną, ale całe ciało usuwa się, kurczy. Ta powolna
agonia, to uczenie się śmierci przygotowuje do spojrzenia wprost w oczy
plutonowi egzekucyjnemu. Dramat Chrystusowy jest własnym dramatem Padre Pio.
Oddalenie między nim a Chrystusem znikło: «Vivo ego, iam non ego...« - »Żyję ja,
już nie ja...». Czyżby Pan wznawiał swą ofiarę w sposób bezkrwawy po to tylko,
żebyśmy zapomnieli o cenie Jego Krwi? Wszak każda Msza zaprasza do uczestnictwa
w Męce Odkupienia, bo to On sam żyje, cierpi i umiera w Swym Ciele mistycznym.
Alboż nie jesteśmy wszyscy współpracownikami Odkupienia? I czyż Msza nie jest
dla każdego z nas miejscem przeistoczenia, w którym nasze biedne cierpienie,
przejęte przez Chrystusa, osiąga cenę wieczności? (...).
W pewien piątek byłam świadkiem, jak dyszał, niby zapaśnik w walce nad siły,
na próżno usiłując odsunąć od siebie przeszkodę, która mu broniła wypowiedzenia
słów Konsekracji. Dochodziło do walki wręcz, z której wyszedł zwycięsko, lecz
zmiażdżony. Kiedy indziej, poczynając od Sanctus, kroplisty pot spływał mu z
czoła, zalewając twarz rozrywaną skurczami łkania. Był wtedy naprawdę
uosobieniem bólu w walce z agonią. Bywały dni, kiedy wymawiał słowa Konsekracji,
cierpiąc jak męczennik...
A na koniec trzyma we wzniesionych rękach Boga-Hostię. Po palcach jego spływa
krew cienkimi strużkami. Na krótką chwilę jego rysy miękną i twarz promienieje.
Czasem uśmiech muska jego wargi i oczy zdają się pieścić Hostię tkliwym
spojrzeniem. Nie wiem, w jakie ciemności schodzi jego wiara, ale jestem pewna,
że widziałam, jak jego wzrok sięgał w głąb, przebijając powłokę pozorów. Kto by
wątpił o Obecności Rzeczywistej, winien słuchać Mszy odprawianej przez Padre
Pio. Nie twierdzę, że wiara, która jest łaską, spłynęłaby na każdego
natychmiastowo i niejako automatycznie, ale jestem przekonana, że postawiłby
sobie to samo pytanie co pewien mój przyjaciel, którego posłałam do San Giovanni
Rotondo: «Jedno z dwojga» - napisał mi. - «Albo ja jestem idiotą, albo Padre
jest świętym». Opowiedział się jednak za pierwszą z tych ewentualności".
Zobacz: Msza Święta Ojca Pio - zdjęcia archiwalne
Źródło: Miłujcie się! nr 4-2006
Polecamy książki o Ojcu Pio oraz inne
artykuły:
Ostatnia Msza
Święta Ojca Pio
Odtajnione dokumenty Świętego Oficjum na temat
ojca Pio
Święte Oficjum nie miało zastrzeżeń do Ojca
Pio
|